(Foto Piotr Pędziszewski / MMARocks.pl) Na oficjalnej stronie MMA Attack ukazał się wywiad z przygotowującą się do walki na Cage Warriors Agnieszką Niedźwiedź. „Kuma” opowiada w nim między innymi o tym, jak zmieniła się jako zawodniczka oraz o chęci walki na kolejnej gali MMA Attack.
Cześć Aga. Powiedz jak się czujesz i co u Ciebie słychać?
Agnieszka Niedźwiedź: Witam wszystkich. Czuję się dobrze, forma rośnie i liczę, że będzie to widać w klatce 7 grudnia. Do każdej walki podchodzę jak do najważniejszej w moim życiu, ale ta motywuje mnie szczególnie. Chcę zadebiutować w nowej organizacji mocnym uderzeniem. Na starcie powiedziałam, że moim celem jest pas, a nie rzucam słów na wiatr.
Właśnie, wystąpisz na gali Cage Warriors w Newcastle. Co powiesz o swojej najbliższej walce?
Zostało tak naprawdę niewiele czasu, teraz to końcówka mocnych przygotowań, które zafundował mi trener Tomasz Niewiara. Moją rywalką będzie Kerry Hughes, która ma jedną zawodową wygraną, ale sporo startów amatorskich. Mocna zawodniczka, głównie w stójce, ale absolutnie się jej nie obawiam. Jestem od niej lepsza i zamierzam to udowodnić 7 grudnia. Cieszę się, że w walce będę mogła używać łokci. Stale pracuję nad tym elementem. Ostatnio mi trochę nie wyszło ich używanie, ale teraz będzie lepiej.
Ostatnio walczysz głównie w Wielkiej Brytanii, co sprawia, że tak jest i jak się czujesz na Wyspach?
W sierpniu walczyłam w Szkocji, ale to właściwie była polska gala. Teraz walczę w Cage Warriors, a to brytyjska organizacja, więc kolejna walka na Wyspach. Pasuje mi to, w Anglii żyje wielu Polaków i w Aberdeen ich doping mi bardzo pomógł. Ciekawe jak będzie w Newcastle, ale mam nadzieję, że rodacy wesprą mnie i tym razem. Wielka Brytania ma fajny klimat jeśli chodzi o MMA. Może widzów nie ma tylu co na galach w Polsce, ale są bardzo „kumaci” i rozumieją MMA.
Kiedy możemy spodziewać się, że zawalczysz w Polsce?
Mam nadzieję, że na MMA Attack w przyszłym roku. Marzy mi się kolejna walka w katowickim Spodku, tym razem na głównej karcie. Mam coś do udowodnienia, bo pomimo wygranej nad Klaudią, wciąż sporo osób patrzy na mnie z przymrużeniem oka. Bardzo rozwinęłam się we wszystkich aspektach MMA i chciałabym zaprezentować nowe oblicze jak najszerszej publiczności.
Co konkretnie się zmieniło?
Wszystko! Jeszcze bardziej poprawiłam kondycję, która i tak była moją najmocniejszą stroną. Bardzo mocno pracuję nad stójką. Mam dwóch świetnych trenerów, którzy koncentrują się tylko na tym jak uderzam, jak poruszam się na nogach i jak blokuję uderzenia. Nie zapominam też o swoich bazowych umiejętnościach. Czuję się mocna w klinczu, a w parterze oprócz chwytów dochodzą też ciosy. Oglądam walki Caina Velasqueza i chcę być jego żeńską wersją. Gorzej dla moich rywalek, bo podzielą los Juniora dos Santosa.
Nie samym MMA żyjesz. Niedawno zdobyłaś brązowy medal mistrzostw Polski w brazylijskim jiu-jitsu.
Tak. Z jednej strony się cieszę, że przywiozłam śliczny medal, bo organizatorzy się w tej kwestii postarali. Z drugiej strony czuję niedosyt, bo zawsze mierzę w złoto. Wiem jednak, że w półfinale przegrałam z bardzo mocną rywalką. Sandra Pniak nie tylko sięgnęła po złoto mistrzostw Polski, ale wcześniej wywalczyła awans na finały World Pro. Polacy są bardzo mocni w BJJ i zdobywanie medali na krajowym podwórku to już coś, ale apetyt na zwycięstwa mam zawsze spory. Złoto zdobył za to mój brat Adam, więc do domu wróciliśmy z dwoma medalami.
Mamy nadzieję, że kolekcja medali będzie się powiększać, a Ty wrócisz z Anglii z kolejnym zwycięstwem.
Dziękuję bardzo za wsparcie i wywiad. Chciałabym pozdrowić wszystkich kibiców MMA Attack i podziękować wszystkim, którzy mnie wspierają.