„Dziesiątka Sherdoga” wraca z dziesięcioma najgorszymi rozcięciami w historii mieszanych sztuk walki. Nawet dla wieloletnich widzów MMA, jest tylko kilka elementów bardziej szokujących i przerażających niż widok cieknącej na matę krwi.
Dziennikarze strony „Sherdog.com” wyszukali i zagłosowali na podstawie różnych kryteriów na 10 najgorszych rozcięć w historii sportu. Oto, jak przedstawia się wybrana lista:
10. Cain Velasquez vs. Antonio Silva
UFC 146: Dos Santos vs. Mir
26.05.2012
Las Vegas, Nevada, USA
Po błyskawicznej przegranej z Juniorem dos Santosem w pierwszej walce jako obrońca pasa, na pierwszej w historii gali UFC w telewizji FOX Velasquez bardzo potrzebował przekonującej wygranej, która pozwoliłaby mu znów znaleźć się na drodze do tytułu mistrzowskiego. Naprzeciwko byłego i przyszłego króla kategorii ciężkiej stanął brazylijski gigant, Antonio Silva, który wchodził do klatki po trzech wygranych i jednej porażce. Amerykanin był faworytem, ale większość przewidywała dość wyrównane starcie.
Takie przypuszczenia były niezwykle dalekie od prawdy. Velasquez wyłapał niskie kopnięcie rywala, przeniósł walkę do parteru, przeszedł do półgardy i rozpoczął kanonadę łokci oraz ciosów. Jedno z tych ostrych uderzeń rozcięło lewą stronę twarzy Silvy. Z rany zaczęło wypływać więcej krwi niż wody w wodospadzie Niagara. W ciągu kilku sekund oktagon zaczął przypominać bardziej miejsce zbrodni z serialu „Dexter” niż arenę walki stosunkowo ucywilizowanego sportu. Skończenie było blisko.
Nawet z 20. rzędu, bez spoglądania na monitory, można było zobaczyć rozpryskującą się krew. Było to przerażające świadectwo nieustępliwości mistrza i zapowiedź szybkiego powrotu na szczyt.
9. Jose Aldo vs. Cub Swanson
WEC 41: Brown vs. Faber 2
07.06.2009
Sacramento, Kalifornia, USA
Dokładnie 371 dni po zdeptaniu cenionego Aleksandra Nogueiry w debiucie w organizacji WEC, wchodząca gwiazda, Jose Aldo wygraną z twardym Cubem Swansonem scementował status następnego znaczącego zawodnika w dywizji i całym MMA.
Publiczność dostała to, za co zapłaciła, a przynajmniej tyle, ile można wycisnąć z pojedynku, który trwał jedynie osiem sekund. Aldo wyskoczył w powietrze i trafił Swansona nie jednym, a dwoma kolanami (0:01 na filmie powyżej), zanim wylądował na ziemi. Ta akcja stała się niezastąpionym elementem highlightów i zapowiedzią nadchodzącego panowania Aldo.
8. Yoshiyuki Nakanishi vs. Melvin Manhoef
One FC 3: War of the Lions
31.03.2012
Kallang, Singapur
Niezależnie od tego czy walczy w ringu kickbokserskim, czy w klatce Melvin Manhoef uderza z taką siłą, że mógłby powalić dorosłego słonia. Znany, zresztą słusznie, z potężnego ciosu i niezwykle niszczących niskich kopnięć, wybuchowy Holender stanął do walki z nikomu nieznanym Japończykiem i miał mu sprawić wiele bólu.
Niestety, niewiele ponad minutę od rozpoczęcia starcia cały plan wziął w łeb. Nie da się dokładnie ustalić kiedy i jak do tego doszło, ale na skutek przypadkowego zderzenia na goleni „No Mercy” pojawiło się ogromne pęknięcie, a pod kolanem Nakanishiego nieco mniejsze. Przez dziurę w nodze Holendra można było niemal dostrzec kość piszczelową. Pojedynek został chwilę później zatrzymany z wynikiem no-contest, choć Manhoef chciał kontynuować bój.
To nie było jednak najbardziej makabryczne pękniecie skóry na goleni w historii MMA – to Aleksa Reida z walki z Murilem Ruą na Cage Rage wyglądało zdecydowanie gorzej – ale ze względu na sławę i siłę kopnięć Holendra, nie sposób było o nim nie wspomnieć.
7. Tsuyoshi Kosaka vs. Fiodor Jemieljanienko
Rings: King of Kings 2000 Block B
22.12.2000
Osaka, Japonia
Patrząc na galę Rings: King of Kings z perspektywy czasu, trzeba przyznać, że turniej z 2000 roku był naprawdę fascynujący. W ramach cyklu japońskich gal w ringu pojawiła się olbrzymia ilość przyszłych gwiazd sportu, m.in. Dan Henderson, Antonio Rodrigo Nogueira, Ricardo Arona i Randy Couture. Żaden jednak spośród uczestników wspomnianych turniejów nie osiągnął tyle, ile „Ostatni Car”.
Jemieljanienko wygrał w pierwszej kolejce z Ricardem Aroną – możliwe, że niezasłużoną – decyzją po trudnym boju. W kolejnym pojedynku Rosjanin spotkał się z japońskim zapaśnikiem Tsuyoshim Kosaką. Niedługo po rozpoczęciu starcia weteran RIngs trafił rywala prawdopodobnie przypadkowym, ale z całą pewnością nielegalnym, łokciem, który spowodował spore rozcięcie nad prawym okiem Fiodora. Sędzia przerwał pojedynek i nagrodził Japończyka decyzją o jego zwycięstwie.
Była to jedyna „porażka” Jemieljanienki w trakcie dziewięcioletniego panowania w wadze ciężkiej.
6. Denis Stojnic vs. Stefan Struve
UFC 99: The Comeback
13.06.2009
Kolonia, Niemcy
UFC 99 – pierwsza gala zorganizowana przez Ultimate Fighting Championship w Niemczech i zarazem debiut organizacji na kontynentalnej części Europy – było porażką od samego początku, poczynając od artykułów o barbarzyństwie MMA w mediach. Jedna z największych gazet naszych zachodnich sąsiadów, „Bild”, wypuściła tekst z tytułem: „Wezwanie do zakazu szaleństwa, jakim jest organizowanie w Niemczech brutalnych walk w klatce”.
Jak na ironię, już w drugiej walce na karcie Stojnic rozciął czoło Stefana Struve (0:38 w filmie powyżej). Z punktu widzenia wizerunku amerykańskiej marki w Niemczech, nie można było sobie wyobrazić gorszego momentu na taki wypadek. Twarz Holendra, który ostatecznie wygrał pojedynek, błyskawicznie została zalana w całości krwią. Niemniej, mata pokryta czerwienią krwi i przerażające wyobrażenia doprowadziły do rozwiązania umowy telewizyjnej pomiędzy UFC a niemieckim dystrybutorem.
5. B.J. Penn vs. Diego Sanchez
UFC 107: Penn vs. Sanchez
12.12.2009
Memphis, Tennessee, USA
Choć może to brzmieć dziwnie dla nowych fanów MMA, był taki czas, kiedy wszyscy byli przekonani, że nikt nie jest w stanie zatrzymać B.J. Penna, chyba że nazywa się Georges St. Pierre. Hawajczyk spowodował, iż tacy zawodnicy, jak Sean Sherk, Joe Stevenson czy Kenny Florian wyglądali na amatorów – od początku pojedynków brutalnie ich dominował, a następnie bezwzględnie wykończał.
Sanchez wchodził do oktagonu jako zdecydowany underdog, ale nikt nie spodziewał się, iż „The Dream” będzie wyglądał aż tak bezradnie. Gdy rozpoczynała się piąta runda, Sanchez miał na koncie 7 (sic!) celnych ciosów i zero udanych sprowadzeń na 23 próby! „The Prodigy” natomiast zapracował na zwycięstwo kąśliwymi ciosami prostymi.
Zawodnik z Albuquerque, mimo wielu otrzymanych trafień, rozpoczął ostatnią odsłonę z nieschodzącym z jego twarzy groźnym spojrzeniem. Penn kontynuował rozbijanie rywala, a kiedy Sanchez cofnął się pod siatkę, Hawajczyk wyprowadził idealne wysokie kopnięcie, które spowodowało szerokie rozcięcie na czole przeciwnika. Po chwili Herb Dean zobaczył krwawiącą ranę i przerwał starcie. Było to jedno z niewielu tego typu kopnięć w całej karierze byłego dominatora wagi lekkiej.
Po pojedynku ze 107. gali UFC Sanchez nie był już tym samym zawodnikiem. Amerykanin może pochwalić się od tamtej pory bilansem 4-4 – choć jeśli na świecie byłaby sprawiedliwość, „The Dream” powinien wygrać jedynie jedną z tych ośmiu walk.
4. B.J. Penn vs. Joe Stevenson
UFC 80: Rapid Fire
19.01.2008
Newcastle, Anglia
Po raz drugi w tym zestawieniu w roli dostarczyciela blizn pojawia się B.J. Penn. Tym razem jego ofiarą padł Joe Stevenson. Panowie spotkali się na UFC 80, po tym jak Hawajczyk brutalnie odprawił Jensa Pulvera w trenerskim pojedynku na finałowej gali 5. sezonu „The Ultimate Fighter”.
Zgodnie z oczekiwaniami – „The Prodigy” był zdecydowanym faworytem – Penn prowadził od pierwszych sekund: zranienie rywala hakiem i zdobycie dominującej pozycji zajęło Hawajczykowi jedynie pięć sekund. Penn przechodził gardę Stevensona wielokrotnie, a następnie obijał go z dosiadu. Gdy do końca rundy pozostało pół minuty, 35-latek z Hilo podniósł się i uderzył okrutnym, ostrym łokciem, który przeciął czoło „Daddy’ego” i zamienił je w kran z krwią.
Stevenson przewalczył jeszcze niemal całą drugą odsłonę. Pojedynek zakończył się, kiedy Penn zdobył plecy i założył rywalowi duszenie, przy okazji wypompowując jego krew z czoła jak keczup z butelki. Oktagon wypełniony był dosłownie kałużami czerwonego płynu, którego było tak dużo, że nie mogło go pochłonąć płótno. B.J. po raz kolejny opuścił arenę z pasem.
3. Joseph Benavidez vs. Miguel Torres
WEC 47: Bowles vs. Cruz
06.03.2010
Columbus, Ohio, USA
Niesamowite jak szybko los odwrócił się od wieloletniego mistrza WEC w wadze koguciej. Gromadzona przez ponad pięć lat passa siedemnastu zwycięstw z rzędu i wielokrotne nominacje do tytułu najlepszego zawodnika pound-for-pound zakończyły się wraz z pojedynkiem przeciw Brianowi Bowlesowi w sierpniu 2009 roku. Powrót byłego mistrza siedem miesięcy później miał być początkiem kolejnej drogi po pas, lecz reprezentant Team Alpha Male, Joseph Benavidez, zweryfikował te plany.
Torres był olbrzymim faworytem w starciu z zawodnikiem z Kalifornii. Niestety, wspomniany marsz po stracony tytuł nie doszedł do skutku, a rozpoczęło się od przyjmowania przez reprezentanta Tristar Gym prawego za prawym, lądowania na plecach i ciosów w parterze. Podczas jednej z akcji w drugiej rundzie, Benavidez zepchnął rywala pod siatkę, zaatakował uderzeniami, przewrócił go, po czym rozpoczął kanonadę łokci z gardy Torresa.
Jeden z tych łokci rozciął czoło byłego dominatora aż do kości, co spowodowało, że mata oktagonu niemal natychmiast poczerwieniała. Sekundy później Benavidez zakończył walkę gilotyną. Na niektórych zdjęciach z pojedynku widać doskonale czaszkę Torresa. Szybko porażka niegdysiejszego mistrza była początkiem lawinowego spadku formy Amerykanina.
2. Marius Zaromskis vs. Kazushi Sakuraba
K-1: Dynamite: Power of Courage 2010
31.12.2010
Saitama, Japonia
Fan MMA miał nieraz okazję zobaczyć w walce różne formy robienia krzywdy rywalowi. Od połamanych kończyn, przez opuchlizny oczodołów, po sporych rozmiarów rozcięcia, o których pisaliśmy do tej pory. Jednak nawet w panteonie filmów gore, można wyróżnić szczególnie makabryczne.
Gdy wciąż startujący z powodzeniem Kazushi Sakuraba ogłosił, że zamierza schodzić do kategorii półśredniej, wielu poczuło zmierzch pewnej ery. To samo stało się ze słynną kartą noworocznych gal, która w 2010 roku była ostatnim tak podniosłym wydarzeniem w historii japońskiego MMA. Sakuraba spotkał się z Mariusem Zaromskisem, chimerycznym, ale na pewno utalentowanym stójkowiczem. Komentator, Michael Schiavello, wprowadził widzów w walkę słowami: „To będzie cud, jeśli Sakuraba przetrwa starcie”.
Rezultat pojedynku był jeszcze bardziej niepokojący, niż przypuszczał Schiavello. Zaromskis trafił Sakurabę w ucho i spowodował pęknięcie „kalafiora”, co poskutkowało obfitym krwawieniem. Rana wymagała interwencji lekarza. Po chwili sędzia dał sygnał do wznowienia pojedynku, który trwał dopóty, dopóki kolejne uderzenie niemal oderwało ucho Japończyka od jego czaszki.
W historii MMA było więcej wypadków związanych ze zranionym uchem – Shigyuchiemu Uchiyamie liny oderwały kawałek, który następnie można było zobaczyć na macie ringu – ale żaden nie stał się tak legendarny, jak to miało miejsce w przypadku Sakuraby. To było jak uderzenie dzwonu pogrzebowego i symboliczny koniec japońskiego rynku MMA na najwyższym poziomie.
1. Vitor Belfort vs. Marvin Eastman
UFC 43: Meltdown
06.06.2003
Las Vegas, Nevada, USA
Prawdziwie fenomenalny zawodnik UFC, Vitor Belfort, był związany z organizacją niemal od początku jej narodzin. Było tak wiele wcieleń Brazylijczyka, że trudno orzec, czy dzisiejsza wersja to „Nowy Vitor” czy „Stary Vitor”.
W każdym razie, UFC 43 miało być dla Belforta przyczynkiem do powrotu na zwycięskie tory po passie zwycięstw w Pride i przekonującej przegranej punktowej z Chuckiem Liddellem. UFC wystawiło do oktagonu Marvina Eastmana – przyszłą ofiarę, według słów Quintona Jackosna, „black-on-black crime” – naprzeciw niedługo-później-odradzającego się księcia.
W pierwszej minucie niewiele się wydarzyło, ale później Eastman wykonał nierozważną próbę sprowadzenia walki do parteru. Belfort łatwo uniknął ataku rywala, chwycił klincz tajski i wyprowadził dwa potężne kolana, które przewróciły Amerykanina. „Fenomen” rozpoczął kanonadę ciosów, co doprowadziło do przerwania starcia w 67. sekundzie.
Podczas szalonego ataku Brazylijczyka, widzom umknął jeden ważny szczegół – długie i szerokie przynajmniej na 7,5 centymetrów rozcięcie na czole Eastmana. Belfort uderzył przeciwnika tak szybko i mocno, że jedno z najbardziej makabrycznych rozcięć w historii MMA ledwo zaczęło krwawić, zanim pojedynek się zakończył.
Źródło: Sherdog.com
Dziesięć najbardziej makabrycznych kontuzji nóg w historii mieszanych sztuk walki
Dziesięć najbardziej makabrycznych kontuzji rąk w historii mieszanych sztuk walki
Dziesięć najbardziej makabrycznych kontuzji głowy w historii mieszanych sztuk walki
Dziesięć najgorszych rozcięć w historii mieszanych sztuk walki