(foto Piotr Pędziszewski/MMARocks.pl) Mateusz Gamrot (4-0, #5PL) nie zastanawiał się zbyt długo nad przyjęciem oferty walki ze znacznie bardziej doświadczonym Andre Winnerem (15-7-1). - Po to trenuję całe życie, by bić się z najlepszymi i sprawdzać się na ich tle – powiedział „Gamer” w rozmowie z MMARocks.pl.
Informacja o walce z Winnerem zastała cię na obozie, więc zdradź, co to za obóz?
Patryk Grudniewski zorganizował obóz Fighters Factory w Łazach i mnie zaprosił do pomocy. Jeden trening prowadzi on, a drugi prowadzę ja. Na obozie dostałem telefon, że jest walka i rozpocząłem przygotowania. Mam trzy treningi dziennie. Poranny rozruch, czyli bieganie po plaży przez 20-30 minut, później mamy trening stójki i drugi trening zapasy z parterem. Dojadą jeszcze do nas Borys Mańkowski i Daniel Skibiński, więc będę miał z kim trenować.
Andre Winner to zupełnie inna półka niż twoi dotychczasowi rywale, a podobno nawet przez chwilę nie zastanawiałeś się nad skorzystaniem z propozycji.
Po to trenuję całe życie, by bić się z najlepszymi i sprawdzać się na ich tle. Bardzo się ucieszyłem, że mogę zawalczyć z Winnerem. Zasmuciła mnie tylko wiadomość, że Irokez ma kontuzję. Postaram się godnie zastąpić Maćka.
Różnica doświadczenia jest jednak ogromna. On w samym UFC stoczył więcej walk niż ty w MMA.
Nie przejmuję się jego doświadczeniem. Po 10 latach walk w zapasach też mam swoje doświadczenie i obycie w sportach walki. Może nie tak duże w samym MMA, ale nie czuję, żeby to miało zadziałać na moją niekorzyść.
Miałeś już czas, by przyjrzeć się rywalowi?
Widziałem na razie jego jedną walkę. Zauważyłem, że głównie walczy w stójce, która jest całkiem mocna i poukładana. Mocno kopie, nieźle bije, ale najpierw będzie mnie musiał trafić, a to nie będzie łatwe. Po powrocie z obozu przyjrzę mu się dokładniej z trenerem Andrzejem Kościelskim i managerem Mariuszem Stachowiakiem i zaczniemy go szczegółowo analizować.
Ostatni występ na KSW okupiłeś kontuzją dłoni. Jak ręka i czy jeszcze przeszkadza ci w treningach?
Z ręką jest już dobrze. Trafiłem do doktora Pawła Reicherta z Wrocławia, świetnego ortopedy sportowego, który zrobił mi operację dłoni i wstawił płytkę. Jest doskonałym lekarzem i jestem bardzo zadowolony z tego, że do niego trafiłem. Trenuję już normalnie. Zapasy i parter na 100%, w stójce powoli też już zaczynam zaznaczać ciosy tą ręką, nie uderzam jeszcze z pełną siłą, ale jest coraz lepiej. Za dwa tygodnie mam wizytę i wtedy powinienem dostać zielone światło do korzystania z ręki już w pełni.
Masz już jakieś plany przygotowań?
Plan przygotowuje trener Kościelski, a ja się mam do niego przystosować. Ja na razie nic nie wiem o konkretach. Pewnie odwiedzimy z Borysem Berserkerów w Szczecinie, żeby podkręcić te przygotowania. O resztę trzeba pytać trenera.
Wystąpisz na jednej gali z Borysem Mańkowskim. To plus, że zrobicie jeden cykl przygotowawczy czy minus, bo do tej pory wzajemnie się wspieraliście w narożniku, a teraz każdy będzie zajęty głównie sobą?
Myślę, że to jednak działa na naszą korzyść. Zrobimy bardzo mocne przygotowania w jednym tempie. Razem się będziemy motywować, będziemy razem w jednej szatni, gdzie będziemy się wzajemnie podkręcać na maksa. Myślę, że to działa na plus dla nas obu i jestem pewien, że obaj będziemy mieć powody do świętowania.
Irokez powiedział mi kiedyś, że nie ma zamiaru się z tobą bić, bo jesteście kolegami, ale jeżeli wygrasz z Winnerem, to automatycznie staniesz się kandydatem do walki o pas.
Ja również nie chcę się bić z Maćkiem. Trenujemy w zaprzyjaźnionych klubach, Iro mi pomaga w stójce, ja mu w zapasach. Nasze kluby wymieniają się wiedzą i informacjami. Wiem, że na szali jest pas KSW, którego pragnę. Bardzo chciałbym zdobyć ten pas, ale na pewno nie po walce z Irokezem. Przed taką walką broniłbym się rękami i nogami. Mam nadzieję, że znajdzie się inny sposób na zostanie mistrzem KSW.