Quantcast
Channel: Cohones » Forum: Newsy MMARocks.pl - Recent Topics
Viewing all articles
Browse latest Browse all 4630

Tomasz Chmura on "Analiza kursów Betsafe – UFC 169: Barao vs. Faber II"

$
0
0

1 Analiza kursów Betsafe   UFC 169: Barao vs. Faber II

Najbliższa gala obfitować będzie w dwa pojedynki mistrzowskie. Jednak nie na nich się skupiliśmy, a na dwóch underdogach w postaci Kevina Lee oraz Abla Trujillo. Jak zawsze pełne kursy dostępne są na stronie Betsafe.com.

Abel Trujillo vs. Jamie Varner

12 Analiza kursów Betsafe   UFC 169: Barao vs. Faber II

Na gali UFC 169: Barao vs. Faber II, Abel Trujillo (MMA 11–5, 1NC) podejmować będzie Jamiego Varnera (MMA 21–8–1, 2NC). Co można powiedzieć o tych dwóch zawodnikach? Abel od czasu fenomenalnego występu przeciwko Marcusowi LeVesseurowi (MMA 22–7), zaliczył spory spadek przegrywając, i będąc jednocześnie zdominowanym przez Khabiba Abdulmanapovicha Nurmagomedova (MMA 21-0). Ostatnia jego wygrana była nad Rogerem Bowlingiem (MMA 11–5, 1NC), którego odprawił w rewanżu za no-contest z ich poprzedniej walki, kiedy to Trujillo zaaplikował Bowlingowi nielegalne kolano na twarz, podczas gdy ten znajdował się jeszcze w parterze. Jak teraz przedstawiają się jego szanse przeciwko walczącemu w UFC w kratkę Jamiemu Varnerowi? Przeanalizujmy wszystkie jego dotychczasowe walki w UFC i wspólnie wyciągnijmy wnioski.

 Co nauczyła nas walka z Marcusem LeVesseurem?

Abel Trujillo dał się poznać jako perspektywiczny zawodnik. Jednak w debiucie przeciwko Marcusowi zapamiętaliśmy przede wszystkim, że mężczyzna ten jest niesamowicie groźny w klinczu, jeśli przeciwnik pozwala mu na zbyt duże pole do manewru. Łokciami prawie wbił tam w matę Marcusa, który rozpaczliwie chwytał jego nóg, celem obalenia. W trakcie trwania walki, Abel nie pokazał zbyt wielu wad. Wręcz poprawnie bronił się przeciwko wspaniałemu zapaśnikowi jakim jest LeVesseur. Zawodnik ten, w czasie pobytu w College’u osiągnął niebywały rekord 155 wygranych pojedynków zapaśniczych. Jest to drugi po Caelu Sandersonie wynik w USA (Cael miał 159-0). Jeśli dodać do tego wynik z amerykańskiego odpowiednika szkoły średniej, liczba ta dobija do 296 wygranych walk zapaśniczych u Marcusa! Abel mimo tego niebywałego bilansu przeciwnika, nie dawał się obalać. Po pierwszym zaskoczeniu, skutecznie wdrożył swoje defensywne zapasy, neutralizując większość prób obaleń oponenta. Może i nie była to widowiskowa walka, ale to LeVesseur narzucił takie warunki, samemu nie mając żadnych chęci nawet na odrobinę boksu. Wady – te bardziej widoczne – pokazał dopiero w walce z kolejnym zapaśniko-grapplerem, Khabibem Nurmagomedovem.

Co nauczyła nas walka z Khabibem Nurmagomedovem?

Po świetnym debiucie przyszła pora na smak porażki. Abel w tym starciu, obiektywnie stwierdzając, nie istniał. Po prostu – był to spektakl jednego aktora. Stał się zamkniętą w sobie lalką, manekinem, którym na lewo i na prawo rzucał Khabib. Jak to się stało, że utytułowany zapaśnik, czterokrotny zwycięzca Collage’owego All-American z ramienia National Association of Intercollegiate Athletics (NAIA) dał się zdominować Rosjaninowi w ten sposób. Czemu poprzedniemu świetnemu zapaśnikowi postawił tak ciężkie warunki, a Khabibowi uległ w dziecinny wręcz sposób? Otóż zapaśnik zapaśnikowi nierówny, tak jak i styl stylowi. Khabib reprezentując rosyjskie sambo, ewidentnie więcej wplatał elementów grapplingowych do swego arsenału, dywersyfikując swój asortyment technik, z którymi Abel nie był zaznajomiony. Ponadto Khabib w tej walce mocno przekroczył limit wagowy, był więc sporo cięższy od Trujillo. Dodajmy też do tego fakt, iż LeVesseur walkę z debiutantem z Blackzillians wziął w biegu, w zastępstwo za Tima Meansa (MMA 19–5–1), który poślizgnął się w hotelowej saunie i uszkodził głowę.

Te fakty, jak i kompletnie inny styl zapasów/grapplingu (już nie tylko zwykłe próby obaleń za jedną lub dwie nogi, jak to było u Marcusa LeVesseura) było przyczyną, która odpowiada za nieradzenie sobie Abla w tym starciu. Swoiste nowe spektrum technik zastosowanych z klamry, tak typowe dla sambo. Zachodzenia za plecy i tam z żelazną konsekwencją podhaczanie i wynoszenie przeciwnika, mając na celu obalenie. Podobne problemy miał później Pat Healy (MMA 31–17, 1NC). Ciężko uznać, że Jamie Varner będzie dysponował podobnymi umiejętnościami grapplersko-zapaśniczymi. Wręcz można to z miejsca wykluczyć. Zatem aspekt sambo i nieumiejętność radzenia sobie z nim, zostaje przeniesiony na dalszy plan, a Nurmagomedov to po prostu światowej klasy zawodnik z ogromnymi umiejętnościami radzenia sobie w parterze.

W największe wady tego boju, dość łatwo wplata się zapięcie trójkąta na Ablu przez przeciwnika. Ogólnie, Khabib bez większych problemów łapał swego rywala w niebezpieczne pozycje. W samej pierwszej rundzie była balacha oraz dwa prawie dopięte trójkąty. O ile w poprzedniej walce, Trujillo nie pokazał zbyt wielu wad, tak w tej nie pokazał zbyt wielu zalet. Czegoś, co można by przypisać mu in plus w tym pojedynku.

Co nauczyła nas walka z Rogerem Bowlingiem I?

Była to dosyć wyrównana walka. Pierwsze co rzuciło się w oczy, to dosyć słaba kondycja Abla. Od połowy drugiej rundy już nie miał siły. Ręce mu opadały, ciężko dyszał i stąpał. Jednak pomimo tego zmęczenia, w końcówce zdołał wygenerować odpowiednią siłę do znokautowania rywala (bez znaczenia, że nokaut był nielegalny). Choć sam trafiał mocno i często, również sam dawał się obijać w stójce. Garda poprawna, ale w kilku przypadkach mogła być nieco sztywniejsza. Po raz kolejny Abel dawał się łapać w próby poddań, i pomimo, że wychodził z duszeń zwycięsko, to jasnym się stało, że zawodnik ten ma zdecydowanie problem z tym aspektem walki i zbyt często daje się wpakować w coś niebezpiecznego. Przyjdzie moment, kiedy już nie obroni się tak skutecznie i technika rywala wymusi na nim klepanie.

Co nauczyła nas walka z Rogerem Bowlingiem II?

Abel do rewanżu podszedł z innym nastawieniem. Bardziej agresywnym, i po raz kolejny, choć miał sukcesy, to jego szczęka witała się z pięściami przeciwnika. Trujillo wyciągnął wnioski z poprzedniej walki i zaczął od początku rozdawać karty i wywierać presję, inicjując obalenia; nie czekając aż zrobi to rywal. Pokazał – jak zresztą w większości swoich walk – dobrą szarżę. To zawsze mu wychodziło. Skracanie dystansu i łapanie przeciwnika ciosem. Udawało mu się to nawet z Khabibem Nurmagomedovem, z którym przegrał sromotnie.

skrt dyst Analiza kursów Betsafe   UFC 169: Barao vs. Faber II

Prezentował bardzo luźny krok w oktagonie. Zapewniło mu to mobilność oraz było to swoistym wyrazem pewności siebie. Dał pokaz świetnie zmiksowanych technik, wykorzystując każde otwarcie rywala. Bardzo ładnie korzystał z kolan i korzysta z nich prawidłowo, czyli skraca dystans ciosem i będąc już w przestrzeni rywala, aplikuje czyste kolano. Perfekcyjna egzekucja kolana z klinczu tajskiego.

cios kolan Analiza kursów Betsafe   UFC 169: Barao vs. Faber II

W końcówce starcia po prostu rozkwasił rywalowi twarz celnymi i przede wszystkim mocnymi uderzeniami, wygrywając całą walkę przez TKO.

Można było jednak zauważyć wciąż te same błędy. Następował sweep i nagle w niedogodnej pozycji Abdel łapany był w próbę poddania. Na szczęście zawsze w UFC udawało mu się wychodzić z zagrożenia i w ciągu całej kariery zawodowej, tylko dwa razy został poddany, w tym raz w debiucie.

Czym Abel może zagrozić Jamiemu Varnerowi?

Abel pokazał już dobre zapasy. Pomimo kompletnej dominacji Khabiba, zdołał go obalić na początku rundy. Gdy walczy rozluźniony i lekko stąpa po oktagonie, bujając się na boki, wychodzi wszystko co najlepsze z Abla.

luz Analiza kursów Betsafe   UFC 169: Barao vs. Faber II

Pewność siebie, szybkie kontry, skracanie dystansu, a nawet próby własnych obaleń. Trujillo w swej ostatniej walce pokazał najlepszego Trujillo jakiego widzieliśmy w oktagonie. Zgodnie z przysłowiem “jesteś tak dobry, jak twoja ostatnia walka”, nic nie wskazuje na to, byśmy mieli ujrzeć gorszego Trujillo w starciu z Varnerem. Jamie to zawodnik lubujący walczyć w stójce. To, oraz fakt, iż nie poddał nikogo od trzech lat, dobrze rokuje na to starcie. Sam Gleison Tibau (MMA 28-10) obalał Varnera dosyć często. Trujillo może śmiało miksować ciosy z obaleniami. Problemem jest tutaj kondycja, która u faworyta jest lepsza. Nie mniej można śmiało na abla postawić, bo ma sporą szansę na dowiezienie decyzji lub na TKO ciosami w parterze. Nie jest to “pewny” underdog, ale na pewno taki, na którego postawienie kilku złotych będzie wyrzuceniem pieniędzy w błoto. Kurs 2.35 jest kuszący i analiza tego kursu na Betsafe w moim mniemaniu prezentuje się pozytywnie. Zarówno zawodnik jak i kurs spełniają moje oczekiwania na zbliżającą się walkę.

 Analiza kursów Betsafe   UFC 169: Barao vs. Faber II

———————————————————————-

Al Iaquinta  vs.  Kevin Lee

22 Analiza kursów Betsafe   UFC 169: Barao vs. Faber II

Kevin„MoTown Phenom” Lee (MMA 7-0)to zaledwie 21-letni przedstawiciel nowej generacji zawodników Mieszanych Sztuk Walki, którzy od samego początku swojej kariery w tym sporcie szkoleni są przekrojowo, co oznacza, że zarówno stójkę, parter jak i zapasy trenują z takim samym naciskiem, by w żadnej z tych płaszczyzn nie odstawać od rywali. Po imponującej serii zwycięstw w zawodach amatorskich, Kevin na początku 2012 roku podjął decyzję o przejściu na zawodowstwo. W swoim debiucie pokonał zawodnika Tristar Gym Levisa Labrie (MMA 2-1) sprawiając mu pierwszą porażkę w zawodowej karierze. Po tym starciu przyszło mu się mierzyć z utalentowanym Mansourem Barnaouim (MMA 11-2) (późniejszym pogromcą Curta Warburtona), który przed tym starciem legitymował się nieskazitelnym bilansem walk, tj. siedmioma kolejnymi zwycięstwami. Również ten bilans został popsuty przez „Phenoma”. Kevin Lee to perspektywiczny zawodnik kategorii lekkiej, w którym dużo ludzi pokłada wielkie nadzieje, a nawet widzi w nim przyszłego mistrza UFC. By jednak dojść do walk o pas trzeba pokonywać takich zawodników jak Al Iaquinta (MMA 7-2-1). Czy Kevin ma na to jakiekolwiek szanse?

Zapasy. Ta płaszczyzna jest największą domeną Kevina Lee i niewątpliwie to, czy będzie w stanie obalać Ala Iaquintę może mieć kluczowy wpływ na końcowy wynik walki. „Phenom” jest eksplozywnym i dynamicznym zapaśnikiem, który potrafi obalać najbardziej opornych rywali. Prezentował niejednokrotnie efektowne slamy (jak w walce z Levisem Labrie)…

gif 12 Analiza kursów Betsafe   UFC 169: Barao vs. Faber II

…i obalenia za jedną i dwie nogi, z dystansu i klinczu. Defensywnie nie prezentuje się aż tak dobrze i zdarzało mu się lądować na plecach, jednak dzięki dobrym umiejętnościom grapplerskim dużo czasu w tej pozycji nie spędzał.

Zapasy są stylem bazowym Ala Iaquinty i w tej materii prezentuje się całkiem nieźle. Potrafi być skuteczny w ofensywie, jednak nie jest zawodnikiem, który stara się wygrywać walki dzięki obaleniom. Te w jego grze są bardziej dodatkiem . Defensywę miał zawsze przyzwoitą, jednak w ostatnich walkach widać u niego spory postęp w tej kwestii. Wybronił wszystkie próby obaleń Ryana Couture (MMA 7-3), również Piotr Hallmann (MMA 14-2) miał problemy ze sprowadzaniem walki na ziemię. Al na co dzień trenuje z Chrisem Weidmanem (MMA 11-0), czego efekty są widoczne.

Najważniejsza kwestia – czy Kevin Lee będzie potrafił obalać Iaquintę? Moim zdaniem tak. Nie każda próba będzie skuteczna, jednak widok Ala wycierającego plecami matę jest w najbliższym starciu prawdopodobny.

Parter. „Phenom” w parterze z pozycji bocznej często używa mocnych uderzeń kolanami na korpus. Ma bardzo dobrą kontrolę i umiejętnie przechodzi pozycje. W walce z Levisem Labrie pod koniec pierwszej rundy udało mu się zdobyć dosiad. Na ziemi cały czas jest aktywny, obija rywali poprzez g’n’p, a gdy pojawi się ku temu okazja, szuka możliwości zakończenia walki przed czasem. Lubi zachodzić za plecy i tam szukać poddania.

Ma wysoki współczynnik obron przed poddaniami – specjalista w BJJ Mansour Barnaoui nie mógł znaleźć na niego sposobu, także nie potrafię sobie wyobrazić, że w najbliższym starciu będzie „klepać”, tym bardziej, że Iaquinta raczej nie będzie pchać się do parteru.

„Raging” jest zawodnikiem, który w parterze preferuje obijanie rywali ciosami poprzez przyzwoite ground’and’pound. Przegrał dwukrotnie przez poddania, co nie oznacza jednak, że jest słabym grapplerem, który nie wie co to Jiu-Jitsu. Dać się złapać Michaelowi Chiesie (MMA 10-1) w jego firmowe duszenie zza pleców to nie żadna ujma. Pat Audinwood (MMA 11-2-1), który jest specjalistą w BJJ, poddał go balachą z pleców.

Skrót myślowy wielu fanów może być taki: walka prawdopodobnie trafi do parteru -> Lee lubi zachodzić za plecy rywali -> Iaquinta już raz dał się złapać w duszenie zza pleców -> będzie klepać. Nie wykluczam takiej opcji, ale czy nieustannie rozwijający się „Raging” popełni drugi raz ten sam błąd?

Warunki fizyczne. Kevin Lee jest „dużym” lekkim i w najbliższym starciu powinien mieć nieznaczną przewagę siłową nad rywalem, co może być kluczowe zwłaszcza przy próbach sprowadzenia walki do parteru. Obaj są podobnego wzrostu. Al Iaquinta charakteryzuje się 176 centymetrowym zasięgiem rąk. Przyznam szczerze, że miałem spore trudności ze znalezieniem informacji o zasięgu Kevina Lee, jednak udało mi się dokopać do jednej z lokalnych stron miasta Detroit i według niej zasięg „Phenoma” to 77 cali, czyli około 196 centymetrów! 20 cm przewagi zasięgu zdecydowanie może działać na niekorzyść Iaquinty, który prawdopodobnie będzie starać się utrzymywać walkę w stójce. Co więcej, Lee płynnie operuje ciosami prostymi i kopnięciami frontalnymi, co jest ważną umiejętnością przy kontroli dystansu, przez co Iaquinta może mieć trudności z dosięgnięciem szczęki rywala.

Czynnik X – wypłynięcie na wielką wodę. Debiut w największej organizacji świata jest spełnieniem marzeń znakomitej większości zawodników MMA. Jest to duża nobilitacja, a także ogromny kop motywacyjny do dalszej pracy. Z tego co ostatnio zaobserwowałem, tzw. „newcomerzy” w swoich debiutach w UFC najczęściej dają z siebie 100% i nie zjada ich presja. Co więcej – wygrywają z doświadczonymi rywalami, gdy większość obserwatorów, fanów i ekspertów sceny MMA skazuje ich na porażkę. Ostatnie zwycięstwa Correiry, Doane, Smolki, Dariusha, a także wielu innych dowodzą, że zawodnicy, którzy przed debiutem w UFC pokonywali w większości mało znanych rywali, często o wątpliwej klasie sportowej, niekoniecznie muszą w debiucie zaznawać goryczy porażki. Czy podobnie będzie z Kevinem Lee? A może jednak zje go presja? Tego dowiemy się niebawem.

Al „Raging” Iaquinta to dobrze znany polskim fanom zawodnik, bowiem to właśnie z nim swoją ostatnią walkę w UFC przegrał nasz rodak Piotr Hallmann. Jest weteranem gal Ring of Combat i uczestnikiem show “The Ultimate Fighter”, w którym pokonał Jona Tucka (MMA 7-1), Mylesa Jury’ego (MMA 13-0), Andy’ego Ogle’a (MMA 9-3) i Vinca Pichela (MMA 8-1), jednak te walki nie są wpisane do jego zawodowego bilansu. 26-latek z Serra-Longo Figt Team zawodowo walczy już od pięciu lat i tylko dwukrotnie zaznał goryczy porażki. Co ciekawe – dwukrotnie przez poddania w pierwszej rundzie. Iaquinta jest utalentowanym zawodnikiem, jednak musi jeszcze zapracować na swoją markę, toteż pomimo trzech stoczonych łącznie walk w UFC przyjdzie mu się mierzyć z debiutantem. Co więcej – przeprawa z nim nie zapowiada się na łatwą.

Stójka. To jest ulubiona płaszczyzna Iaquinty i właśnie w stójce czuje się najlepiej. Jest technicznym bokserem, który nie unika kopnięć (zwłaszcza low kicków). Lubi używać ciosów sierpowych, przeważnie z prawej ręki. Nie stroni od uderzeń na korpus. Do tego często dyktuje tempo pojedynku i nie zwalnia ani na chwilę ze względu na świetną kondycję. Potrafi też przyjąć sporo ciosów (jak chociażby w pierwszej walce z Gabrielem Migliolim (MMA 8-5), gdzie na początku dostał nie lada lanie), jednak jest wytrzymały, o czym może świadczyć fakt, że nigdy nie przegrał przez nokaut.

Kevin Lee ma dobrą pracę nóg i balans ciałem, przyzwoicie pracuje ciosami prostymi, od czasu do czasu uderza mocniejszymi sierpami. Ciosy wyprowadza płynni. Nie unika kopnięć. Brakuje mu jednak obycia kickbokserskiego. Trzyma wysoko gardę, jednak przy wyprowadzaniu kombinacji ciosów zdarza mu się zapominać o obronie, odsłaniając nadmiernie szczękę, wystawiając ją na ostrzał rywala. Ratuje go jednak wysokie „fight IQ”, bo gdy przyjmuje mocniejszy cios na twarz, nie bawi się w brawl, tylko błyskawicznie dąży do klinczu. I właśnie w zwarciu czuje się najlepiej, wyprowadzając raz po raz dewastujące kolana na korpus, a nawet głowę wywala. Lee notuje progres w umiejętnościach Muay Thai i z walki na walkę prezentuje się lepiej.

Jeśli miałbym jednoznacznie określić, który z zawodników jest lepszym uderzaczem, to wskazałbym Iaquintę, który jest bardziej techniczny i zdaje się być minimalnie szybszy. Lee ma jednak ciężkie ręce i nie zdziwi mnie, jeśli którymś z ciosów solidnie naruszy rywala

Serra-Longo Fight Team. Co tu dużo mówić – Iaquinta trenuje od kilku lat w klubie, z którego wywodzi się aktualny mistrz wagi średniej Chris Weidmann, a to jest spory atut. Na pewno będzie świetnie przygotowany taktycznie, a Kevin Lee prześwietlony z wszystkich stron – tak jak Anderson Silva (MMA 33-6) w ostatnich dwóch pojedynkach.

Doświadczenie. „Raging” trenuje MMA kilka lat dłużej i w swojej zawodowej karierze pokonywał trochę lepszych zawodników niż ci którzy polegli z Kevinem Lee. No właśnie, tylko „trochę”. Jeśli pominiemy walki z „TUF’a”, które rządziły się swoimi prawami, to ciężko wśród dotychczasowych rywali Iaquinty znaleźć nazwiska ze światowej czołówki. Gabriel Miglioli, Joshua Key czy Tim Sylvester tak naprawdę mało znaczą. Ryan Couture do UFC dostał się głównie dzięki nazwisku. Z całym szacunkiem dla Piotra, ale Hallmann do światowego Top 10 wagi lekkiej na pewno na chwilę obecną nie należy.

Żadnego z rywali Kevina Lee nie można nazwać „ogórkiem”, a Mansour Barnaoui jest uważany za jednego z najlepszych zawodników kategorii lekkiej, którzy nie dostali jeszcze angażu w UFC.

Werdykt

Kevin Lee walczy inteligentnie, słucha narożnika, potrafi dostosować się do rywala, przyzwoicie prezentuje się kondycyjnie i ma spore serce do walki. Poza tym jest wyśmienitym zapaśnikiem i z walki na walkę notuje progres stójkowy. Ma jednak luki w defensywie zarówno w stójce jak i zapasach – daje się trafiać i obalać. Do tej pory jednak jest niepokonanym zawodnikiem i umiejętnie prowadzony może dojść daleko. Co więcej – ma w sobie sporo ambicji, ale zarazem pokory. Jak sam przyznaje, kocha MMA i wierzy, że dzięki ciężkiej pracy można dojść na szczyt. Nie interesują go walki ze słabeuszami, tylko chce testować swoje umiejętności ze światową czołówką. Bez wątpienia jest fizycznie i mentalnie przygotowany do walk w UFC.

Al Iaquinta jest wszechstronnym zawodnikiem, który zwłaszcza w stójce prezentuje wysokie umiejętności. To profesjonalista w każdym calu – do każdej walki jest świetnie przygotowany kondycyjnie i taktycznie. Treningi w renomowanym klubie przynoszą pozytywne efekty. Zawodnik ten rozwija się w szybkim tempie. W ostatnich dwóch walkach pokazał się wyśmienicie, dlatego przed najbliższym starciem startuje z pozycji faworyta. Czy jednak jest aż takim „pewniakiem”, że kurs bukmacherski 1.35 na jego zwycięstwo jest uzasadniony? Moim zdaniem nie. Za porażkę Ala bukmacherzy „płacą” 3.25 i jest to wartość nad którą zdecydowanie warto się pochylić. Lee w każdej płaszczyźnie walki może napsuć sporo krwi najbliższemu rywalowi i przy odrobinie szczęścia wyjść zwycięsko z pojedynku.


Analiza kursów Betsafe – UFC 169: Barao vs. Faber II


Viewing all articles
Browse latest Browse all 4630

Trending Articles