Quantcast
Channel: Cohones » Forum: Newsy MMARocks.pl - Recent Topics
Viewing all articles
Browse latest Browse all 4630

Jakub Bijan on "Rycerskość ponad wszystko"

$
0
0

Hallmann1 Rycerskość ponad wszystko

Ciekawe rzeczy dzieją się w naszym słodkim jak maliny MMA, okazuje się bowiem, że tubylczy rynek wszechstylowej walki wręcz jest powoli, jednak coraz systematyczniej, drenowany z nieoszlifowanych jeszcze kamieni szlachetnych – a przykłady takiej działalności dosłownie mnożą nam się ostatnimi czasy w oczach.

We wrześniu, po ponad trzydziestu chudych miesiącach, do największej organizacji świata powraca reprezentacja znad Wisły – i to powraca nie byle jak! Pewnym krokiem, z głową zadartą do góry, do opatentowanego Octagonu zmierza aż dwóch utalentowanych Polaków – najpierw kontrakt z UFC podpisał Daniel Omielańczuk, a zaraz po nim do ferajny Dany White’a dołączył Piotr Hallmann. Swoją drogą, niewiele brakowało, a to całe transferowe zamieszanie przemknęłoby nam koło nosa, kiedy zapatrzeni w największy serialowy hit tego lata –  produkcji KSW Team o łapaniu słynnego już króliczka – nie dostrzegaliśmy poza nim bożego świata. Może to i dobrze, że największy specjalista od “poważnych skandali” w nadwiślańskim MMA, Tim Leidecker, nie pisnął ani słowa zanim kontrakt nie został podpisany – wszak gdyby efekt negocjacji z Amerykanami miał mieć znamiona wspomnianego wyżej „poważnego skandalu”, to Hallmanna w UFC moglibyśmy zobaczyć jak „świnia niebo”.

Bardzo natomiast frapujące jest, że kiedy tylko z ust rycerzy herbu KSW słyszymy coraz to bardziej stanowcze deklaracje o chęci dołączenia do prastarego UFC, wtedy właśnie – niczym za dotknięciem magicznej różdżki – w objęcia braci Fertittów trafia kolejny Polak o imionach innych niż Michał i Jan. Nie to żebym sobie kpił, czy też inne żarty stroił – „wszak ze śmiechem żartów nie ma!”. Owszem, może i powyższa teoria jest nieco naciągana, może nawet więcej niż nieco – ale przecież i takim koncepcjom przyjrzeć się należy – w przeciwnym razie skąd byśmy wiedzieli, choćby właśnie to, że mamy do czynienia z kompletną, czy też mniej kompletną, bzdurą? Ano! trzeba sprawdzić i porównać. Tymczasem fakty mówią same za siebie – kiedy tylko Janek z Michałem zaczęli śpiewać na dwa głosy donośną „odę do UFC”, niemal natychmiast Daniel Omielańczuk znalazł się w największej organizacji świata. Ale i tego mało – gdy „wystrychnięty na dudka” Jan Błachowicz po raz kolejny wyraził chęć zmierzenia się z najlepszymi – znów jakby tą samą różdżką przeniesiony do Ameryki został Piotr Hallmann. Zbieg okoliczności? „Oj, naiwny, naiwny, naiwny – naiwny jak ćma, co w ogień się pcha”. Oczywiste jest to, iż przypadku w tych transferach znajdziemy niewiele. Przypuszczam, choć pewności ciągle nie mam, że to właśnie Błachowicz jest cichym sprawcą dwóch największych niespodzianek trwającego sezonu ogórkowego – działając w stowarzyszeniu cieszyńskie podziemia musiał w końcu znaleźć upragnioną skrzynię ze skarbami – co w niej było? – mówić chyba nie muszę! Zapytać natomiast należy dlaczego „cieszyński książę” ową znalezioną w skrzyni różdżką nie dotknie swego własnego ramienia bądź też ramienia Michała Materli – w jedną chwilę spełniając swoje życiowe marzenie? Braku chęci odmówić mu nie można, zatem należy przypuszczać, że najwyraźniej magiczne różdżki nie działają na zawodników KSW – ach jakaż to wielka szkoda. Ileż to bowiem trudności by rozwiązało, ileż spraw załatwiło!

„Jak w wodzie odbija się twarz, tak serce jest zwierciadłem człowieka” – widać zatem, że Janek to chłopak dobry i szczery. Podczas gdy sam sobie drogi do UFC skrócić nie może – skraca ją innym. Po cóż bowiem Daniel czy Piotrek mają się nam w kraju marnować, skoro za jednym dotknięciem różdżki mogą w mgnieniu oka „dojrzeć do UFC”. Tak na marginesie, ciekawe, czy tym magicznym praktykom towarzyszą jakieś werbalne zaklęcia – hokus, pokus, czary mary, niechaj Dana śle dolary? Mniejsza jednak o drobiazgi, ważne, aby nam się Janek w tym czarowaniu za bardzo nie rozpędził. Bo co będzie, kiedy nam wszystkich zawodników do Ameryki wyśle? Co z naszą pstrokatą sceną mieszanych sztuk walki? – straci swą „całą pstrokatość”! Bez świeżej krwi, bez „młodych i perspektywicznych” cały nadbałtycki rynek natychmiast wyschnie i skurczy się niczym rodzynka! Uchowaj panie, by całkowicie nie zniknął – wtedy nawet znany na całą Polskę Mamed Chalidow nas nie uratuje! I co z tymi wysłanymi do UFC? Ja wiem, że nasi rycerze są w stanie poświęcić wiele, by dostać się do zakonu przewodzonego przez Danę White’a, że nawet głód im nie straszny – ale na litość boską – za co wyżywią rodziny? Co, kiedy wszyscy z głodu wymrą? Tak źle i tak niedobrze – ciężkie to muszą być czasy, kiedy trzeba sobie jedzenia odmawiać, aby móc walczyć z najlepszymi. Rycerskość ponad wszystko.

Mniejsza jednak o finanse w UFC – w którym zresztą „tylko dwóch zawodników zarabia więcej niż rycerze KSW” – kiedy znamiona skandalu nosi fakt, że ani Omielańczuk, ani Hallmann nie zostali przed podpisaniem kontraktu odpowiednio namaszczeni przez zarządców krajowego MMA w postaci Macieja Kawulskiego i Martina Lewandowskiego. Żeby tak do USA pchać się pomijając bezcenne KSW? Pomijając telewizję Polsat i „pięć milionów w peaku”? Któż to widział taki brak saviore vivre’u? – chyba nawet złowrogi Paweł Kowalik ma więcej taktu. Mało tego, iż KSW straciło nieskonsumowany do tej pory monopol na wysyłanie do UFC. Teraz, już po tych całych „meczmejkingach” Leideckera, nikczemny Dariusz Cholewa, u którego walczył przecież Hallmann, ma święte prawo do ogłaszania wszem i wobec, że to MMA Attack jest tą polską trampoliną do UFC – co z resztą ochoczo wszem i wobec rozpowiada.
Jednak i to nie koniec kłopotów – skoro już dotknęliśmy Pawła Kowalika – co będzie kiedy, jakimś sposobem, znajdzie on kontakt do Joe Silvy? Wszak już swoje „Aniołki” do Cage Warriors wysyłać rozpoczął. Gdyby tak hurtem zaczął słać naszych do największej organizacji świata – robiąc więcej „szkody” polskiemu MMA – to nad Wisłą, w niedługim czasie, zostałby chyba tylko sam Chalidow… choć to akurat rozwiązałoby kwestię pasa wagi średniej Konfrontacji Sztuk Walki, więc nawet jakiś pozytywny skutek działalności Pawła Kowalika da się zaobserwować!

Największym jednak niebezpieczeństwem, które czyha na krajowe MMA w tych manewrach mających na celu polonizację największej organizacji świata, jest widmo UFC organizującego galę w Polsce. Co prawda do Singapuru nam nieco brakuje, a nasza „zielona wyspa” jakby zbledła ostatnimi czasy – jednak kto wie jaki efekt przyniesie nagromadzenie naszych rycerzy pod szyldem Zuffy. Oczywiście to wizja przyszłości, jednak można sobie przynajmniej wyobrazić jak cienko zapiszczeć mogliby nasi możnowładcy, gdyby ten plan miał się ziścić. Trzeba by wówczas zacisnąć pasa i uchylić nieco drzwi sezamu, może procentem z PPV – które miało być dodatkiem do gal na otwartej antenie, a jak na razie jest dokładnie odwrotnie. Według chińskiego przysłowia: „kiedy w spokojnych czasach nie pali się Buddzie trociczek, to w chwilach niebezpieczeństwa łapie się Buddę za nogę” – co się przekłada na rodzime MMA prawie dosłownie, trzeba by tylko Buddę zamienić na zawodnika, a trociczkę zastąpić mamoną. Oby to chińskie słowo nie okazało się być słowem spiżowym, nikt przecież nie chciałby oglądać zarządców krajowego MMA łapiących kogokolwiek za nogę – no, może gdyby to jeszcze była nóżka którejś z niewiast noszących między rundami tabliczki, to byśmy ten widok przeboleli. Tak czy owak, niewielka dziura w worku z zawodnikami wysypała właśnie pierwszych śmiałków – kiedy ten worek pęknie do reszty przekonamy się, ilu jeszcze czekało w nim na angaż w najpotężniejszej organizacji MMA na świecie.


Rycerskość ponad wszystko


Viewing all articles
Browse latest Browse all 4630

Trending Articles