grafika: Kamil Pietruczynik
Niepokojące rzeczy dzieją się ostatnio w naszym cukierkowo słodkim MMA. Gala KSW 23, oprócz fanów prawdziwych i tych mniej prawdziwych, zainteresować musiała najwyraźniej stwora, który swą obecnością mąci spokój i harmonię naszego ekosystemu. Do tej pory bowiem wiadome było kto kogo w naszym rodzimym MMA lubi, kogo lubi mniej, a komu może otwarcie powiedzieć, że jest przykładowo „pajacem”. Były to niesnaski różne – czasem poważne, innym razem nie. Każdy jednak trzymał się określonego klucza i wiedział kogo jak może nazwać i czego w zamian może oczekiwać. Były to zwyczaje może i niezbyt eleganckie, jednak stosunkowo niegroźne, a w pewnym sensie nawet i pożyteczne. Po KSW 23 sytuacja znacząco się odmieniła i mam powody sądzić, iż odmieniła się właśnie za sprawą owego stwora przebrzydłego.
Więcej o tym upiorze mówi Julia Duszyńska w opowiadaniach zatytułowanych “Cudaczek-Wyśmiewaczek”:
Przyszedł raz taki dzień, że obrażalska pogniewała się na mamę i na tatę, i na wszystkich w domu. Naturalnie przez to licho niepoczciwe, przez tego Cudaczka-Wyśmiewaczka.
A zaczęło się tak: Przyszła Obrażalska ze szkoły, teczkę rzuciła na krzesło i myk! do kuchni. Bardzo lubiła zaglądać do kuchni. Lubiła pomóc czasem Karolci.
Karolka robiła właśnie kluski na stolnicy. Wałkowała ciasto.
– Karolciu moja złota, ja trochę powałkuję!
Spojrzała Karolka na dziewczynkę i mówi:
– Wałkować to wałkować, ale nie takimi brudnymi rękami. Wprzód trzeba ręce umyć.
Skoczył na to Cudaczek-Wyśmiewaczek do ucha Obrażalskiej i już namawia:
– Co ona sobie myśli, ta Karolcia! Obraź się! Ty sama wiesz, kiedy ręce myć!
I panna Obrażalska nadęła buzię, powiedziała: „nie potrzebuję” i wymaszerowała z kuchni nastroszona jak sowa. Usiadła w jakimś kącie i siedziała do samego obiadu. A Cudaczek, licho niepoczciwe, śmiał się z niej i śmiał, póki mu brzuszek nie napęczniał jak ziarnko grochu.
„Cudaczek-Wyśmiewaczek” jest to bowiem stwór wielkości włosa, który według Duszyńskiej „nie je, nie pije, tylko śmiechem żyje” – mieszka w ludzkich domach i podburza ludzi, by się na siebie gniewali, a później bezczelnie biedaków wyśmiewa. I mam przeczucie, graniczące z pewnością, że ostatnie sprawy w nadbałtyckim MMA potoczyły się tak, a nie inaczej właśnie za sprawą owego stwora. Jakżesz inaczej wytłumaczyć fakt, że tyle osób w tak krótkim czasie się na siebie pogniewało?! Toż to musi być sprawka Wyśmiewaczka! Takim oto sposobem Mamed Chalidow obraził się na czytelników MMARocks za komentarze maści wszelakiej kierowane w jego stronę. Mamed? Nasza gwiazda najjaśniejsza miałby się na swoich fanów obrażać? Wolne żarty! – każdy doskonale wie, że ci fani to z dobrego serca, z miłości. Nawet jak surowo – to szczerze, jak to nasz najlepszy średni mógłby się za taką głupotę pogniewać? Toż to musi być zewnętrzna ingerencja.
Co by jednak nie opierać teorii na jednym przykładzie i nie być gołosłownym. Już niedługo po tym, jeden z właścicieli KSW, Martin Lewandowski, pogniewał się na sól naszej ziemi – najprawdziwszych fanów MMA, za to, iż ci nie wykupili wystarczającej ilości PPV. Co prawda nie znam Martina ze wspólnych wypadów na miasto, jednak nie wierzę, by ten rekin biznesu obraził się z tego powodu, w przypadku kiedy sam świadomie taką ewentualność sprowokował – podnosząc cenę i zawężając grono potencjalnych odbiorców przez emisję do abonentów cyfrowego Polsatu. Oczywistą oczywistością jest to, że Martinowi podczas wywiadu te brednie do ucha musiał szepnąć złowrogi Wyśmiewaczek – być może schował się w dzierżonej przez Lewandowskiego szklance? Wszak bestia mała i przebiegła! Ale i to jednak nie wszystko! Dziś na „ćwierkaczu” – swoją drogą ten portal wśród naszych dobrodziejów staję się ostatnio bardzo modny – Łukasz Jurkowski wyznał szczerze, że drugi z właścicieli KSW, Maciej Kawulski, również znalazł sobie „obiekt gniewania”. Tym obiektem jest właśnie sam „Juras”, któremu Maciej odmówił uczestnictwa w programie Onet MMA Ring! Również w tym przypadku nie uwierzę, iż tak stonowany i chłodny w osądach człowiek, jakim jest Maciej, po prostu „wziął i się obraził”. Naturalnie, że i w tym przypadku za sprawą stoi Cudaczek-Wyśmiewaczek!
W zasadzie mam jeszcze kilka podejrzeń wcześniejszej działalności tego stwora na krajowym rynku wszechstylowej walki wręcz, jednak, jako że pewności doń nie mam, pozostawię je samemu sobie.
Niemniej jednak te trzy przypadki powinny nas wszystkich skłonić do refleksji. Co bowiem będzie, kiedy stwór się rozbestwi i stanie się faktycznie niebezpieczny? Co, kiedy podpuści Maćka, by obraził się na Martina i ci nie dojdą wspólnie do porozumienia odnośnie karty walk KSW 24? Na gali będziemy mieli samych TBA? Na miłość boską przecież Paweł Kowalik wszystkiego nie załatwi! – mimo umiejętności i chęci. Fizycznie nie da rady! Jednak mało tego! Co, jeśli sir Marian Kmita pobudzony szeptami Wyśmiewaczka obrazi się na całe KSW i zabroni transmisji w Polsacie, w efekcie czego będziemy musieli Konfrontacje Sztuk Walki oglądać na Ipla TV lub, o zgrozo!, za pośrednictwem kswtv!? Albo, na miłość boską, co gdyby bestia przebrzydła dostała się do Nastula Team i jakimś sposobem namówiła Daniela Omielańczuka, żeby ten obraził się na UFC? Albo Chalidowa, by ten zagrzmiał na KSW i na złość poszedł do Dany White’a… to akurat nie byłoby takie złe, niemniej pewności, w jaki sposób upiór będzie działać nie mamy, a na razie niczego dobrego te jego podpowiedzi nie przyniosły! Apeluję zatem do całego środowiska – spoglądajmy naszym kolegom i koleżankom do uszu, czy aby przypadkiem Cudaczek malutki im tam głupot do małżowin nie szepcze! Ubijmy dziada kiedy jeszcze mały, bo się stanie, kiedy urośnie? Kto go wtedy zatrzyma? I co, jeśli w ślad za nim do naszego MMA przyjdą inne upory? Ja bym żadnych Nocnic czy też innych Strzyg w naszym środowisku spotkać nie chciał! Miejmy się zatem na baczności bo inaczej, biada nam!
