Quantcast
Channel: Cohones » Forum: Newsy MMARocks.pl - Recent Topics
Viewing all 4630 articles
Browse latest View live

Jakub Bijan on "Piotr Hallmann, bociany i drostanolon"

$
0
0

Piotr hallmann

Smutny czas zawitał do naszego, jakże wesołego na co dzień, światka wszechstylowej walki wręcz! Och, gdybym tylko był nieco bardziej religijny, napisałbym, że dosięgnął nas prawdziwy dopust Boży – kara za pazerny matchmaking, a już na pewno za nabijanie się z Mirka. Niestety nie jestem, muszę więc użyć innej metafory, mianowicie: nasze MMA z początkiem tygodnia zostało pozbawione niewinności – pozbawione siłą! I nie są to wcale żarty, żadne śmichy-chichy, zważywszy, że nasza scena nie jest jeszcze nawet pełnoletnia.

Najgorsze w całej sprawie jest to, że tego łajdactwa dopuścił się nie kto inny, jak zanany i ceniony w środowisku Piotr Hallmann– który do UFC wmaszerował wojskowym krokiem i radził sobie tam całkiem, całkiem. No bo gdyby to jakiś gagatek nas tak pohańbił – jakiś intruz z zewnątrz… ale że to nasz Piotruś takie rzeczy? Kto by pomyślał! Kto by się spodziewał!

A niebo zamieniło się miejscem z ziemią w poniedziałek, gdy Brazylijska Komisja ds. MMA przedstawiła wyniki kontroli antydopingowej, jakiej zostali poddani zawodnicy po gali UFC Fight Night 51 – na której Hallmann walczył z Gleisonem Tibau. U Polaka wykryto steryd drostanolon, co poskutkowało pozbawieniem go pięćdziesięciu tysięcy dolarów otrzymanych od organizacji w ramach bonusu za “występ wieczoru” – oraz zawieszeniem na dziewięć miesięcy. Wywołało to oczywiście ogromne oburzenie w internecie, komputerowe klawiatury przeżywały wraz Hallmannem trudne chwile – a fani krzyczeli do monitorów. Zawód, jaki przeżyli niektórzy można chyba porównać wyłącznie do chwili, w której wcześni nastolatkowie obu płci uświadamiają sobie, że dzieci wcale nie przynoszą bociany, tylko że ich rodzice rzeczywiście musieli robić te wszystkie, brzydkie rzeczy, żeby oni mogli pojawić się na świecie. Prawdziwa trauma.

Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło. Było bowiem dla mnie wielce pouczającym obserwować, jak wielu jeszcze ludzi wierzy w ideę czystości sportu – wierzy ślepo, trzeba dodać. Śp. Michael Jackson, znawca dzieci, powiedział w jednym z wywiadów:

Wszystko, co robię, jest inspirowane przez dzieci. Lubię ich niewinność, ich czystość. Widzę Boga w ich spojrzeniu.

Jestem przekonany, że gdyby król popu wstał z grobu i spojrzał w oczy polskich fanów MMA, to z całą pewnością i w ich spojrzeniu “ujrzałby Boga”. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości.

Co do samego Piotra natomiast – szkoda ogromna. Podobnie jak większość fanów, bo sam się za takiego uważam, mam do niego pretensje. Nie za to że brał, bo nawet nie wiem przecież czy rzeczywiście stosował niedozwolone środki czy nie – wkłucia mu nie robiłem, żeby mieć pewność. Mam jednak wyrobiony pogląd na sprawę “czystości sportu” i jestem przekonany, że 99% zawodników walczących zawodowo korzysta z różnej formy dopingu. Być może Hallmann znajduje się w tym jednym procencie, rachunek prawdopodobieństwa podpowiada jednak co innego. Ale to nie ważne. Bo tak jak pisałem: nie mam do Hallmanna pretensji o to, że brał – mam do niego pretensje o to, że dał się złapać. I miałbym chyba jeszcze większe, gdyby się teraz okazało że dał się złapać a nie brał…

W dzisiejszym sporcie pozbywanie się z organizmu środków dopingujących jest taką samą umiejętnością, jak – dla przykładu – robienie wagi. Wpadka na teście antydopingowym jest po prostu zachowaniem nieprofesjonalnym – i na pewnym poziomie takie rzeczy nie powinny mieć miejsca.

Oczywiście Piotrek wszystkiemu zaprzecza, winą obarcza brazylijskich komisarzy, atakując przy okazji samą komisję, twierdząc, że działa ona nieprofesjonalnie, na łapu-capu – w co chętnie wierzę, nie tylko zresztą w przypadku komisji brazylijskiej. Co jednak mu w zaistniałej sytuacji pozostało? Przecież na kolanach na Jasną Górę nie pójdzie w przeprosiny, a nawet jeśli pójdzie – to trudno, by Matka Boska interweniowała w jego sprawie u Dany White’a. Jak to  mówił “Cichy” z “Młodych Wilków”:

Nigdy do niczego się nie przyznawaj, złapią cię pijanego w samochodzie, to mów, że nie piłeś, znajdą ci dolary w kieszeni, to mów, że to pożyczone spodnie, a jak cię złapią na kradzieży za rękę, to mów, że to nie twoja ręka. Nigdy się nie przyznawaj.

I trudno o lepszą radę dla Hallmanna w dzisiejszym, przesiąkniętym hipokryzją świecie. Bo jak inaczej nazwać świat, w którym z jednej strony domagamy się coraz lepszych wyników sportowych: więcej, mocniej, szybciej – a z drugiej, ganimy sportowców za to, że chcą spełniać nasze zachcianki? Dana White – oczekujący od zawodników, aby podczas okresu przygotowawczego pracowali jak konie pociągowe, a w klatce zostawiali resztki zdrowia, którego nie stracili na treningu – doskonale zdaje sobie przecież sprawę z tego, w jaki sposób funkcjonuje dziś MMA, a jednak nie przeszkadza mu to, dla potrzeb potrzeb PR-owskich, obnosić się z pogardą dla “oszukujących” fighterów. Czy to nie hipokryzja?

Fani troszczą się o zdrowie zawodników, kiedy idzie o doping – a mają je w dupie domagając się poszerzenia arsenału dozwolonych technik? Czy to nie hipokryzja? I czy nie jest hipokryzją domaganie się od krajowych organizacji wprowadzenia drogich kontroli antydopingowych w sytuacji, w której wydanie siedmiu złotych na transmisję KSW w internetowym playerze to dla wielu zbyt dużo? Kto za te kontrole zapłaci? Jak organizatorzy mają zbilansować budżet? Doliczą do ceny biletów? A tak, jasne – odejmą od swojej marży oczywiście. Wszystko, byle tylko podtrzymać złudzenie o bocianie – po przecież tak jest ładniej, bardziej estetycznie.

Ale bociany odleciały. Na zawsze. Pozostaje mieć teraz nadzieję, że po tych dziewięciu miesiącach Hallmann nie zostawi nas z dzieckiem i nie pożegna się z UFC. W co wierzę i za co trzymam kciuki.


Piotr Hallmann, bociany i drostanolon


defthomas on "Mocne uderzenie PLMMA w Orange Sport"

$
0
0
Mimo że przyszłość organizacji PLMMA w telewizji Orange Sport jest niejasna, to przynajmniej w październiku i listopadzie fani MMA będą mieli co oglądać. Poniżej rozpiska gal, które pojawią się na antenie Orange Sport w następnych miesiącach:
  • PLMMA 39 Prusice: 40 minutowy reportaż z gali (10 października)
  • PLMMA 40 Extra Białystok: transmisja na żywo (18 października)
  • PLMMA 41 Extra Legionowo: transmisja na żywo (24 października)
  • PLMMA 42 Brodnica: 40 minutowy reportaż z gali (26 października)
  • PLMMA 43 Extra Włocławek: transmisja na żywo (7 listopada)
39 Mocne uderzenie PLMMA w Orange Sport40 Mocne uderzenie PLMMA w Orange Sport41 Mocne uderzenie PLMMA w Orange Sport plmma brodnica 2014 Mocne uderzenie PLMMA w Orange Sport43 Mocne uderzenie PLMMA w Orange Sport
Mocne uderzenie PLMMA w Orange Sport

Marcin Jablonski on "„Ta walka zwróci uwagę na moją osobę”– Karolina Kowalkiewicz przed galą Invicta 9"

Jakub Bijan on "Po pięciu latach wreszcie się udało. Pudzianowski vs. Nastula na KSW 29!"

$
0
0

Pudz Nastula Po pięciu latach wreszcie się udało. Pudzianowski vs. Nastula na KSW 29!

Jak przed momentem ogłoszono na Dniu z Federacją KSW, który odbywa się dziś na błoniach Stadionu Narodowego, Mariusz Pudzianowski zmierzy się z Pawłem Nastulą podczas KSW 29, w debiucie organizacji na nowo wybudowanej krakowskiej hali – Kraków Arena.

Dla Pudzianowskiego (MMA: 7-3-1; 8. w rankingu PL) będzie to druga walka w tym roku. Były strong-man i gwiazda organizacji w maju podczas KSW 27: Cage Time wygrał na punkty z Brytyjczykiem, Olim Thompsonem. Paweł Nastula (MMA: 5-5; 12. w rankingu PL) z kolei nie walczył od września ubiegłego roku, kiedy to na KSW 24: Clash of the Giants został znokautowany przez Karola Bedorfa. Pierwotnie walkę Pudzianowskiego z Nastulą próbowano już zestawić od kilku lat – jednak zawsze na przeszkodzie stały rozbieżne spojrzenia na w sprawach kontraktowych.

KSW 29 odbędzie się szóstego grudnia w Krakowie i będzie to debiut Federacji KSW w Mieście Królów. Wstępne informacje mówią, że na gali prócz Nastuli i Pudzianowskiego pojawi się inna gwiazda organizacji, Mamed Chalidow– możliwy jest także występ Łukasza Chlewickiego i Artura Sowińskiego. Hala Kraków Arena której koszt budowy wyniósł ponad 360 mln złotych została oddana do użytku w maju tego roku. Pojemność hali, w zależności od typu imprezy, waha się między 11 554 a ok. 18 000 miejsc (15 328 dla standardowych imprez typu mecze piłki siatkowej ), co według Wikipedii plasuje ją na pierwszym miejscu wśród tego typu budowli w Polsce.


Po pięciu latach wreszcie się udało. Pudzianowski vs. Nastula na KSW 29!

Piotr Pędziszewski on "Zdjęcie tygodnia: Arrachion Olsztyn na sparingach w Mighty Bulls Gdynia"

Ogloszenia on "Gala MMA Dark Warriors – 8 listopada w Warszawie"

$
0
0

Praska Gala MMA Gala MMA Dark Warriors   8 listopada w Warszawie

Już 8 listopada w Warszawie odbędzie się I Praska Gala MMA DARK WARRIORS. W środku wiadomości rozpiska, oraz dodatkowe informacje.
Gala będzie miała miejsce przy ulicy Szanajcy 17/19 (DOSIR), a poprzedzi ją konferencja, która odbędzie się w przeddzień głównego wydarzenia tj. 7 listopada o godz. 13:00– w Sali konferencyjnej Urzędu Dzielnicy Dzielnicy Praga Północ, ul. Kłopotowskiego 15. Karta walk poniżej.

70 kg: Bartek Klass (0-0, Mighty Bulls Gdynia) vs. Jacek Trofimiuk (0-1, Copacabana Warszawa)
93 kg: Jacek Adamczyk (0-0, Mighty Bulls Gdynia) vs. Jacek Stusiński (1-0, S4 Warszawa)
70 kg: Marcin Strojny (1-0, Ankos Zapasy Warszawa) vs. Abmuslim Mutaev (1-4, Copacabana Warszawa)
84 kg: Olgierd Furyk (1-0, Mighty Bulls Gdynia) vs. Adam Perczyński (0-0, Vera Team Łódź)
66 kg: Paweł Wielgus (1-1, Copacabana Warszawa) vs. TBA


Gala MMA Dark Warriors – 8 listopada w Warszawie

defthomas on "Banery Kowalkiewicz i Lasoty na walki 1 listopada"

Jakub Bijan on "3F: Extreme Fight Cage 2 – zapowiedź"


Jakub Bijan on "Karolina Kowalkiewicz odpowiada na pytania fanów przed swym debiutem w USA"

defthomas on "Ważenie na żywo przed galą Invicta FC 9 od 22:00 na MMARocks.pl"

Dominik Durniat on "„Na pewno będę chciał się odgryźć za Łukasza”– Mateusz Gamrot o walce z Łukaszem "

Jakub Bijan on "Profile: Lyoto Machida"

$
0
0

lyoto machida chiaroscuro Profile: Lyoto Machida

Kolejny profil nadesłany przez naszego użytkownika. Tym razem za „długopis” chwycił Paz– big thnx!
Zapraszam do środka.

Lyoto Machida to Brazylijczyk Japońskiego pochodzenia urodzony w Salvadorze 30 Maja 1978 roku. Jest on trzecim synem wysoko postawionej osoby w brazylijskim stowarzyszeniu japońskiego karate, mistrza i nauczyciela karate Shotokan – Yoshizo Machidy. Ojciec Lyoto przeprowadził się do Brazyli w wieku 22 lat, gdzie poślubił matkę Machidy. Dorastając w Belém, Lyoto już w wieku trzech lat zaczął trenować karate Shotokan, którego nauczał go jego ojciec, a już w wieku trzynastu lat młody Machida zdobywa czarny pas. W wieku dwunastu lat Lyoto zaczął trenować też Sumo, a w wieku piętnastu brazylijskie jiu-jitsu. Jeszcze jako junior wygrał wiele turniejów karate jak na przykład „2001 Pan American Karate Tournament”, a w 2000 roku zdobył drugie miejsce w brazylijskich mistrzostwach sumo w wadze do 115 kg. Już jako dorosły wygrał dwukrotnie mistrzostwa sumo w Brazylii i raz uplusował się na drugim miejscu w Mistrzostwach Południowej Ameryki. Wygrał on też z czarnym pasem w BJJ – Rafaelem Lovato Jr. podczas „L.A. Sub X.”. Dodatkiem do jego osiągnięć w karate i sumo jest posiadanie dyplomu uczelni wychowania fizycznego. Ciekawostką może być, że brat Lyoto – Chinzo jest wice mistrzem w Shotokan karate (Australia 2006), przegrał on tylko z numerem jeden w rankingu Shotokan, mistrzem Koji Ogata, a 11 lat temu Lyoto zmierzył się z bratem w finałach karate. Podczas walki „Smok” przyprawił brata o bliznę, którą posiada do dziś.

Styl walki: Styl walki Lyoto zdecydowanie czyni go unikatowym oraz rozpoznawalnym w świecie MMA . Jest on bowiem jedynym zawodnikiem w organizacji UFC, który posiada swoje korzenie w Karate Shotokan. Zdecydowanie w oczy rzuca się jego garda, defensywny styl walki i podcięcia karate. Jako doświadczony wojownik wytrenował on pewne aspekty na mistrzowski poziom przez co jest on nieuchwytny w Octagonie, a jego timing sprawia, że wykorzystuje siłę przeciwnika przeciw niemu. Głównymi atutami Lyoto jest refleks, szybkość i precyzja ciosów. Zawodnik ten doskonale czuje dystans i umie zadawać uderzenia, unikając jednocześnie ataków oponenta. Mimo iż jego defensywny styl sprawia, iż nie każdy widz MMA jest z jego walk zadowolony, z pewnością można go nazwać jednym z najlepszych zawodników pod względem techniki. Mimo iż Lyoto jest bardziej uderzaczem, posiada on doświadczenie w sumo, a w parterze używa BJJ, co sprawia, że nie jest dobry tylko w jednej płaszczyźnie.

Początek kariery i zawodowe walki: W koledżu, Machida spotkał japońskiego zapaśnika i przyszłego promotora MMA oraz wrestrlingu w Japoni – Anotniego Inoki’ego. Inoki zobaczył w Lyoto wielki potencjał i postanowił pomóc mu w karierze trenując go. Machida zaczął trenować muay thai w Tajlandii oraz zapasy w „New Japan Pro Wrestling Dojo” w Tokio. Japońskie media wkrótce naznaczyły Lyoto dając mu przydomek „Drugi Inoki„(The Second Inoki). Swoją pierwszą walkę MMA Lyoto stoczył w Tokio podczas gali NJPW: Ultimate Crush. Po zwycięstwie nad Kengo Wanabe przez jednogłośną decyzję, Machida schodząc do organizatora imprezy – którym był jego trener – Antonio Inokiego, został spoliczkowany przez niego, co w Japonii oznaczało błogosławieństwo z jego strony, które ma przynieść mu szczęście i pomóc w drodze na szczyt. Ten dziwny sposób życzenia powodzenia, ma długą historię – kiedy Inoki odwiedzając jedną ze szkół został zaatakowany przez ucznia dwoma ciosami na twarz i oddał przeciwnikowi policzkując go w twarz. Po jakimś czasie osoba, która zaatakowała Inokiego została jego fanem i publicznie podziękowała mu za ten cios. Media nagłośniły sprawę jako cios dający szczęście i wielu zawodowców zajmujących się sztukami walki prosiło często Inokiego o ten gest, aby móc dojść na szczyt. Ten fakt był poruszany kilkakrotnie przed walką Lyoto o pas UFC z Rashadem Evans’em.

Po czterech miesiącach od swojego debiutu Lyoto staje do walki z dobrze dziś znanym Stefanem Bonnar’em, który był przyszłym finalistą pierwszego sezonu The Ultimate Fighter. Bonnar zaskoczony stylem Machidy kilkakrotnie obrywa mocne kontry powalające go z nóg, a jedna z nich łamie nos Bonnarowi. Po trzykrotnym zatrzymaniu walki przez sędziego, aby zatamować krwawienie i wytrzeć krew, doktor nie pozwala kontynuować walki, co sprawia, że Machida wygrywa w pierwszej rundzie.

Jego kolejnym przeciwnikiem jest przyszły mistrz UFC wagi średniej – Rick Franklin, który w momencie walki miał pokaźny rekord dwunastu wygranych i zero przegranych. W pierwszej rundzie Lyoto dominuje sprowadzając przeciwnika dwukrotnie do parteru i raz prawie kończy walkę w ostatniej minucie, po kontrze, która powala przeciwnika na ziemię. W drugiej rundzie Lyoto po zaledwie minucie zalicza kopnięcie w głowę, a następnie obija w parterze ogłuszonego przeciwnika, dopóki sędzia nie przerwie walki.

Mając wynik 3-0, Machida trzy miesiące później startuje w K-1 MMA na gali „K-1 Beast – 2004″, gdzie walczy z Kanadyjczykiem debiutującym w MMA – Michaelem McDonaldem. Z początku widać, że „Smok” czuje respekt przed silną stójką przeciwnika i trzyma dystans dalej niż zwykle, ale już po pół minuty naciera skracając dystans, a po złapaniu przeciwnika w klincz podcina go nogą, sprowadzając do parteru, gdzie po półtorej minuty walki, dusi go przedramieniem i zmusza do odklepania

Następnym przeciwnikiem Lyoto jest kolejny zawodnik który walczył niegdyś w K-1 – Australijczyk, Sam Greco z wynikiem MMA 1-0. Lyoto tak jak ostatnio stara się na mało wymian. Przeciwnik jest bardziej wymagający niż poprzedni. Jest on bardzo silny, co sprawia kłopoty ze sprowadzaniem do parteru i walce w klinczu. W pierwszej rundzie Lyoto powala go raz do parteru, gdzie przez dłuższy czas kontroluje przeciwnika, ale za to pod koniec rundy dostaje potężne kopnięcie w korpus, które zwala go z nóg. Następne dwie rundy wyglądają podobnie do siebie – sprowadzenie do parteru przez Machide, zdobycie dosiadu i przeskok do gardy po zmianie pozycji. Ostatecznie Lyoto wygrywa przez nie jednogłośną decyzję.

Kolejna walka to walka z aktualnym mistrzem wagi lekkiej – BJ Pennem.

Zdecydowanie duże znaczenie miała różnica wagowa. Podczas gdy Lyoto ważył 102 kilo, Penn ważył zaledwie 86,5 kilograma. Mimo wszystko walka jest zadziwiająco wyrównana. Penn w pierwszej rundzie, blokuje obalenie Machidy, przez co po upadku sam ląduje w dominującej pozycji, gdzie przez jakiś czas kontroluje i obija Machide, a przez pozostały czas dochodzi do kilku brutalnych wymian, gdzie Penn kilkakrotnie trafia wiatrakami w twarz Lyoto. Druga runda jest bardziej pasywna, Machida wykorzystuje przewagę wag, przyciskając BJ’a do rogu, żeby w pewnym momencie odsunąć się od niego i zaatakować sierpami  odsłoniętego i przybitego do rogu przeciwnika. Trzecia runda pokazuje lekką dominację Machidy, który ma lepszą kondycję, przez co jego kontry są skuteczniejsze na wolniejszego już przeciwnika. Ostatecznie po trzech naprawdę wyrównanych walkach, Machida wygrywa przez jednogłośną decyzję.

Jego kolejna walka toczy się na gali „Jungle Fight VI”. Jego przeciwnikiem jest Dimitri Wanderley. Pierwsza runda to totalna dominacja smoka, trzy sprowadzenia do parteru i GnP, który wycieńcza przeciwnika. Przed końcem rundy Dimitri atakuje z całych sił, najwidoczniej z powodu mocnego zdenerwowania stylem Machidy. Po rozpoczęciu drugiej rundy, przeciwnik Lyoto wygląda na mocno zmęczonego. Więcej ciosów z dystansu dochodzi i obijany kopnięciami przeciwnik zdaje się mocno przegrywać, jednak w pewnym momencie przeciwnik rzuca się na Smoka i powala go, leżąc na nim, dopóki sędzia nie zatrzymał walki z powodu rozcięcia Dimitriego. Po wznowieniu walki w stójce Lyoto spokojnie walczy z wściekłym przeciwnikiem, prowokując go swoimi ruchami, którymi pokazuje, że się z nim bawi. To chyba dobra taktyka, bo Wanderley ewidentnie nie myśli podczas walki i marnuje swoje pokłady energii. W trzeciej rundzie Dimitri jest u kresu wyczerpania i w pewnym momencie po prostu kładzie się na ziemi, a kiedy sędzia po pewnym czasie chce sprowadzić walkę do stójki ten z wyczerpania ledwo się podnosi i sędzie przerywa walkę.

Jego ostatnim przeciwnikiem przed dołączeniem do UFC, jest Vernon White na gali „WFA – King of the Streets”, była to też pierwsza walka Lyoto w octagonie. Przeciwnik Lyoto był bardziej doświadczonym, bo posiadał aż 24 walki więcej.Pierwsza runda wylądowała raczej po stronie Vernona z powodu nieudanej kontry Lyoto, po której wylądował na plecach, gdyż reszta rundy była dość pasywna ze strony obydwu zawodników. Druga runda była bardzo pasywna, Smok nie decydował się na ataki, tylko kontrował przeciwnika, który wykonywał mało ataków. Runda byłaby zapewne remisem, ale Lyoto ostatecznie kradnie punkty, kiedy pod koniec rundy podcina przeciwnika, sprowadzając go do parteru, gdzie obija go przez krótki czas. Trzecia runda już widocznie pokazuje zwycięzcę walki, kiedy Lyoto obala przeciwnika, gdzie po GnP zdobywa dosiad, a po przejściu na plecy przeciwnika zagraża mu submission’em. W ostatniej minucie zagrożony White obraca się i trafia do gardy Lyoto, jednak nie udaje mu się utrzymać go zbyt długo(bo zaledwie 30 sekund). Machida wygrywa przez jednogłośną decyzję zgarniając 2x 30-27 oraz 29-28 na kartach sędziów.

Tak oto mając na koncie zwycięstwa nad przyszłymi mistrzami UFC wagi lekkiej i średniej oraz przyszłym finalistą TUF 1, Smok trafia do największej organizacji MMA na świecie – Ultimate Fighting Championship.

Jego pierwszym przeciwnikiem w drodze o pas jest Sam Hoger - uczestnik TUF 1, mający za sobą cztery walki w UFC z wynikiem dwóch wygranych i dwóch przegranych. Zawodnicy zmierzyli się na 67 gali UFC. Pierwsza runda idzie po myśli Lyoto, którego trzy kontry dochodzą perfekcyjnie w szczękę przeciwnika z czego jedna powala go na ziemię, gdzie Lyoto próbuje skończyć walkę. Poza kontrami Lyoto zalicza dwie próby poddania, dwa obalenia i raz sam zostaje powalony. W drugiej rundzie narożnik Hoger’a poleca mu, aby więcej poruszał rękoma, żeby jego ciosy były trudniejsze do przewidzenia i skontrowania. Z początku wydaje się, że Machida może mieć z tym problemy, ale po otrzymaniu kopnięcia na korpus łapie przeciwnika za nogę i powala go swoim firmowym krótkim podcięciem lądując z przeciwnikiem w parterze. Po wznowieniu walki do stójki, Lyoto raz jeszcze powala przeciwnika, lecz ten szybko wstaje do stójki. Pod koniec rundy Machida łapie Sama w tajski klincz i zadaje dwa kolana prosto w szczękę. Ogłuszony przeciwnik upada na ziemię, gdzie walka toczy się do końca rundy. Trzecia runda jest szczuplejsza w akcje. Widać, że przeciwnik obawia się Lyoto. Machida zalicza parę ładnych akcji, jak ogłuszające kolano na głowę, a następnie kilka mocnych uderzeń na szczękę, czy dwa obalenia. Po drugim obaleniu walka do końca toczy się na ziemi. Walka kończy się na korzyść Machidy głosami 3x 30-27.

Dwa miesiące później na 70 gali UFC, Lyoto zmierzy się z Dawidem Heath’em, który posiada dwie wygrane w UFC oraz tak jak Lyoto ma rekord 9-0. Machida w tym pojedynku z dystansu przez dwie rundy obkopywał przeciwnika, a w końcówkowe drugiej rundy broni się przed obaleniem, lądując z przeciwnikiem na ziemi w wygodnej dla Machidy pozycji. W połowie trzeciej rundy obkopany przeciwnik popełnia błąd i schyla się po oberwaniu kolejnego ciosu na korpus co Lyoto szybko wykorzystuje łapiąc go w klincz i tak jak w poprzedniej walce zadając ciosy kolanem w szczękę. Po 8 z nich przeciwnika upada na ziemię, gdzie walka kończy się po upływie dwóch minut. Dzięki temu Lyoto wygrywa druga już walkę w UFC.

Pięć miesięcy i sześć gal UFC później, Smok spotyka się z weteranem organizacji Pride – Kazuhiro Nakamura’om, który jest Judogą i wszystkie swoje siedemnaście walk stoczył w Pride. Zawodnik utrzymywał dobry poziom, jednak zawsze brakowało mu trochę do ścisłej czołówki i przegrywał z ludźmi do niej zaliczanymi(przegrana z Danem Hendersonem, Joshem Barnettem, Mauricio Rua, Lil Nogiem, Wanderleiem Silva). Początek pierwszej rundy wygląda jak większość w UFC. Zawodnicy starają się wyczuć przeciwnika, atakując krótkimi kombinacjami i przeciskają się pod siatką oraz w klinczu. Pierwsza ważniejsza akcja zaczyna się w połowie rundy, kiedy Kazuhiro próbuje obalić Machide rzutem judo, ale ten świetnie blokuje przeciwnika i kiedy lądują na ziemi Lyoto jest już w półgardzie. Przeciwnikowi udaje się wstać i znów spokojna akcja. Dopiero w końcówce trzeciej minuty Nakamura naciera na Lyoto, a ten skracając dystans świetnie podcina przeciwnika znów lądując w półgardzie. Do końca rundy walka rozgrywa się na ziemi. Druga runda to zaskoczenie ze strony Smoka, już w piątek sekundzie używa ponownie efektownego obalenia i do końca trzeciej minuty zdobywa między innymi trzy razy dosiad, dwie próby poddania i kilka punktów za GnP. Nakamura wykazał w tej rundzie tylko jedno obalenie, oraz kilka celnych uderzeń. Trzecia runda to kilka obaleń ze strony każdego zawodnika, oraz kilka naprawdę mocnych uderzeń podczas kontrowania Machidy. Lyoto z pewnością zapamięta sierp przeciwnika w trzeciej rundzie. Ostatecznie Lyoto wygrywa wynikiem 3x 30-27.

Przyszedł czas na kolejną walkę Smoka w UFC, to już jego czwarty bój w tej organizacji, a jego przeciwnikiem będzie Rameau Thierry „The African Assassin” Sokoudjou. Jest to pierwszy naprawdę wymagający przeciwnik, który mimo rekordu 4-1 ma na koncie Lil Noga i Ricardo Arone. Już na początku rundy Sokoudjou udaje się zaatakować Machidę, po czym przejść do parteru, na szczęście Smok szybko wykorzystuje nie dokończone jeszcze przejście do półgardy i przewraca przeciwnika na plecy znajdując się w dominującej pozycji. Kilka minut kontroli przeciwnika podczas których Lyoto stara się założyć submission. W ostateczności akurat kiedy założył Arm-Triangle Choke, sędzia przywrócił ich do stójki. W końcówce Afrykański Morderca próbował skraść rundę powaleniem, ale Machida szybko wstał, a runda się zakończyła. Pierwsze minuty drugiej rundy odbywają się spokojnie, dopiero kiedy w drugiej minucie Sokoudjou naciera, dostaje potężną kontrę która powala go, a sam Lyoto wykorzystuje to i próbuje skończyć walkę GnP. Kiedy sytuacja się uspokaja, Smok ze spokojem kontroluje przeciwnika w parterze, by założyć Arm-Triangle Choke i zmusić przeciwnika do odklepania.

Ta wygrana otworzyła mu drzwi do wyścigu o pas. Jako pierwszy miał się z nim zmierzyć spadający wtedy w rankingu Tito Ortiz, który był byłym mistrzem UFC i zapewniał, że chce sięgnąć po pas raz jeszcze, jednak po przegranej z Liddelem, remisem z Evansem musiał udowodnić, że potrafi wygrać z zawodnikami słabszymi od niego w rankingu i tu pojawia się Machida. Smok wyczuł, że to duża szansa dla niego i przygotował się do walki jak nigdy. Ta walka to był wręcz taniec techniki. W pierwszej rundzie FightMetric pokazuje nam, że Tito nie zaliczył ANI JEDNEGO celnego uderzenia, kiedy sam Lyoto zadał ich, aż 23. Druga runda to kolejna dominacja wynikiem 62-2(ogólny wynik drugiej rundy wg FightMetric). W trzeciej rundzie dla Tito pojawiło się światełko w tunelu kiedy udało mu się zapiąć trójkąt nogami, jednak był zbyt zmęczony, żeby wykończyć Lyoto, który uwolnił się i przeczekał w gardzie obijając Ortiza do końca walki. Mimo iż fani narzekali na zbyt defensywny styl walki Smoka, wielu zawodowców, Rami Genauer z serwisu FightMetric jak i sami komentatorzy UFC wypowiadali się o nim bardzo pochlebnie.

Rami Genauer: „Jeśli widziałeś walkę to zauważyłeś bardzo rzadką sytuację, w której jeden zawodnik nie zdobywa żadnego punktu w całej rundzie. W pierwszej rundzie Tito Ortiz zadał 18 ciosów i próbował dwóch obaleń, ale ani jeden cios czy obalenie nie doszło do celu. W rzeczywistości Ortizowi zajęło 8 minut aby wykonać jakąś ofensywną akcję, którą odczuł przeciwnik. FightMetric nagradza punktami za efektywne oparte na jakości techniki, które docierają do celu. W pierwszej rundzie Machida wypunktował Ortiza 41-0. W drugiej było 62-2 dla Machidy.”

Randy Couture: „ma bardzo interesujący, unikalny styl walki (…) oglądanie jego walk jest intrygujące dla mnie jak dla fana i adepta tego sportu”

Royce Gracie: „to była szkoła strategii”

Tak efektywna walka wrzuciła go w pierwszy rząd zawodników chcących pas. Pozostał mu jeden przeciwnik – niepokonany Thiago Silva, który był znany z agresywnego stylu, nokautującego ciosu oraz mimo iż jego zdolności parterowe wydają się na średnim poziomie w stosunku do innych zawodników UFC, posiadał on czarny pas w brazylijskim jiu-jitsu. Od początku walki Lyoto dominuje. Świetne kopnięcie i dwa kolana na korpus, aż dwie kontry które dochodzą czysto na szczękę i powalają przeciwnika, szybkie dwa powalenia i nokaut w ostatniej sekundzie rundy. Publice mocno spodobała się ta walka i kiedy Lyoto spytał czy zasługuje na title shota, odpowiedziała mocnymi brawami i okrzykami.

No i stało się. Po sześciu zwycięstwach z rzędu w Ultimate Fighting Championship, Machida dostaje title shota wyznaczonego na 98 galę UFC. Po ciągłych zmianach mistrza w wadze półciężkiej, Lyoto trafia na Rashada Evansa, który zdobywa swój tytuł nokautując Foresta Gryffina. Pierwszy raz w historii UFC w walce o pas spotyka się dwóch niepokonanych zawodników. Pierwsza runda jest dość nudna. Rashad znany z wolnych startów mało atakuje, a Machida bez tego nie ma okazji na dobrą kontrę. Dopiero w ostatniej minucie Lyoto zmyla przeciwnika kopnięciem na korpus, a kiedy ten opuszcza gardę, aby się zasłonić uderza lewym sierpem w szczękę przeciwnika ogłuszając go. Machida próbuje wykończyć Rashada na ziemi, ale poza paroma uderzeniami nic nie zdziała, bo zapaśnik szybko wstaje na nogi. Do końca rundy zawodnicy wyprowadzają jedynie parę pojedynczych ciosów. Początek drugiej rundy wygląda podobnie jeśli chodzi o striking. Machida próbuje raz powalić przeciwnika lecz nieskutecznie. Po półtorej minuty kiedy Rashad wyprowadza daleki prawy prosty, Lyoto wykorzystuje czas jaki przeciwnik potrzebuje na cofnięcie ręki i zadaje cztery uderzenia w głowę przeciwnika, ale Evans ostatecznie zmusza go do zaprzestania ataku trzema szybkimi sierpowymi. Znowu chwila skakania i w 90 sekund do końca walki Rashad znów stara się zadać długi cios, ale Smok wyczuwa go i kontruje lewym prostym z całej siły. Evans upada na kolano i kiedy stara się szybko podnieść dostaje kolejny cios na szczękę i spada na deski. Lyoto stara się przygwoździć go do ziemi i wykończyć, ale Rashad jest dobrym zapaśnikiem i mimo ogłuszenia wstaje na nogi, jednak to nie najlepsze wyjście, bo jeszcze ogłuszony w całym zamęcie dostaje czyste ciosy na szczękę. Razem cztery razy kolana uginają mu się po ciosach, a kiedy ostatecznie udaje mu się wstać dostaje około sześć ciosów na szczękę w efekcie czego kompletnie traci świadomość i sędzia musi przerwać walkę.

Tak oto dochodzimy do znanego wszystkim meczu Lyoto Machida v Mauricio Rua na 104 gali UFC. Tej walki nie będę jednak opisywał ponieważ budzi ona wiele kontrowersji. W skrócie jedynie powiem, że Rua obrał taktykę obkopywania nóg karateki, aby spowolnić go, co zmniejszy skuteczność i szybkość kontr. Sam Rua zadał więcej ciosów, ale Machida wygrał dwie wymiany. Sędziowie uznali za zwycięzcę Lyoto wynikiem 3x 48-47 ponieważ „zadawał mocniejsze ciosy i był skuteczniejszym agresorem”. Dodatkowo wielu ludzi, którzy uważają, że Rua wygrał typują inne rundy dla niego, co pokazuje, że był to bardzo wyrównany pojedynek. Ostatecznie większość ludzi przyjęło, że walka była bliska i werdykt mógł pójść w każdą stronę, poza tym nie ma się co bulwersować o tą decyzję, ponieważ już za ponad dwa tygodnie zobaczymy rewanż, gdzie przekonamy się kto jest lepszy. Z pewnością historia Lyoto to dopiero początek, bo właśnie wbił się na szczyt i chce się utrzymać tam bardzo długo, ale czy da radę pokonać raz jeszcze Shoguna? Jeśli tak, to jak długo po tej walce uda utrzymać mu się na podium?
Profile: Lyoto Machida

Dominik Durniat on "„Nie mogłem się poddać. Nie było takiej możliwości”– Jędrzej Łapawa o walce wygra"

$
0
0

Do niecodziennej sytuacji doszło podczas niedawnej IV Gali Sportów Walki w Gostyniu. Na lokalnym wydarzeniu 18 października walczyli przede wszystkim zawodnicy z wielkopolski, w tym reprezentant Ankosu Zapasy Poznań, Jędrzej „Orka” Łapawa. Podopieczny Andrzeja Kościelskiego wygrał pojedynek w drugiej rundzie, mimo że w pierwszej minucie walki doznał poważnej kontuzji.

Starcie rozpoczęło się o krótkiej wymiany w stójce, po której Łapawa (MMA 3-0) spróbował sprowadzenia. Akcja okazała się podwójnie pechowa. Rywal gostynianina, Daniel Lewandowski (MMA 0-1), obronił obalenie, zerwał klamrę i zaszedł szybko za plecy ankosiaka. To właśnie szarpnięcie przy zrywaniu klamry wystawiło Łapawie bark ze stawu. Od tego momentu wychowanek SW Gostyń rozpoczął heroiczną walkę o przetrwanie. Lewandowski spędził za plecami podopiecznego Andrzeja Kościelskiego niemal pełne pięć minut i wielokrotnie był bliski skończenia starcia duszeniem, jednak „Orka” pokazał ogromne serce do walki i – broniąc się niemal wyłącznie lewą ręką – przetrwał napór, a pod koniec odsłony nawet wstał i zdołał odwrócić pozycję. Po chwili sędzia podniósł walkę z powodu pasywności zawodników, a kilka sekund później wybrzmiał gong kończący rundę. Już w drodze do narożnika Łapawa zasygnalizował kontuzję trenerowi. W przerwie Andrzej Kościelski uznał, że uraz jest na tyle poważny, że należy poddać walkę. „Orka” jednak nie zgodził się na takie rozwiązanie:

„Doszedłem do niego i powiedziałem, że teraz będzie już z górki, bo przeciwnik jest zmęczony – opowiada trener poznańskiego Ankosu – Jędrzej na to odpowiedział, że nie będzie dobrze i że mam obejrzeć na jego bark. Spojrzałem i zdębiałem. Prawa ręka Jędrzeja zwisała… obok stawu. Było dokładnie widać kości i mięśnie, które wystawały w nienaturalny sposób. Powiedziałem wtedy, że muszę go poddać. Na co Orka odpowiedział, że nie ma takiej opcji, bo walczy w swoim mieście i za nic się nie podda”.

Wtedy doszło do serii jeszcze bardziej zaskakujących wydarzeń:

„Stwierdziłem, że w tej sytuacji muszę wstawić mu ten bark. Zapytał: A umie trener? Odpowiedziałem od razu: Nie, ale się na szybko nauczę (śmiech). Położyłem się na plecach i zacząłem nastawiać uszkodzony bark, po chwili wskoczył”.

To jednak nie był koniec kłopotów gostynianina. Ucieszony Łapawa najpierw uścisnął trenera, a następnie zaczął machać ręką, żeby zobaczyć, czy wszystko jest już dobrze. Wtedy bark po raz drugi wyskoczył. Andrzej Kościelski znów szybko położył się na ziemię i ponownie wstawił rękę swojego podopiecznego.

„Musieliśmy dostosować się do nowej sytuacji – kontynuuje opowieść trener – Mówię tak: Szybka zmiana taktyki – uderzasz tylko lewą ręką, a potem high kick„.

Łapawa nie miał wyjścia i zastosowała się do wytycznych. Już sekundę po gongu ankosiak wyprowadził wysokie kopnięcie, które trafiło idealnie w szczękę rywala i wyraźnie nim zachwiało. Jędrzej poszedł za ciosem i kombinacją posłał Lewandowskiego na deski. Niestety, w ferworze walki „Orka” uderzył przeciwnika także prawym, co spowodowało ponowne wypadnięcie barku. Bez możliwości operowania prawą ręką, gostynianin zaczął okładać przewróconego Daniela wyłącznie lewą oraz kopnięciami w nogi i stompami na korpus. Po chwili takiego natarcia sędzia przerwał pojedynek. Niezwykle szczęśliwy Łapawa uniósł lewą rękę w geście zwycięstwa, podczas gdy prawa zwisała bezwładnie wzdłuż tułowia.

„Zawodnika z takim sercem dawno nie widziałem. Ten chłopak przez pierwszą rundę bronił się jedną ręką przez ponad cztery minuty przed duszeniem zza pleców, trzy razy dał sobie wstawić bark, a potem posłał na deski i dobił rywala tylko lewą ręką. Niesamowity wojownik – podsumowuje opowieść trener Kościelski”.

Po walce okazało się, że kontuzja jest dość poważna, ale przyczepy oraz więzadła nie są naruszone. Łapawa będzie musiał odpocząć od poważniejszych treningów do ośmiu tygodni. Co ciekawe, lekarze stwierdzili, że bark został dobrze wstawiony, co uchroniło rękę od gorszych urazów.

Fot. sport.elka.pl


„Nie mogłem się poddać. Nie było takiej możliwości” – Jędrzej Łapawa o walce wygranej pomimo kontuzji

Pawel Kowalik on "UFC w rękach Mameda, a nie Polsatu"

$
0
0

_MG_3779
Foto KSW

Telewizja Polsat nie ma możliwości, by zablokować podpisania przez Mameda Chalidowa kontraktu z UFC. Decyzja odnośnie przyszłości zależy od przebiegu negocjacji i decyzji reprezentanta Arrachionu Olsztyn.

Artykuł na ten temat w rozwinięciu

W poniedziałek wieczorem Tim Leidecker zaćwierkał na swoim twitterze. Niemiecki dziennikarz poinformował, że telewizja Polsat zablokowała przejście Mameda Chalidowa do UFC. Plotka, która dotarła i do mnie, ma jednak rozwinięcie. Otóż podobno Polsat może zablokować transfer Mameda, bo to telewizja, a nie KSW, pokrywa wynagrodzenie Chalidowa. Do tego na jesień 2012 roku planowana jest gala transmitowana w systemie pay-per-view, a wyjazd największej obecnie gwiazdy polskiego MMA z pewnością obniżyłby wartość tego produktu.

- Kompletna bzdura – komentuje te rewelacje Martin Lewandowski. – Polsat nie ma możliwości zablokowania wyjazdu jakiegokolwiek zawodnika KSW. To my prowadzimy Mameda od początku do końca i to my będziemy w jego imieniu negocjować z UFC. Przedstawimy mu dwie oferty i prawdopodobnie nasza będzie finansowo lepsza. Suwerenna decyzja należy jednak do Mameda i kiedy ją podejmie, to jego proszę pytać dlaczego zdecydował tak, a nie inaczej– mówi współwłaściciel KSW.

Plotki komentować nie chcą przedstawiciele Polsatu. – Bzdur nie komentuję, a to jest kompletna bzdura– ucina rozmowę Paweł Wójcik, wicedyrektor Polsatu Sport. Nieoficjalnie udało się nam ustalić, że Polsat płaci KSW, ale nie oznacza to, ze pokrywa gaże zawodników. To, czy te pieniądze pójdą na wypłatę Mameda, czy na reklamę lub pirotechnikę zależy już tylko od KSW. Telewizja nie ma nic wspólnego z kontraktami, które Kawulski i Lewandowski zawierają z zawodnikami.

Według naszych informacji Polsat nie rozpływa się nad wszystkimi posunięciami KSW, ale ostateczne decyzje dotyczące karty walk i kontraktów należą do włodarzy federacji. Telewizji na przykład nie podobał się pomysł z walkami kobiet, czy zatrudnieniem Boba Sappa, ale KSW postawiło na swoim. Wyjątkiem jest Niko Puhakka. To jedyna sytuacja, kiedy Polsat postawił zdecydowane weto i zablokował występ Fina.

Jeśli ktoś może zablokować przejście Chalidowa do UFC, to jest to KSW. Polski Czeczen nie ma w kontrakcie takiej klauzuli jaką wynegocjowali sobie Michał Materla i Maciej Jewtuszko. Teoretycznie Maciej i Martin mogliby siłą trzymać u siebie Mameda, ale w praktyce konflikt z największą gwiazdą organizacji byłby strzałem w stopę. Decyzję podejmie więc sam zainteresowany, który ma mieć pełny wgląd do korespondencji na linii KSW – UFC. Chalidow zapewnia, że jego entuzjazm odnośnie przenosin do UFC nie opadł, ale liczy, że zostaną spełnione pewne warunki.

Kluczową kwestią będą oczywiście pieniądze. – Czekam na godną ofertę z UFC– mówi nam Chalidow, którego nie zainteresują zarobki na poziomie 20+20 tysięcy dolarów. – Mam 32 lata i rodzinę. Muszę bić się za godne pieniądze. Mam nadzieję, że UFC doceni mnie jako zawodnika– dodaje olsztynianin, który przy okazji nie kryje zdziwienia rewelacjami opublikowanymi przez Leideckera. – Pierwsze słyszę o tym, żeby Polsat miał cokolwiek do powiedzenia w sprawie mojej przyszłości. Nawet nie wiem jak się do tego odnieść. Zaszokowałeś mnie– mówi nam Mamed.

Według naszych informacji obecnie Chalidow zarabia 100 tysięcy złotych za walkę. W tej kwocie nie ma jednak wpływów od sponsorów, które można oszacować na kilkadziesiąt tysięcy złotych. To jednak znacznie mniej niż dostaje Mariusz Pudzianowski, który według różnych źródeł co walkę inkasuje 300-400 tysięcy złotych, nie licząc pieniędzy z kontraktów reklamowych.

Reprezentujący Polskę Czeczen może jednak liczyć na podwyżkę. Jego pozycja znacznie wzrosła po KSW 19, kiedy pod względem oglądalności telewizyjnej pobił Pudzianowskiego. Dlatego KSW jest gotowe, by głębiej sięgnąć do kieszeni i pieniędzmi skusić Chalidowa do zostania w Polsce.


UFC w rękach Mameda, a nie Polsatu

Jakub Bijan on "Drwal, Kawulski i Marciniak dziś w PR24 u „Jurasa” i Janisza"


defthomas on "Trzech Polaków listopadowej „Dziesiątce Sherdoga”"

$
0
0

10544413 746236345469075 2212941708951577703 n Trzech Polaków październikowej Dziesiątce Sherdoga

Aż trzy walki z udziałem naszych reprezentantów znalazły się w dziesiątce najciekawszych zestawień listopada, które odbędą się poza UFC i Bellatorem. Poniżej tłumaczenie fragmentu o polskich pojedynkach.

Mizuki Inoue vs. Karolina Kowalkiewicz
Invicta Fighting Championship 9
1 listopada | Davenport, Iowa

Inoue w sierpniu skończyła 20 lat i jest obecnie jednym z najlepszych towarów eksportowych japońskiego MMA. Od dłuższego czasu uważana za przyszłość tego sportu, w swojej karierze odniosła jedną porażkę, odkąd przeszła na zawodowstwo w wieku 16 lat. Japonka ma na swoim koncie zwycięstwa między innymi nad znaną z TUF 20 Bec Rowling oraz Alexą Chambers. Poddała również pięć przeciwniczek balachą. Nie pozostająca w tyle Kowalkiewicz wygrała wszystkie pięć stoczonych w karierze walk. 29-latka zawodniczka walczyła do tej pory jedynie w Polsce przede wszystkim dla organizacji KSW.

Tybura Marcin Trzech Polaków październikowej Dziesiątce Sherdoga

Marcin Tybura vs. Denis Smoldarev
M-1 Challenge 53
25 listopada | Pekin, Chiny 

Marcin Tybura to bez wątpienia zawodnik z młodego pokolenia wagi ciężkiej, o którym mówi się dziś najwięcej w świecie MMA. Polak skończył przed czasem sześciu swoich ostatnich przeciwników. Potrzebował jedynie 88 sekund, aby poddać wysoko notowanego Damiana Grabowskiego i zdobyć złoto organizacji M-1. Niepokonany 28-letni Polak będzie bronił tytuły mistrza w walce ze Smoldarevem. Wielkim 24-letnim zawodnikiem, o którym mówi się, że jest Brockiem Lesnarem urodzonym w Estonii. W ostatniej walce Smoldarev potrzebował zaledwie 38 sekund, by poddać Yuriya Kyselova

Janiszewski Trzech Polaków październikowej Dziesiątce Sherdoga

Karl Albrektsson vs. Tomasz Janiszewski
International Ring Fight Arena 7
22 listopada | Solna, Szwecja

Wychowanek Pancrase Gym , Albrektsson próbuje iść śladami szwedzkiego kolegi, gwiazdy UFC Alexandera Gustafssona. 21-letni zawodnik zmasakrował swoich trzech ostatnich przeciwników od czasu debiutu w 2012 roku i uznawany jest obecnie za przyszłość skandynawskiego MMA. Albrektsson nie walczył od kwietnia tego roku, kiedy to na gali IRFA znokautował w pierwszej rundzie Nordine Hadjara. Dla 33-letniego Janiszewskiego będzie to pierwsza walka od majowej porażki z Maciejem Browarskim. Wyrównaną walkę Janiszewski przypłacił złamaniem ręki, które wykluczyło go z udziału w gali Fighters Arena 9. Utytułowany zapaśnik wygrał wcześniej trzy walki z rzędu.


Trzech Polaków listopadowej „Dziesiątce Sherdoga”

Marcin Jablonski on "Karolina Kowalkiewicz w limicie wagowym przed galą Invicta 9"

$
0
0

10544413 746236345469075 2212941708951577703 n Karolina Kowalkiewicz w limicie wagowym przed galą Invicta 9

Podczas ceremonii ważenia przed jutrzejszą galą Invicta 9, Karolina Kowalkiewicz wniosła na wagę równe 115 funtów wypełniając tym samym limit wagi słomkowej. Problemów ze zrobieniem wagi nie miała również przeciwniczka Karoliny, Mizuki Inoue.
Maria Hougaard Djursaa i Maegan Goodwin przekroczyły ustalone limity wagowe w pierwszym podejściu.

Poniżej kompletne wyniki ważenia:

Walka wieczoru:

Pojedynek o pas mistrzyni Invicta FC w wadze muszej
125 lbs: Barb Honchak (124.4) vs. Takayo Hashi (124.8)

Główna karta:

115 lbs: Mizuki Inoue (115) vs. Karolina Kowalkiewicz (115)
145 lbs: Kaitlin Young (145) vs. Raquel Pa’aluhi (145)
105 lbs: Nicdali Rivera-Calanoc (105.2) vs. Jodie Esquibel (105.8)
105 lbs: Amber Brown (105.6) vs. Liz McCarthy (105.2)
145 lbs: Amanda Bell (145.6) vs. Maria Hougaard Djursaa (148.6)
125 lbs: Shannon Sinn (125.4) vs. Andrea Lee (125)
115 lbs: Jenny Liou Shriver (115.8) vs. Jamie Moyle (115)
135 lbs: Kelly McGill (135.8) vs. Maegan Goodwin (139.8)


Karolina Kowalkiewicz w limicie wagowym przed galą Invicta 9

Karol Dabrowski on "Cage Warriors 73: Ray vs. Warburton – ważenie. Lasota w limicie"

$
0
0

Lasota.vs .Caswell.Weigh  Cage Warriors 73: Ray vs. Warburton   ważenie. Lasota w limicie

(Fot. Dolly Clew / Cage Warriors) Nasz eksportowy na Wyspy Brytyjskie reprezentant wagi muszej – niepokonany Marcin Lasota (MMA 8-0, 1. w Rankingu PL) wzorowo przeszedł procedurę ważenia przed jutrzejszą galą Cage Warriors 73: Ray vs. Warburton w Newcastle. Podopieczny Marcina Rogowskiego wniósł na wagę dokładnie 126 funtów, a jego przeciwnik Anglik Brett Caswell (MMA 5-1) ważył 125,9 lbs.

Transmisję z gali tradycyjnie znajdziecie na facebookowym profilu organizacji Cage Warriors, na stronie http://www.cagewarriors.tv oraz na portalu MMAJunkie.com. Główna karta rozpocznie się o 22.00 polskiego czasu. Pojedynku Polaka należy spodziewać się około 22.25. Start gali i pierwszej części karty walk zaplanowano na godzinę 19.00 polskiego czasu, a ok. 21.15 odbędą się dwie nietransmitowane walki, które podzielą rozpiskę.

Spośród wszystkich zawodników piórkowy Danny Suter (MMA 1-0) i muszy Shaj Haque (MMA 5-1) jako jedyni nie zrobili wagi i dostali dwie godziny na zbicie nadprogramowych funtów. Suter ma do ścinki 1,3 funta, Haque zaledwie 0,2 funta. Poniżej rezultaty ważenia:

Walka wieczoru:

Pojedynek o tytuł mistrzowski Cage Warriors FC w wadze lekkiej
155 lbs: Steven Ray (154.4 lbs) vs. Curt Warburton (154.5 lbs)

Główna karta:

170 lbs: Juan Manuel Suarez (170.9 lbs) vs. Jimmy Wallhead (170 lbs)
125 lbs: Shaj Haque (126.2 lbs) vs. Damien Rooney (125.8 lbs) *
170 lbs: Matt Inman (170.6 lbs) vs. Lewis Long (170 lbs)
125 lbs: Marcin Lasota (126 lbs) vs. Brett Caswell (125.9 lbs)
145 lbs: Stephen Martin (145.2 lbs) vs. Paddy Pimblett (145.6 lbs)

Pozostałe:

Pojedynek o tytuł mistrzowski Cage Warriors FC w wadze piórkowej
145 lbs: Alex Enlund (144.9 lbs) vs. Nad Narimani (144.7 lbs)

135 lbs: Moktar Benkaci (135.8 lbs) vs. Ronnie Mann (134.5 lbs)
185 lbs: Leeroy Barnes (183.1 lbs) vs. Kyle Redfearn (184.2 lbs)
145 lbs: Liam James (145.8 lbs) vs. Dean Trueman (145.3 lbs)
155 lbs: Ellis Hampson (154.5 lbs) vs. Lewis Monarch (155.7 lbs)
125 lbs: Mark Connor (125.7 lbs) vs. Ian Malone (124.8 lbs)

Walki poza transmisją:

145 lbs: Michael Abbott (145.7 lbs) vs. Danny Suter (147.3 lbs) *
105 lbs: Irene Cabello (105.2 lbs) vs. Vanessa Reinsch (96.6 lbs)

* – piórkowy Danny Suter (MMA 1-0) i muszy Shaj Haque (MMA 5-1) jako jedyni nie zrobili wagi i dostali dwie godziny na zbicie nadprogramowych funtów. Suter ma do ścinki 1,3 funta, Haque zaledwie 0,2 funta.

UPDATE: Jako pierwszy limit dogonił Shaj Haque. Przy drugim podejściu zawodnik bezproblemowo zmieścił się w górnych widełkach kategorii muszej i wniósł 125.7 lbs. Z kolei Danny’emu Suterowi ścinka zajęła nieco dłużej, bo półtorej godziny, ale Anglik ważąc 145.9 lbs również dopełnił formalności kategorii piórkowej. Tym samym wszyscy zawodnicy z sukcesem przeszli ceremonię ważenia przed jutrzejszą galą.


Cage Warriors 73: Ray vs. Warburton – ważenie. Lasota w limicie

defthomas on "Marcin Prachnio brutalnie nokautuje Stjepana Bekavaca na FFC 14"

$
0
0

Prachnio Marcin Prachnio brutalnie nokautuje Stjepana Bekavaca na FFC 14

Trenujący na co dzień w Holandii Marcin Prachnio (5-1) zanotował trzecią wygraną z rzędu przed czasem. Tym razem Polak zatrzymał w pięknym stylu, po serii brutalnych kolan w parterze, przypominających najlepsze akcje z legendarnej Pride FC, mocnego i doświadczonego Chorwata Stjepana Bekavaca (16-5). Do walki doszło 3 października na gali Final Fight Championship 14. Poniżej wideo z walki:


Marcin Prachnio brutalnie nokautuje Stjepana Bekavaca na FFC 14

defthomas on "Gala KSW 29 pod koniec roku w Krakowie"

$
0
0

Mamed Gala KSW 29 pod koniec roku w Krakowie

Jak poinformował w dzisiejszym programie Puncher związany z organizacją KSW Paweł Wójcik , gala KSW 29 odbędzie się 6 grudnia w Krakowie w hali Kraków Arena. Będzie to tym samym czwarta i ostatnia gala Konfrontacji Sztuk Walki w tym roku. Na rozpisce prawdopodobnie zobaczymy dwie największe gwiazdy KSW Mameda Chalidowa i Mariusza Pudzianowskiego oraz zapewne lidera lokalnego Grapplingu Kraków Łukasza Chlewickiego czy czołowego polskiego piórkowego Artura Sowińskiego.

Hala Kraków Arena której koszt budowy wyniósł ponad 360 mln złotych została oddana do użytku w maju tego roku. Pojemność hali, w zależności od typu imprezy, waha się między 11 554 a ok. 18 000 miejsc (15 328 dla standardowych imprez typu mecze piłki siatkowej ), co według wikipedi plasuje ją na pierwszym miejscu wśród tego typu budowli w Polsce.

CracowArena 018 e1407264209621 Gala KSW 29 pod koniec roku w Krakowie

IMGP1008 Gala KSW 29 pod koniec roku w Krakowiesektory1 Gala KSW 29 pod koniec roku w Krakowie


Gala KSW 29 pod koniec roku w Krakowie

Viewing all 4630 articles
Browse latest View live