![O walce UFC z piractwem internetowym UFC logo O walce UFC z piractwem internetowym]()
Redaktorzy portali MMAJunkie.com oraz USA TODAY postanowili zapoznać się z metodami stosowanymi przez UFC w walce z osobami udostepniającymi ich gale za pośrednictwem internetu. Jak się okazało, proceder śledzenia rozgrywek sportowych przy pomocy „stream’ów” jest zjawiskiem tak powszechnym, że największe organizacje oraz ligi wspólnymi siłami starają się go zwalczyć, a w najgorszym wypadku – ograniczyć.
Las Vegas, w czasie gali Ultimate Fighting Championship widzowie są świadkami kilku walk toczonych wewnątrz oktagonu. Zawodnicy wymieniają ciosy pięściami, kopnięcia, dochodzi nawet do rozlewu krwi.
„Dajesz, dajesz…” mówi Clint Cox, który w UFC odpowiada za ochronę własności intelektualnej. Jednak nie śledzi on przebiegu kolejnych starć, a skupia swoją uwagę na sześciu monitorach komputerów. Z swego biura na drugim piętrze budynku oddalonego zaledwie o pięć mil od MGM Grand Garden Arena, ściga on tych, którzy postanowili udostępnić galę UFC nadawaną w systemie Pay Per View w internecie, by inni mogli oglądać ją za darmo zamiast wykupić ją za 54 dolary i 99 centów. W końcu wysyła on kilka e-maili z wezwaniem do zaprzestania takich działań. Po chwili klika na jeden z linków do transmisji by przekonać się, że jest on już nieaktywny. „To mój ulubiony widok” – mówi z satysfakcją. Po paru minutach na jego miejscu pojawia się 10 kolejnych. “Zawsze jest ktoś do wyśledzenia” – dodaje. Cox dzieli swoją uwagę pomiędzy sprawdzaniem linków, wysyłaniem not ostrzegawczych, gromadzeniem dowodów dla prawników oraz organów ścigania i przeglądaniem popularnych portali społecznościowych celem znalezienia postów zawierających w sobie odsyłacze do nielegalnych transmisji.
Ludzie kradnący sygnał nie próżnują i dostarczają transmisję do każdej możliwej imprezy sportowej. Działają na całym świecie, a dzięki wsparciu miejscowej policji złapano osoby zajmujące się tym procederem w Botswanie, Belgii oraz Egipcie. Niektórzy z twórców stron z streamami to wysokiej klasy specjaliści posługujący się specjalnymi urządzeniami dekodującymi. Większość jednak to amatorzy, którzy podłączają kabel od anteny telewizyjnej do komputera dzięki kosztującej 20 dolarów przejściówce, a następnie dzięki ogólnodostępnemu oprogramowaniu, emitują sygnał tv w Internecie. Sądząc po ilości dostępnych stron, interes kwitnie.
Problem piractwa internetowego dotyczy również lig NFL, NBA oraz Major League Baseball, które wielokrotnie powtarzały, że przez streamy straciły miliony dolarów, a wtórują im firmy zajmujące się zwalczaniem tego zjawiska dodając, że strony udostępniające transmisje same zarobiły miliony, głównie dzięki umieszczanym na nich reklamom. Wprawdzie nikt jeszcze nie opublikował stosownych danych, ale organizacja Digital Citizens Alliance twierdzi, że piractwo internetowe wygenerowało 220 milionów dolarów zysku. Dla przykładu szacuje się, że ponad milion widzów skorzysta z tego typu stron by obejrzeć imprezę sportową formatu mistrzostw świata w piłce nożnej.
„Popularność pirackich transmisji wzrosła drastycznie, do czego idzie w parze wzrost powszechności wiedzy o takich rozwiązaniach wśród społeczeństwa” – podsumował Ricky Bruce, pracujący dla Londyńskiej firmy NetNames, która zajmuje się zwalczaniem kradzieży własności intelektualnej w Internecie. „Odbiorcy zawsze znajdą tańszy sposób odbioru dóbr, zwłaszcza gdy teraz muszą zapłacić za coś, co wcześniej było dostępne za darmo.”
To wyjaśnia tak szybki wzrost popularności nielegalnych transmisji.
Dawniej fani w USA mogli zaspokoić chęć kibicowania dzięki szerokiej ofercie rozgrywek emitowanych w ogólnodostępnych stacjach telewizyjnych. Ale z nastaniem ery telewizji kablowej, gdy stacje takie jak ESPN oferują lukratywne umowy za prawa do transmisji, wiele lig postanowiło skorzystać z nadarzającej się okazji. NFL, MLB oraz NBA zarobiły wspólnie ponad 6 miliardów dolarów za same prawa do transmisji – a do tego dochodzą jeszcze zyski poszczególnych zespołów uzyskane dzięki umowom na transmisje ich meczy na szczeblu lokalnym. Rzesze kibiców, którzy chcieli śledzić pełnie rozgrywek, musiało wyłożyć dodatkowe pieniądze, lub poszukać alternatywnych rozwiązań.
Wzrastająca liczba widzów korzystających z pirackich streamów UFC zapewnia Cox’owi i jego współpracownikom pracę na kolejne lata.
“Jasnym jest, że gdy coraz więcej firm decyduje się na wprowadzenie odpłatności od swoich usług, to zapotrzebowanie na darmowy, niekoniecznie legalny, dostęp będzie również wzrastało” – powiedział Nate Glass, specjalista od zwalczania piractwa w sieci.
Nawet Tom Brady
Majacy 32 lata mieszkaniec miasta Deer Park w stanie Teksas, Brian McCarthy, prowadził popularną stronę z streamami ChannelSurfing.net z komputera znajdującego się w sypialni na piętrze domu jego rodziców. Pewnego dnia do domostwa przybyło ośmiu agentów federalnych, którzy zakuli Briana w kajdanki, a jeden z nich przyłożył pistolet do jego głowy. „Mój boże, co się dzieje?” – pytała zatroskana Patricia McCarthy, gdy funkcjonariusze zabierali jej syna do aresztu.
Tymczasem hiszpańska strona z streamami, Rojadirecta, skutecznie przeciwstawia się próbom zamknięcia przez amerykańskie organy ścigania
Kto ogląda imprezy sportowe za pośrednictwem nielegalnych źródeł? Na 1,115 amerykanów w przedziale wiekowym od 18 do 34 lat biorących udział w ankiecie przeprowadzanej przez YouGov oraz Populus, ponad połowa przyznała się do korzystania z stron z streamami. Wyniki ankiety wykazały, że osoby młodsze, bardziej oswojone z technologią, chętniej korzystają z pirackich transmisji.
W potencjalnym gronie użytkowników portali z streami są zarówno ci, którzy zrezygnowali z telewizji kablowej z powodu wzrostu wysokości opłat, jak też ci, którzy nigdy jej nie mieli gdyż odkryli alternatywne, pirackie źródła transmisji.
Nawet zawodnik drużyny New England Patriots, Tom Brady, przyznał się do oglądania w 2012 roku meczu Super Browl poprzez nielegalny stream – „ Byłem na rehabilitacji urazu stopy na Kostaryce i oglądałem mecz dzięki transmisji dostarczonej przez nielegalnie działającą stronę. Teraz sam może wezmę w nim udział, więc wszystko się wyrówna.”
„Mogę z całą pewnością powiedzieć po jakie źródła transmisji sięgną kolejne pokolenia widzów” – oznajmił Mike Masnick, ekspert od technologii cyfrowej, którego zdaniem UFC oraz inne organizacje sięgają po niewłaściwe rozwiązania problemu. „Moim zdaniem produkt powinien być łatwiej dostępny, a do tego dostępny za rozsądną cenę, a problem piractwa będzie tracił na znaczeniu.”
Ligi sportowe oraz stacje telewizyjne już od dłuższego czasu współpracują z sobą dzieląc się metodami zwalczania procederu oraz informacjami jego dotyczącymi. Koalicja Przeciwko Piractwu Internetowemu (The Coalition Against Online Video Piracy) zrzesza wiele czołowych organizacji sportowych oraz właścicieli praw autorskich, którzy spotykają się kilka razy do roku.
“Aktywnie oraz z pełną powagą podchodzimy do tego zagadnienia” – oznajmił Matthew Gould, rzecznik Major League Baseball Advanced Media, która stoi na straży transmisji ligi beseballowej.
Cox odszedł z stacji NBC by pracować dla UFC jako lider sześcioosobowego zespołu, który przegląda portale społecznościowe, jak Facebook, czy Twitter, oraz Youtube, szuka linków do materiałów zgranych z płyt DVD, a także szuka informacji dotyczących pokazywania gal w miejscach publicznych bez wykupienia odpowiedniej licencji. Sam Cox przyznaje, że głównym priorytetem jest zwalczanie streamów, gdyż UFC zarabia na transmisjach w systemie Pay Per View.
W poprzednim miesiącu, na długo przed tym jak zawodnicy UFC zaczęli rozgrzewać się przed czekającymi ich starciami, Cox prowadził mniej eksponowaną walkę. Na cztery godziny przed rozpoczęciem gali przybył do swego biura, by rozpocząć przeszukiwanie sieci w celu wyszukania stron oferujących nielegalną transmisję z tego wydarzenia. W ciągu tej nocy skorzystał z usług firmy do zwalczania piractwa internetowego oraz kilku prawników. UFC zasłynęło z szczególnego uporu w zwalczaniu piractwa gdy organizacja zagroziła pozwem sądowym nie tylko osobom udostępniającym transmisję, ale również widzom śledzącym gale za pośrednictwem streamów. Na jednym z for dyskusyjnych znalazł nawet wpis „Proszę UFC, nie pozywajcie mnie.”
Szansa otrzymania takiego pozwu przez widza jest równa prawdopodobieństwu zakazania w UFC uderzeń zamkniętą pięścią. Dla nich większym ryzykiem jest możliwość zainfekowania komputera poprzez instalację oprogramowania pochodzącego z nieznanego źródła, które jest wymagane przez większość stron oferujących nielegalne transmisje.
Ale gdy cała rzesza ludzi była podjąć ryzyko związane z oglądaniem streamów, UFC zmuszone było sięgnąć po pomoc innych.
W 2009 roku pod naporem UFC oraz innych podmiotów, Kongres Stanów Zjednoczonych rozpatrzył sprawę piractwa internetowego. Już wcześniej organizacje antypirackie zostały wsparte ustawą Digital Millenium Copyright Act (DMCA), za której złamanie groziło do pięciu lat pozbawienia wolności oraz grzywna o maksymalnej wysokości pół miliona dolarów.
Potem walka z piractwem nabrała szybszego tempa.
W 2011 roku, w okresie poprzedzającym Super Bowl, władze federalne zablokowały dostęp do kilkudziesięciu stron z nielegalnymi transmisjami. Wspomnianemu Brianowi McCarthemyu zarekwirowano samochód, komputer oraz zamrożono konto bankowe, pomimo tego, że przez sześć lat prowadzenia strony zarabiał tylko 15 tysięcy dolarów rocznie.
Yonjo Quirora, 28 letni mieszkaniec Comstock Par w stanie Michigan, zarobił 13 tysięcy dolarów w ciągu dwóch lat prowadzenia strony z streamami. Spędził w areszcie dziewięć miesięcy, a następnie został deportowany.
Rząd wysyłał wszystkim czytelną wiadomość – oglądacie pirackie transmisje na własną odpowiedzialność.
Nowa technologia
Clint Cox zajmuje się zwalczaniem piractwa internetowego od trzech lat, z czego dwa pierwsze w NBC, a od listopada 2013 roku na zlecenie UFC i trzeba przyznać, że efekty jego pracy są widoczne.
Gdy rozpoczęła się gala, Cox namierzył 120 komputerów podłączonych do strony oferującej piracką transmisję, ale to mały sukces. Po wykryciu adresów stron na amerykańskich serwerach piraci przeniosą swoją działalność do ich odpowiedników w Rosji, Holandii oraz innych krajów z słabszą ochroną praw autorskich. Jego zdaniem trudno jest określić dokładną liczbę osób oglądających gale UFC za pośrednictwem streamów bez przeprowadzenia kosztownych badań oraz analiz. Niemniej organizacja czyni znaczne postępy i potrafiła nawet pójść na ugodę z osobą przyłapaną na nielegalnym udostępnianiu transmisji z gal. Kolejnym dobrym posunięciem było porozumienie się z reklamodawcami, których bannery widoczne są na portalach z streamami, oraz firmami przekazującymi płatności za wyświetlanie owych reklam. Działania te doprowadziły do zamknięcia wielu stron z streamami.
Najnowszym asem w rękawie UFC ma być technologia „oznaczania” sygnału, co ma pozwolić na dotarcie do źródła nielegalnej transmisji. Technologia ta ma być używana już pod koniec tego roku, co Cox określił mianem „zmiany reguł gry” w wyniku której piractwo internetowe ma stać się przeszłością. „Jeżeli wszystko pójdzie po naszej myśli, to przestaniemy być potrzebni” – podsumował.
Innego zdania jest Christopher S. Yoo, profesor prawa na Uniwersytecie Pensylwanii, który przemawiał przed członkami kongresu w 2009 roku. Uważa on, że to właśnie mały wybór ogólnodostępnych transmisji przyczynia się do rozkwitu internetowego piractwa:
Dotarliśmy do granic, które wydawały się nienaruszalne. Pytanie brzmi, czy dojdzie nawet do tego, że Super Bowl zacznie być pokazywany w systemie Pay Per View?
Jeżeli doszłoby do tego, że NFL zaczęłoby pobierać opłaty za najpopularniejsze sportowe wydarzenie w USA, to zdaniem Yoo nielegalne transmisje w Internecie zyskają jeszcze więcej zwolenników.
O walce UFC z piractwem internetowym