(Fot. Dave Mandel/Sherdog.com)
Po pojawieniu się informacji na temat powrotu Nate’a Diaza(MMA 17-9) do oktagonu, wydawać by się mogło, że młodszy z braci Diaz wreszcie porozumiał się z UFC i spór o wysokość wynagrodzenia zawodnika został zakończony. Jednak menadżer Nate’a, Mike Kogan twierdzi że faktyczna sytuacja prezentuje się zupełnie inaczej, a sam zawodnik wciąż jest niezadowolony z warunków podpisanego kontraktu. W wywiadzie dla portalu Fight Hub powiedział:
Nie. No k**wa, nie. Nie jesteśmy zadowoleni.
Młodszy z braci Diaz nie walczył od listopada ubiegłego roku, gdy na finałowej gali 18 sezonu programu The Ultimate Fighter już w pierwszej rundzie uporał się z Gray’em Maynardem (MMA 11-4-1-1), ponieważ uznał iż otrzymuje zbyt niskie honorarium za walki z swoim udziałem.
Starcie Nate’a z Rafaelem Dos Anjosem (MMA 22-7) na gali UFC on Fox 13 nie jest oznaką uległości organizacji, gdyż na decyzję zawodnika wpływ miał kaliber proponowanego przeciwnika.
Według słów Kogana, podpisany w grudniu 2012 roku kontrakt zobowiązujący Diaza do stoczenia ośmiu walk w oktagonie jest obecnie problemem większym, niż był dotychczas.
Nie byliśmy zadowoleni gdy go podpisywaliśmy. Jedyny powód, dla którego udało się im go wcisnąć, to fakt iż przedstawili go nam na dwa tygodnie przed walką i nie mieliśmy czasu na dłuższe negocjacje.
Jego zdaniem UFC niewzruszenie unikało odpowiedzi na zapytania o podwyżkę honorarium zawodnika.
Następną rzeczą jaką zrobili było oczernianie Diaza w mediach mówiąc, że boi się Khabiba Nurmagomedova, co było pierdo***iem głupot. Nikt nie mówił, że on się go boi, nasze stanowisko było jasne: „Chcecie promować nowe gwiazdy poprzez zestawianie ich z mną? Musicie mi za to dobrze zapłacić.”
Spór przeniósł się do Internetu, a Kogan zaczął wymianę słowną poprzez wpisy na portalach społecznościowych, wycelowanych w Danę White’a. Menadżer nie jest pewien, w jakich dokładnie relacjach znajduje się obecnie z włodarzem UFC.
Oczywiście, że dobre relacje są istotne, ale równie ważne powinno być cenienie swoich zawodników, a nie publiczne oczernianie ich.
White przez cały rok najeżdżał na Diaza, a teraz będzie on walczył z zawodnikiem zajmującym trzecią pozycję w rankingu w drugiej walce wieczoru gali transmitowanej przez stację FOX. Jeżeli to nie jest osobistość, która przykuwa uwagę fanów, to co robi on w tej części karty? Jak można walczyć w drugiej walce wieczoru jeżeli jest się „obojętnym dla fanów”, ‘nieistotnym” a szefostwo ‘ma gdzieś co się z tobą dzieje i równie dobrze mogłoby cię nie być w organizacji’?
Nie doszło do żadnego ocieplenia stosunków na linii Nate Diaz – UFC, a sam zawodnik, co podkreśla Kogan, walczy wyłącznie z pobudek finansowych:
Nigdy nie powiedzieliśmy, że wszystko jest OK. On wraca, bo potrzebuje tej walki. Potrzebuje zarobić na utrzymanie. Jeżeli miałby pozycję jak Floyd Mayweather Jr i zarabiał 30 milionów dolarów za walkę, to najprawdopodobniej nigdy by nie wrócił do tego zajęcia i więcej o nim byście nie usłyszeli, ale prawda jest taka, że nie zarabia tyle pieniędzy, ile ludziom się wydaje. Nie możesz wiecznie siedzieć na uboczu. W pewnym momencie musisz wrócić do swego zajęcia, ale przynajmniej on wraca na swoich warunkach. Dostał walkę z zawodnikiem zajmującym jedno z trzech najwyższych miejsc w rankingu.
Mike Kogan o sytuacji kontraktowej Nate’a Diaz’a – „Nie. Nie jesteśmy zadowoleni”