![Japonia zamknięta w klatce dream klatka Japonia zamknięta w klatce]()
(Fot. Daniel Herbertson/Sherdog.com)
Jak zaznaczałem wielokrotnie w swoich tekstach poświęconych genezie japońskiego MMA, tamtejsi promotorzy, oraz fani, przywiązywali olbrzymią wagę do wizerunku wszechstylowej walki wręcz jako dyscypliny sportowej. Korzystanie z systemu punktowego, zrezygnowanie z uderzeń zamkniętą pięścią i miejsce odbywania się walk, jakim jest tradycyjny ring, były elementami budowy wizerunku poszczególnych organizacji jako miejsca, gdzie dochodzi do sportowej rywalizacji. Część z wymienionych rzeczy była cechami wspólnymi Zarówno nawiązujące do shoot wrestlingu UWFi, jak i przybliżające japońskim kibicom „walkę bez zasad” znaną dotychczas z Brazylii, Vale Tudo Japan pragnęły uchodzić za federacje propagujące sportowego ducha walki i robiły wszystko, by uniknąć skojarzeń z pozbawioną jakichkolwiek zasad uliczną bijatyką. Jednak rozgłos towarzyszący pierwszym turniejom organizowanym pod banderą Ultimate Fighting Championship nie ominął Japonii i tylko kwestią czasu było zorganizowanie w kraju kwitnącej wiśni gal nawiązujących swym stylem do tych organizowanych w USA.
Przyjrzyjmy się zatem genezie pierwszej „walki w klatce” stoczonej na wyspach japońskich.
Dziewiątego września 1994 roku ma miejsce trzecia gala UFC, na którą składa się ośmioosobowy turniej. Jego zwycięzca będzie musiał walczyć, a co najważniejsze – zwyciężyć, trzykrotnie w ciągu jednego wieczora. Faworytem do podołania temu wyzwaniu jest Royce Gracie, będący tryumfatorem dwóch poprzednich turniejów. Jego przeciwnikiem w pierwszej walce był debiutujący Kimo Leopoldo, pochodzący z Hawajów adept Taekwondo. Walka trwała niecałe 5 minut i pomimo przeważających warunków hawajczyka Royce zdołał go obalić, kontrolować jego ułożenie m. in. poprzez ciągnięcie za spięte w kucyk włosy, by ostatecznie zakończyć starcie dźwignią na łokieć. W tym momencie kariera Leopolda mogła potoczyć się zupełnie inaczej, lecz w wyniku zmęczenia fizycznego Royce kazał swemu narożnikowi rzucić ręcznikiem tuż przed rozpoczęciem drugiej walki. Kimo szybko stał znany jako ten, który doprowadził członka rodziny Gracie do granic jego fizycznych możliwości, a wycofanie się Royce’a z turnieju przypisywano właśnie jemu. Należy pamiętać, że cała rodzina już wtedy miała wyrobioną markę najlepszych zawodników sportów walki na świecie. Gdy Royce dominował w oktagonie, to Rickson Gracie miał już na swoim koncie zwycięstwo w premierowym turnieju Vale Tudo Japan. By znaleźć się na ustach wszystkich, Kimo potrzebował zaledwie jednej walki, po której rozpoczęło się jego „5 minut sławy.”
Pierwszą organizacją zdecydowaną na zorganizowanie „walki w klatce” przed japońską publicznością było K-1. Federacja ta organizowała dotychczas walki w propagowanej przez siebie formule stójkowej, zezwalającej na konfrontacje przedstawicieli różnych dyscyplin uderzanych. Chcąc zakończyć drugi rok swej działalności mocnym akcentem K-1 postanowiło zorganizować właśnie walkę nawiązującą do terminu „no holds barred” której jednym z uczestników miał być hawajski pogromca Royce’a. Poszukiwania przeciwnika dla niego były dość intensywne, ale brani pod uwagę byli głównie zawodnicy występujący w UFC. Wybór padł na Patrcika Smitha, który brał udział w dwóch pierwszych turniejach UFC, w drugim dochodząc aż do finału, by ostatecznie przegrać z kilkukrotnie już wspomnianym Royce’m. Dodatkowo, zdążył również stoczyć trzy walki w formule K-1, z czego wygrał tylko jedną. Walka została zakontraktowana na grudniową galę Legend i nosiła miano „Special Dream Match.” Odbyła się ona pod koniec gali, już po zakończeniu regularnych starć w formule K-1.
Co ciekawe, sama organizacja wydała godzinny film dokumentalny noszący tytuł „K-1 Legend: Kimo vs Smith Japan’s 1st Golden Fence Ultimate Fight” a na jego treść składały się urywki z konferencji prasowej, wypowiedzi uczestników walki, komentarze pozostałych zawodników na temat walk w formule „no holds barred” oraz samo starcie. Ósmego grudnia miała miejsce wspomniana konferencja prasowa, w trakcie której obaj zawodnicy udzielili wstępnych, utrzymanych w przyjacielskim tonie wypowiedzi. Mniej przychylnie wypowiadali się zawodnicy walczący w starciach na zasadach K-1. Niemal wszyscy potępili pomysł zorganizowania „walki bez zasad/w klatce” i dopatrywali się w nim działania na szkodę sportów walki. Wspólny był również pogląd, że w takich walkach biorą udział zawodnicy z poważnymi brakami w umiejętnościach, których jedyną metodą na zwycięstwo jest stosowanie metod znanych z ulicy. Dziewiątego grudnia odbyło się spotkanie na którym przedyskutowano kwestie szczątkowych zasad, dzień później 9 550 fanów zgromadzonych w hali Rainbow Hall w Nagoi obserwowało tworzenie się historii MMA.
Sama walka odbyła się w czworokątnej klatce, której ściany ustawiono po wewnętrznej stronie lin ringowych. Konstrukcja była tak prowizorycznie zmontowana, że ściany wyginały się pod naporem napierających na nich zawodników. Po trzech minutach wypełnionych wymianą ciosów w klinczu, kilkoma powaleniami, ciągnięciem za włosy i obijaniem się pięściami w parterze Patrick odklepał w matę. W bilansie Kima pojawiło się pierwsze zwycięstwo. Warto dodać, że na trybunach w towarzystwie przedstawicieli New Japan Pro Wrestling zasiadał sam Antonio Inoki, którego ambicją było zmierzenie się z zwycięzcą opisywanego starcia na mającej się odbyć 4 stycznia przyszłego roku gali Battle 7. Taka walka była szczególnie na rękę K-1, gdyż styczniowa gala była najważniejszym wydarzeniem w kalendarzu NJPW, a walka z Inokim gwarantowała rozgłos jego przeciwnikowi, jak i organizacji, którą reprezentował. Po zakończeniu walki Inoki oraz towarzyszący mu oficjele NJPW udali się do szatni Leopolda by przeprowadzić wstępne negocjacje kontraktowe. Kimo jednak odrzucił ofertę, co pokrzyżowało plany największej japońskiej federacji Puroresu. Dodam tylko, że gala zgromadziła w hali Tokyo Dome 52 500 fanów i przyniosła ponad 4 miliony dolarów zysku. Kimo zamiast tego postanowił spróbować swoich sił w formule K-1 i wziął udział w eliminacjach do turnieju K-1 Grand Prix’ 95 ale przegrał z Masaakim Satakim.
Kimo powrócił do Japonii dopiero w 1996 roku, by 14 lipca na gali Shoot Boxing: S-Cup 1996 w ramach Super Fightu zmierzyć się z debiutującą w MMA gwiazdą shoot wrestlingu, Kazushim Sakurabą. Hawajczyk wygrał w piątej minucie pierwszej rundy poprzez duszenie trójkątne rękoma. Dzięki temu zwycięstwu Leopoldo wciąż pozostawał w centrum uwagi japońskich fanów i wiadomym było, że jeszcze zawalczy przed tamtejszą publicznością.
Kolejną ofertą od japońskich promotorów była walka na premierowej gali organizacji U-Japan, noszącej nazwę Super Fighting’96 Vol 1. Zamysłem organizatorów było przeniesienie amerykańskiego modelu organizacji gal, znanego głównie z UFC, na tamtejszy rynek. Wszystkie walki miały toczyć się w ośmiokątnej klatce, a zasady być odzwierciedleniem tego, co było znane pod kilkukrotnie wspomnianym zwrotem „no holds barred.” Wykorzystując spór na linii Nobuhiko Takada, reprezentującego puroresu – Rickson Gracie, organizatorzy promowali swoją galę jako realny sprawdzian umiejętności zapaśników. Większość walk została zestawiona jako starcia „pro wrestlerów” z przedstawicielami prawdziwych sportów walki. Pierwotnie przeciwnikiem Kima miał być Leon White, znany fanom wrestlingu pod pseudonimem Vader. Amerykanin stoczył trzy walki z Takadą, która to trylogia była jednym z najważniejszych wydarzeń w historii UWFi. Sama walka na U-Japan miała być atrakcją wieczoru gali i odzwierciedlała znany trend potyczki Dawida z Goliatem. Niestety, rozpoczęte na początku roku negocjacje zostały zerwane gdy Vader został zawodnikiem World Wrestling Federation, co wykluczało jego udział w galach innych organizacji. Ostatecznie przeciwnikiem Leopolda został Scott „Bam Bam” Bigelow, który był znany japońskim fanom z występów w NJPW oraz All Japan Pro Wrestling, a wówczas reprezentował lokalną federację o nazwie Wrestling Association R. Z innych znanych nazwisk w karcie walk znaleźli się: Dan Severn, Don Frye, David Benetau, Wallid Ismael, Yoji Anjo oraz Paul Varleans. Odbyła się również bodajże pierwsza w historii walka pań, w której trenująca pod okien Frye’a Becky Levi pokonała gwiazdę Joshi (japońskie określenie zawodniczki pro wrestlingu) Yoko Takahashi.
Gala odbyła się 17 listopada w tokijskim Ariake Coliseum, a siedem z ośmiu walk zakończyło się po kilku minutach, z czego aż 4 z powodu odklepywania pod naporem uderzeń pięściami w parterze. Nie zabrakło również takich elementów walki jak uderzenia w tył głowy, pomaganie sobie trzymaniem za siatkę czy też wymierzanie uderzeń głową. Sama walka wieczoru trwała niecałe 3 minuty, gdy to Leopoldo poddał znacznie cięższego i wyższego Bam Bama duszeniem zza pleców.
W wywiadzie udzielonym wiele lat po gali Scot Bigelow utrzymywał, że jego honorarium za walkę wynosiło 100 tysięcy dolarów, a samo starcie było ustawione bez wiedzy Leopolda. Z kolei Wrestling Observer Newsletter informował swoich czytelników, że gaza zapaśnika wynosiła około 70 tysięcy dolarów, a sama gala zarobiła 227 tysięcy dolarów na sprzedaży biletów. Mogąca pomieścić 12 tysięcy widzów hala miała gościć zaledwie 5 tysięcy fanów, którzy jednak ciepło przyjęli tego typu gale. Mniej przychylni byli uczestnicy talk show nadawanego na antenie stacji TV-Asahi, który został wyemitowany dzień po gali. Zgromadzonej w studiu publiczności pokazano 20 minutowy skrót wszystkich walk, zaś gospodarz programu określił galę mianem pokazu brutalności, nie mającego nic wspólnego z sportową rywalizacją. Jego zdaniem kwestią czasu miało być pojawienie się zakazu organizacji tego typu gal.
Wreszcie nadszedł czas, by japońscy fani mogli ujrzeć różnicę pomiędzy naśladowcami, a oryginałem – 21 grudnia 1997 oktagon zawitał do kraju kwitnącej wiśni. To właśnie na tej gali po raz pierwszy za stolikiem komentatorskim zasiądzie Mike Goldberg, a wszyscy zawodnicy doczekają się indywidualnych utworów muzycznych towarzyszących im w drodze do klatki. Znany z występów w Pancrase oraz Vale Tudo Japan Frank Shamrock został pierwszym w historii organizacji mistrzem wagi półciężkiej. Randy Couture dzięki decyzji sędziowskiej zdetronizuje Maurice’a Smitha i zostanie nowym mistrzem wagi ciężkiej, by następnie tytuł został zwakowany z powodu braku porozumienia co do warunków kontraktu zawodnika.
Nie mogło zabraknąć jednonocnego turnieju, stanowiącego ówcześnie wizytówkę UFC. Do czteroosobowego turnieju przystąpił Tank Abbott, Anjo, Marcus Silveira, oraz Kazushi Sakuraba. Ten ostatni skłamał na temat swej wagi, gdyż turniej był przeznaczony dla zawodników wagi ciężkiej. Abbott dzięki decyzji sędziowskiej pokonał Yojiego, lecz w trakcie walki złamał sobie rękę i obaj odpadli z turnieju. W drugim półfinale John McCarthy popełnił błąd zbyt wcześnie kończąc walkę, co przyczyniło się do zapisania jej w bilansie zawodników jako No Contest. Sakuraba i Silveira walczyli raz jeszcze, tym razem o wygranie całego turnieju.
Ultimate Japan odbyło się w miesiąc po premierowej gali Pride FC. Z początku inicjatywa konsorcjum KRS zakładała organizację tylko jednej gali, ale po przejęciu praw przez Dream Stage Entertaiment organizacja ta nabrała rozpędu i stała się wiodącą siłą MMA w Japonii, a później na całym świecie. UFC jeszcze dwukrotnie gościło w Nipponie, ale nigdy nie zbliżyło się do poziomu popularności, jakim cieszyło się Pride. Oktagon musiał tam ustąpić miejsca tradycyjnemu ringowi. Dopiero na 12 gali organizacji Dream klatka, ale sześciokątna, powróciła do Japonii na dobre. Wspomniana organizacja zaczęła korzystać z niej na zmianę z ringiem. 30 marca bieżącego roku miała miejsce gala Pancrase 257, kończąca erę ringu w tej zasłużonej organizacji. 11 maja na gali z numerem 258 zadebiutowała dziesięciokątna klatka. Metalowa konstrukcja będzie miała również swój debiut na sylwestrowej gali Deep Dream Impact. Wspomniane zmiany są oznakami zakończenia pewnej ery, a mianowicie okresu świetności japońskiego MMA, które posiadało własny, unikatowy charakter z ringiem jako symbolem. Od paru lat znajdując się w zapaści jego pozostałości podążają za trendami narzucanymi przez UFC, które tryumfuje po dekadach wyczekiwania. Tylko czas pokaże, czy dopasowując się do globalnych standardów będzie ono w stanie powrócić do dawnego blasku. Czego sobie i pozostałym fanom życzę.
Japonia zamknięta w klatce