Quantcast
Channel: Cohones » Forum: Newsy MMARocks.pl - Recent Topics
Viewing all articles
Browse latest Browse all 4630

Jakub Bijan on "UFC się dąsa, a polski fan cierpi!"

$
0
0

dana white1 UFC się dąsa, a polski fan cierpi!

Już nam się wszystkim wydawało, że Dana White, niczym miła żona, będzie nas w poduchach utulał do snu, gładząc po pleckach i szepcząc do uszka: „mój Ty jedyny” – tak nam ostatnio dogadzał – aż tu nagle ta małżeńska sielanka przypominać zaczyna szorstkie ciche dni, a samo UFC zdaje się, niczym nadąsana małżonka, mówić: „phi, nie dam!”. Jakżesz bowiem inaczej określić sytuację, w której po miesiącach zalotów, skonsumowanych przyjęciem w swe szeregi pięciu Polaków i ogłoszeniu gali nad Wisłą, nagle, największa organizacja świata pozbywa się lekką ręką kontraktu telewizyjnego na rynku tubylczym, a stacja Orange Sport bezradnie macha rączką na pożegnanie? I to wszystko teraz – kiedy z wypiekami na twarzach czekamy na kolejne debiuty krajanów w największej organizacji mieszanych sztuk walki? Teraz? Kiedy objawiona jesienna gala widnieje nam wszystkim niczym prawdziwy cud na nieboskłonie? Trudno zrozumieć kobietę – ale ostatnie poczynania UFC zrozumieć chyba jeszcze trudniej!

Sprawa może i wydaje się śmieszna, ale fanom MMA w kraju wcale do śmiechu nie jest. Nie dość, że po ponad dwóch latach tracą możliwość komfortowego oglądania Ultimate Fighting Championship, to jeszcze pytania o realizm jesiennej gali w Łodzi wydają się w tym momencie bardziej zasadne, niż kiedykolwiek przedtem. Na czym bowiem opierać promocję rynkowego debiutu, jeśli nie na telewizji? Orange Sport co prawda żadnym liczącym się graczem nie jest, ale chyba lepsza taka telewizja, niż żadna – a jak na razie widoku, by licencja UFC znalazła jakikolwiek inny dom po naszej stronie Bałtyku nie ma. Zaporowe dziesięć milionów jakie Zuffa zażądała za prawa do rocznej transmisji swoich gal – o czym mówił Łukasz Jurkowski – wydają się być w naszych ciasnych realiach sumą niczym z “baśni tysiąca i jednej nocy”, niezależnie czy miałaby ona być wyrażona w polskich złotych, czy w amerykańskich dolarach! Ale tak twarde warunki największa organizacja MMA ma stawiać nie tylko w naszym smutnym kraju, ale na całym kontynencie – co już samo w sobie skłania do myślenia. Oczywistym jest bowiem, że ani MMA, ani nawet MMA pod szyldem UFC, nie jest w Europie towarem z plakietką “premium”. Jasne, to towar perspektywiczny, z wysoko zawieszonym sufitem – jednak aby owego sufitu dotknąć, choćby opuszkiem palca, trzeba najpierw sporo weń zainwestować. W tym momencie UFC to średnio, żeby nie powiedzieć że słabo, znana marka, która w porównaniu z największymi piłkarskimi ligami nie jest dla telewizji żadnym gwarantem zysków. Oczywiście Ameryki tym stwierdzeniem nie odkrywam, ale skoro każdy średnio zorientowany w sytuacji europejskiego sportu fan zdaje sobie z tego sprawę, to niegrzecznie byłoby zakładać, że kierownictwo Zuffy – mające do swojej dyspozycji sztab osób odpowiedzialnych za badanie lokalnych rynków i armię konsultantów – nie jest świadome realiów panujących na Starym Kontynencie. Skoro zatem owe realia znają, a mimo to wyceniają swój produkt kilkukrotnie wyże, niż wynikałoby to z tutejszego rynku – to jakiś cel ich działaniom przyświecać musi. Pytanie tylko: jaki to cel?

Niezbyt lubię bawić się w jasnowidza, tym bardziej kiedy informacji na omawiany temat jest jak na lekarstwo. Zapytany na “ćwierkaczu” przez Wojsława Rysiewskiego o sprawy telewizyjne i start usługi FightPass w naszym kraju szef UFC do spraw rozwoju międzynarodowego, Marshall Zelaznik, odpowiedział lakonicznie, że FightPass jest blisko, podobnie jak umowa ze stacją telewizyjną. Gdyby zamiast “nowej platformy internetowej” wstawić do owej odpowiedzi “koniec świata”, to mogłaby ona ciągle pozostać niezmieniona – nie tracąc przy tym nic ze swej wiarygodności. Ot, wyuczona mowa trawa – mówić dużo i mało zarazem.
Sama platforma FightPass może być jednak kluczowym elementem tej układanki. Jak na razie usługa dostępna jest tylko w kilku krajach (USA, Kanada, Australia, Wielka Brytania, Norwegia, Szwecja, Dania, Finlandia i Nowa Zelandia), lecz światowy hegemon sporo uwagi przykłada do jej promocji i zapowiada w najbliższych miesiącach rozszerzenie oferty na kolejne obszary – możliwe, że i na Polskę. Co prawda nie wydaje mi się, by Amerykanie na tej usłudze zbili w naszym kraju kokosy – nie sądzę nawet, by zarobili na niej równowartość możliwej do przyjęcia przez krajowe stacje licencji telewizyjnej – ale w całej sprawie może chodzić o coś zupełnie innego. Twarde warunki, jakie największa organizacja MMA na świecie stawia europejskim telewizjom, mogą być częścią większej całości. Fundamentem kładzionym pod przyszłe działania. Łatwo sobie bowiem wyobrazić kierunek w którym White i spółka będą ciągnąć swój biznes. W przypadku dynamicznego rozwoju wszelkiego rodzaju platform opartych o strumieniowanie materiałów audio-wideo (Spotify, Netfix, platformy spod szyldu nadgryzionego jabłka… nie mówiąc o YouTube, który stał się już praktycznie samodzielnym medium), danych przenoszonych do chmur obliczeniowych i ogólnej, szeroko rozumianej, ekspansji e-usług – i jednoczesnym kurczeniu się rynku tradycyjnych mediów (zarówno papierowe wydania gazet jak i telewizje regularnie – i chyba nieodwracalnie już – tracą odbiorców) trzeba byłoby być ślepym, aby nie dostrzec słusznej alternatywy. I mimo że rynek reklamy w internecie nie jest jeszcze tak dochodowy jak ten w mediach tradycyjnych – zwłaszcza TV – to nie potrzeba wiele czasu, by sytuacja się odwróciła. Może zatem Dana White wraz z braćmi Fertitta wolą chwilowo poświęcić – i tak niewielkie – zyski z europejskich licencji telewizyjnych, by skupić się na rozwoju internetowej platformy, będącej podstawą ich strategii na przyszłe lata? – przy okazji budując swój międzynarodowy brand. Myślę, że takie rozważania mają solidną podstawę.

Nie wierzę bowiem w to, że Zuffa znajdzie na naszym rynku chętnego na licencję UFC jeśli znacząco nie obniży ceny. Zresztą nawet jeśli to zrobią, Amerykanie wciąż będą mieli niewielkie pole manewru – pomijając Orange Sport, potencjalnymi partnerami pozostaną platformy NC+ i Polsatu. Pierwsza ma co prawda 16% udziału w rynku, jednak jeśli założymy, że UFC byłoby dostępne w wyższych pakietach odsetek potencjalnych odbiorców znacząco się zmniejszy. Ze stacją Solorza-Żaka sprawa ma się podobnie – choć tu udział w rynku wynosi już 26% – lecz na samym starcie stacja ze słoneczkiem nastręcza kolejnych trudność: transmituje gale KSW, co jest sprzeczne ze zwyczajowym zakazem emitowania innego (dużego) MMA niż UFC. Nie ma się co łudzić, że Polsat zamieni pewny zysk na kota w worku – zatem pozostaje liczyć na kolejne, po zbiciu ceny, ustępstwo ze strony UFC. Czy realne? Czas pokaże.
Spekuluje się również o odwlekaniu umowy z lokalną telewizją do czasu wejścia na polski rynek stacji FOX Sports. Są to spekulacje uzasadnione, ponieważ stacji wkraczającej na nowy teren przydałaby się solidna licencja, wyróżniająca ją od konkurencji. Zważywszy że UFC i FOX są partnerami na rynku amerykańskim można przypuszczać, że obie strony byłyby zainteresowane rozszerzeniem współpracy na nowo powstałą nadwiślańską odnogę stacji. Głównym problemem jest tutaj jednak nieokreślony czas wkroczenia FOX do Polski – mówi się o tym już od ponad roku – i jeśli wesoła ferajna Dany White’a nie ma jakichś konkretnych zapewnień odnośnie debiutu FOX Sports nad Wisłą, trudno, by na tej podstawie decydowali się porzucać Orange Sport -zwłaszcza w mającej się odbyć za kilka miesięcy gali w naszym kraju… o ile nadal jest ona planowana w tym terminie.

Przyjmijmy, że jest. W całej tej gmatwaninie widzę jeszcze jedno – choć dość niespotykane – rozwiązanie. Być może na rękę UFC będzie podjęcie współpracy z krajową stacją wyłącznie na potrzeby jednej gali w Polsce? Duży partner medialny byłby ogromnym atutem – zadbałby o odpowiednią reklamę, by zagwarantować sobie wysoką oglądalność, zatem dla Zuffy byłaby to sytuacja bardzo korzystna. Jednocześnie przy umowie na jedną galę mogliby spokojnie pominąć zapisy i wyłączności MMA spod bandery UFC w ramówce stacji, zatem nawet i Polsat mógłby zasiąść do negocjacji. Stacja Solorza-Żaka powinna być zainteresowana takim rozwiązaniem: mając u siebie dochodowe KSW i perspektywę dobrego zarobku na polskiej odsłonie UFC. Oczywiście byłby to ruch, jak już pisałem, bardzo nietypowy, bo przecież zwyczajową praktyką jest sprzedawanie praw transmisyjnych na większą ilość wydarzeń – na przestrzeni kilkunastu miesięcy. Czy jednak to, że coś jest nietypowe automatycznie oznacza, że jest niemożliwe? Z pewnością nie w biznesie, bo tu liczy się rachunek zysków i strat, a więc sprawa pozostaje otwarta, dopóki są szanse na wyjście z sytuacji z dodatnim saldem. Taki ruch pomógłby Zuffie wypromować lokalną galę a jednocześnie pozwoliłby w spokoju realizować długoterminowe plany – inwestycję w FightPass, bądź czekanie na polską odsłoną stacji FOX Sports. Może zatem faktycznie będą chcieli pójść “krajem nieba, krajem piekła” i związać się umową wyłącznie na potrzebę jednego wydarzenia?

Tak jak pisałem, cała sytuacja jest mocno niejasna. Z jednej strony nic nie wskazuje na to, by Ultimate Fighting Championship miało w najbliższym czasie powrócić do polskich odbiorników, z drugiej Marshall Zelaznik zapowiada koniec świa… tfu – umowę z telewizją oczywiście. W odwołanie gali w Polsce nie wierzę, jeśli już, to w jej przesunięcie w czasie. Zbyt wielu zawodników znad Wisły znalazło bowiem w tak krótkim odstępie czasu zatrudnienie w UFC, by można było uznać, że Zuffa przeszacowała wartość polskiej sceny mieszanych sztuk walki i teraz się ze swoich planów wycofuje. Można natomiast uznać, że Amerykanie nie docenili znaczenia naszych miejscowych dobrodziejów – właścicieli Konfrontacji Sztuk Walki – i teraz, to pierwotne zaniechanie podąża za nimi niczym grzech pierworodny. Zablokowanie przez Kawulskiego i Lewandowskiego Ergo Areny niemal dokładnie w połowie maja, było perfekcyjnym ruchem biznesowym wymierzonym w UFC – wykorzystaniem doświadczenia i kontaktów na własnym podwórku. To tak jakby Kawulski stanął za plecami prezydenta UFC i przed oczami świata naciągnął mu gacie na łysą głowę – słowem: postawił go w niezręcznej sytuacji. I choć nie uważam, by warszawsko-wrocławski duet organizujący gale KSW był w stanie ograć wesołą ferajnę Dany White’a, czy też w jakiś bardziej zasadniczy sposób przyczynić się do zmiany planów światowego hegemona, to nie mogę nie dostrzegać ich rozległych powiązań w polskim środowisku – z czego z pewnością wesoło korzystają. Jak duże naciski wywierali na kierownictwo telewizji Polsat przy rozmowach o licencji UFC? Jak bardzo ich lobbing wpłynął na zainteresowanie stacji ze słoneczkiem produktem Zuffy? Trudno stwierdzić. Trudno również zakładać, że to ze względu na tupanie nogą Martina i Maćka Polsat nie porozumiał się z Daną Whitem, oraz Lorenzo i Frankiem Fertittami. Z drugiej strony nierozsądnie byłoby także pisać, że właściciele KSW w spokoju przyglądali się jak ich macierz dyskutuje o wprowadzeniu do swojej ramówki konkurencyjnego produktu.

Wydaje się więc, że przyjdzie nam jeszcze nieco poczekać na rozwiązanie tej łamigłówki. Może się zdarzyć, że zakulisowe rozmowy pójdą po myśli UFC i w jednej chwili z nadąsanej małżonki znów zmienią się w rozpieszczającą nas anielicę. Możliwe także, że będzie dokładnie odwrotnie i na powrót Ultimate Fighting Championship do polskiej telewizji poczekamy kilkanaście miesięcy – a może nawet będziemy zmuszeni dłużej poczekać na samą nadwiślańską edycję UFC. To wszystko oczywiście być może – podobnie jak cała masa innych wariantów nie poruszonych w niniejszym tekście. Zamiast jednak zadręczać swe umysły tym, co być może nastąpi – albo tym co nie nastąpi nigdy – cieszmy się i wspierajmy to, co jest solą naszego MMA: krajowe organizacje, których mamy pod dostatkiem; lokalne kluby mieszanych sztuk walki; pomysłowych i pełnych energii działaczy, wkładających w popularyzację tego sportu sporo własnej inwencji; i stacje telewizyjne, takie jak Orange Sport, które pomimo utraty UFC traktuje MMA jak ważną część przekazywanej przez siebie treści.


UFC się dąsa, a polski fan cierpi!


Viewing all articles
Browse latest Browse all 4630

Trending Articles