(Fot. Dave Mandel/Sherdog.com)
Na kilka dni przed swoim debiutem w okrągłej klatce Bellatora Bobby Lashley (MMA 10-2) udzielił obszernego wywiadu dla portalu MMAJUNKIE.com. Obecny mistrz Total Nonstop Action Wrestling mający za sobą występy w WWE i walki dla Strikeforce przyznaje, że podpisanie kontraktu z tą drugą federacją było błędem. Temu wnioskowi towarzyszy refleksja, że do kilku walk z jego udziałem doszło zbyt wcześnie, a obecne jego podejście do MMA będzie ostatnim.
Zamierzam uderzyć jak najmocniej i walczyć z możliwie jak największymi nazwiskami. To moje ostatnie podejście do MMA, więc nie chce by było ono nijakie. Niektórzy z przeciwników to zawodnicy z którymi naprawdę chce skrzyżować rękawice.
Bobby przystąpił do rywalizacji w MMA widząc sukces innego zawodnika WWE, Brocka Lesnara (MMA 5-3). Jako gwiazda wrestlingu dostarczał promotorom okazji do organizowania walk z doświadczonymi zawodnikami, których staż znacznie przekraczał jego zasób doświadczenia. Zaledwie piąta walka w karierze Lashleya miała odbyć się w sześciokątnej klatce Strikeforce. Jako przeciwnika wyznaczono mu Wesa Simsa (MMA 24-14-1-2), którego pokonał w pierwszej rundzie przez TKO poprzez uderzenia pięściami. Drugim przeciwnikiem był Chad Griggs (MMA 11-3), który był autorem pierwszej porażki Lashleya poprzez, tak, uderzenia pięścią w ostatniej minucie drugiej rundy.
O tym okresie swej kariery Bobby ma tylko do powiedzenia:
Nie było żadnej konieczności bym podpisywał kontrakt z Strikeforce i teraz żałuje, że to zrobiłem. Mało który zawodnik rozpoczyna swoją karierę walcząc z bardziej doświadczonymi zawodnikami w ramach rywalizacji dla większej organizacji. Podjąłem się tego wyzwania, co okazało się obusieczną bronią. Jako, że pochodziłem z środowiska pro wrestlingu wzbudziło to w promotorach chęć zestawienia mnie z bardziej doświadczonymi zawodnikami, gdyż uważali, że walcząc w bardziej wyeksponowanych walkach przyniosę im większy zysk.
Po przegranej z Griggsem Bobby nie powrócił do heksagonu, gdyż uświadomił sobie jak wiele jeszcze musi się nauczyć, by móc rywalizować na wyższym pułapie MMA. Mimo, że proponowane honoraria zapewniłyby dobry byt jego rodzinie, Lashley wolał skupić się na treningu i poprawie umiejętności. Jest to ścieżka kariery, którą poleca aspirującym zawodnikom.
Większość zawodników nie przechodzi na zawodowstwo by od razu walczyć z przeciwnikami posiadającymi 30-40 walk na swoim koncie. Mnie to spotkało z kilku powodów. Ale nie poleciłbym nikomu natychmiastowego przejścia na zawodowstwo. Moja rada brzmi następująco – weź udział w jak największej ilości walk w formule Muay Thai, albo turniejach Jiu-Jitsu, lub zdobądź jak największe doświadczenie w walkach na szczeblu amatorskim. Ja nie miałem takiej okazji.
Po porażce z Griggsem Bobby poświęcił siedem miesięcy na doskonalenie swoich umiejętności, by następnie walczyć dla mniejszych organizacji. Z sześciu walk wygrał pięć
O ile wcześniejsze walki był zmotywowane koniecznością utrzymania rodziny, obecnie Lashley jako gwiazda organizacji TNA Wrestling może poświęcić więcej czasu na trening MMA, zwłaszcza gdy stacja Spike TV chętnie wspiera jego aspiracje. Bobby przygotowując się do swego debiutu w Bellatorze trenuje na Florydzie w asyście obozu American Top Team.
Obecnie wiem więcej, niż gdy zaczynałem swoją karierę, co jest oznaką postępu. Miałem okazję do ćwiczenia w inny sposób, niż dotychczas. Jestem w świetnej formie, znacznie lepszej niż przez dłuższy czas. Jestem bardziej skupiony na rywalizacji. Mam więcej pewności w swoje umiejętności.
Lashley zdaje sobie sprawę, że musi wypaść dobrze w swoim debiucie w Bellatorze by otrzymać lukratywne propozycje walk:
To jest dobra okazja by uczynić moje ostatnie podejście wartościowym. Bądźmy poważni, nie mogę sobie pozwolić na stagnacje. Po prostu chcę pokazać innym swoją wartość. Chcę wejść do tej klatki i pokazać na co mnie stać.