(Foto Michał Biel / MMARocks.pl) Kompletu publiczności nie było, ponieważ trudno na Śląsku rywalizować jednocześnie z piłkarskimi derbami, wieczorem andrzejkowym i obchodami górniczej Barbórki. Niemniej jednak około 800 widzów obejrzało w Zabrzu siedem zawodowych pojedynków podczas gali Thunderstrike Fight League 2, z których większość powinna się podobać.
W walce wieczoru Michał Kita (MMA 15-7, #5 w rankingu PL) jednogłośną decyzją wypunktował Amerykanina DJ Lindermana. Zabrzanin przez większość czasu demolował swojego przeciwnika, zasypując go gradem ciosów zarówno w stójce, jak i w parterze. Amerykanin od samego początku był znacznie wolniejszy niż podczas pojedynku na Fighters Arenie. Przybranie od tego czasu dziesięciu kilogramów wyraźnie zrobiło swoje. Trzeba mu jednak oddać, że pomimo zbierania naprawdę mocnych ciosów, nie dał się znokautować. Do tego mimo coraz większego zmęczenia dobrze radził sobie w parterze, gdzie nadal był niemiłosiernie obijany. To była zupełnie inna walka niż poprzednie starcie obu zawodników i tym razem Kita wyraźnie trafił z formą. Lepsza kondycja i bardziej przemyślany plan walki przyniosły w konsekwencji zasłużone zwycięstwo.
W pozostałych walkach Bartłomiej Jasiński poddał przez taktarova Piotra Jaszczuka. Obaj zawodnicy przez długi czas trzymali się na ziemi w zapiętych kluczach na stopy i Jaszczuk, choć nie klepał, kilka razy dał po sobie poznać, że Jasiński atakuje go skutecznie. Po okrzyku bólu w drugiej rundzie sędzia przerwał walkę, odczytując to jako werbalne poddanie.
Michał Golasiński nie pozwolił sięgnąć po pierwsze zwycięstwo debiutującemu na zawodowym ringu zabrzaninowi – Mateuszowi Smolińskiemu. W drugiej rundzie po serii uderzeń z góry w parterze sędzia zatrzymał walkę i ogłosił TKO.
Poddaniem zakończyła się walka Dariusza Świerkosza z Zabrza z Aleksandrem Mosingiewiczem. Po krótkiej wymianie w stójce ten pierwszy zdołał założyć duszenie gilotynowe, które rozstrzygnęło walkę już w pierwszej rundzie.
Pojedynek Adama Jankowskiego z Marcinem Kłopotowskim był najsłabszym starciem całej gali. Od razu było widać, że pierwszy jest stójkowiczem z dobrymi obronami zapaśniczych wejść w nogi, drugi natomiast – zapaśnikiem bez większych argumentów w kickbokserskich wymianach. Przez trzy rundy przeplatały się zatem niezbyt odważne próby z jednej strony – uderzeń i wysokich kopnięć, a z drugiej nie zawsze skutecznych obaleń. W końcu niejednogłośnie sędziowie przyznali zwycięstwo Kłopotowskiemu.
Walka Radosław Wójcik– Filip Kopij była bodaj najbardziej dynamicznym starciem wieczoru. Ten drugi – reprezentujący Rio Grappling Club Oława – absolutnie zdominował Wójcika i szybko sprowadził go do parteru. Tam z braku prób ucieczki przeciwnika z dosiadu, spokojnie przykładał kolejne ciosy i łokcie, które lądowały na Wójciku. To sprawiło, że sędzia przerwał walkę i Filip Kopij wygrał przez TKO w pierwszej rundzie.
Tomasz Janiszewski niestety nie miał specjalnej okazji, by wykazać się zawodniczo. Ukrainiec Sergey Sokha z rekordem 7-14 nie stawił wielkiego oporu i po kilku szybkich akcjach odklepał założoną balachę.
Cała gala – tak jak poprzednia – była nagrywana. Retransmisja jest planowana na 5 grudnia o 22:00 na kanale FightKlub.