Quantcast
Channel: Cohones » Forum: Newsy MMARocks.pl - Recent Topics
Viewing all 4630 articles
Browse latest View live

Pawel Kowalik on "Janiszewski vs. Albrektsson na IRFA 7"

$
0
0

Janiszewski Janiszewski vs. Albrektsson na IRFA 7

Jak poinformował portal mmaviking.com, znana z dawania szans Polakom szwedzka IRFA zaprosiła na swoją siódmą edycję Tomasza Janiszewskiego (MMA 5-3, #10 PL). Rywalem zawodnika S4 Warszawa będzie niepokonany Karl Albrektsson (MMA 3-0).

Dla „Granita” będzie to pierwsza walka od majowej porażki z Maciejem Browarskim. Wyrównaną walkę Janiszewski przypłacił złamaniem ręki, które wykluczyło go z udziału w gali Fighters Arena 9. Utytułowany zapaśnik do akcji powróci 22 listopada na gali IRFA 7 w Sztokholmie. Rywalem Polaka będzie niepokonany Karl Albrektsson. 21-latek ma za sobą już dwie walki na galach IRFA, a swój debiut w 2012 roku zanotował w Koszalinie, odprawiając Błażeja Nagórskiego.

W przeszłości na galach IRFA walczyli m.in. Sebastian Romanowski, Oskar Piechota i Sylwia Juśkiewicz.


Janiszewski vs. Albrektsson na IRFA 7


defthomas on "MMA Fight Night II: Tomasz Maciejun vs Konrad Kreja"

defthomas on "Odliczanie do UFC 179: Jose Aldo vs Chad Mendes 2"

Jacek Okninski on "Jak to możliwe, że UFC się bogaci pomimo spadku ilości wykupień gal PPV?"

$
0
0

UFC logo Jak to możliwe, że UFC się bogaci pomimo spadku ilości wykupień gal PPV?

Czy możecie sobie wyobrazić sytuację w której UFC rezygnuje z organizacji gal Pay Per View na rzecz tych transmitowanych przez stacje telewizjikablowej typu FOX? Dave Meltzer nie wyklucza takiego scenariusza, zwłaszcza w obliczu spadku ilości wykupień gal PPV oraz uzyskiwania przez organizację znacznych dochodów osiąganych dzięki organizacji gal telewizyjnych. Okazuje się również, że fani MMA to ceniona przez reklamodawców grupa docelowa dla ich produktów.

Ultimate Fighting Championship wciąż czerpie najwięcej zysków z wykupień gal nadawanych w systemie Pay Per View. Jednak obecny rok w zestawieniu z poprzednimi okazał się tragiczny, jeżeli idzie o sprzedaż numerowanych gal UFC, co nie przeszkodziło organizacji w regularnym zwiększaniu dochodów o 50 % procent w przeciągu ostatnich pięciu lat. Wszystko dzięki zawarciu kilkunastu umów z stacjami telewizyjnymi z całego świata.

Negatywne wyniki testów antydopingowych oraz kontuzje zawodników przyczyniły się do spadku ilości wykupień gal UFC nadawanych w systemie Pay Per View. Pod tym względem będzie to najgorszy rok dla największej organizacji MMA na świecie od 2005, gdy zadebiutowała z serią gal Fight Night nadawanych na stacji Spike TV.

Gdyby do takiej sytuacji doszło kilka lat temu, UFC znalazłoby się w fatalnym położeniu. Dziś jednak skutki spadku wpływów z gal PPV łagodzą zyski uzyskane z transmisji gal telewizyjnych. Jeszcze kilka lat temu wykupienia gal PPV oraz sprzedaż biletów na gale generowały 75% dochodów UFC. Według tygodnika Sports Business Journal udział ten spadł w poprzednim roku do 30%, a wszelkie prognozy wskazują na to, że w obecnym będzie jeszcze mniejszy. Głównym źródłem dochodów organizacji mają być pieniądze uzyskane w ramach zawartych umów z stacjami telewizyjnymi, w tym z potentatami typu FOX, Globo oraz Televisa.

Jednak wpływy z gal telewizyjnych wciąż bledną przy tych uzyskiwanych z sprzedaży gal w systemie Pay Per View. Obecnie tylko prawo stanu Floryda zobowiązuje organizatorów imprez masowych do ujawnienia zysków uzyskanych z transmisji telewizyjnej, dzięki czemu ujawniono, że stacja FOX zapłaciła 2,2 miliona dolarów za prawa do pokazania gali z 19 kwietnia, odbywającej się w Orlando. Jest to kwota porównywalna z uzyskaniem 85 tysięcy wykupień gali PPV, która to liczba jest mniejsza od ilości wykupień najmniej popularnych gal. Gdyby karta gali UFC 175 miałaby zostać pokazana w telewizji kablowej, to organizacja zarobiłaby na tym 11 milionów dolarów. Gdy jakaś gala uzyskuje milion wykupień, lub ich liczba jest podobna do tej uzyskanej przez UFC 168, to UFC może na niej zarobić od 22 do 27 milionów dolarów w ciągu jednej nocy, więc na razie nie ma co się spodziewać rezygnacji z organizowania gal dostępnych w systemie Pay Per View.

Ten stan rzeczy może ulec jednak zmianie, zwłaszcza gdyby gale o mniej atrakcyjnych kartach zaczęły generować ilość wykupień na poziomie wspomnianych 85 tysięcy, lub gdyby stacje telewizyjne były gotowe wyłożyć kwoty rzędu 25 milionów za organizację atrakcyjniejszy gal, które byłyby pokazywane za ich pośrednictwem. Na razie trudno sobie wyobrazić, by mogło do tego dojść, zwłaszcza, że nawet gala UFC 177, której karta walk była wielokrotnie zmieniana, uzyskała 125 tysięcy wykupień.

Zyski z transmisji gal telewizyjnych przyczyniły się do zwiększenia ich ilości, lecz harmonogram tych nadawanych w systemie PPV pozostał bez zmian i zazwyczaj odbywa się jedna w ciągu miesiąca. Jak zapowiedział Dana White, według tego samego planu ma fanom minąć cały przyszły rok. Skutki zwiększenia ilości gal ogółem są powszechnie znane – większa ilość zawodników, z czego większość pozostaje anonimowa dla kibiców, co odbija się na atrakcyjności kart poszczególnych gal. Ale to właśnie dzięki zwiększonej ilości gal UFC zarabia o 50 procent więcej. Nawet, gdy dochodzi do sytuacji, gdy dotychczasowa liczba wykupień tegorocznych gal PPV nie sięgnie poziomu 4 milionów, czyli połowy wykupień z roku 2009.

Lorenzo Fertitta wypowiedział się przed gala UFC 178:

Ten rok był dla nas bardzo ciężki. Ponad 80 planowanych przez nas walk nie doszło do skutku z różnych przyczyn losowych. Kontuzje, zawalone testy antydopingowe, narodziny dziecka oraz inne. Jeżeli cokolwiek miało się stać i zaszkodzić organizacji jakieś walki, to stało się właśnie w przeciągu tego roku. Nie mogę doczekać się już rozpoczęcia kolejnego.

Jeżeli uda się doprowadzić do odbycia się wszystkich zapowiedzianych walk, to gala UFC 182 ma szanse zgromadzić więcej wykupień, niż jakakolwiek gala z tego roku. Czy uda jej się zbliżyć do rentowności gali oznaczonej numerem 168 zależy tylko od rozmachu kampanii reklamowej, oraz od tego, czy faktycznie dojdzie do starcia Jona Jonesa (MMA 20-1) z Danielem Cormierem (MMA 15-0)

Wspomniany tygodnik przytoczył też wyniki sierpniowej ankiety przeprowadzonej przez stację ESPN, w której udział wzięło 1 433 amerykanów, z czego najmłodsi mieli 12 lat. Mieli oni wskazać najchętniej oglądane rozgrywki sportowe, a MMA było wymieniane obok takich dyscyplin jak: wyścigi NASCAR, mecze ligi NBA, mecze footballu ligi akademickiej, mecze ligi Major League Baseball, mecze piłkarskie Major League Soccer, mecze ligi NFL, mecze koszykówki ligi akademickiej oraz mecze ligi NHL

Z wszystkich wymienionych dyscyplin to MMA, a przez to UFC będące wiodącą marką w mieszanych sztukach walki, skupiło na sobie zainteresowanie najmłodszej grupy wiekowej z badanych. Przeciętny wiek fana MMA to 34 lata, co nie powinno dziwić, gdyż nie jest to dyscyplina zbyt popularna wśród najmłodszych. W przeciwieństwie do dyscyplin o bardziej ugruntowanej pozycji MMA skupia na sobie uwagę mężczyzn w przedziale wiekowym 18-49 lat. Pozostałe są śledzone głównie przez najmłodszych, jak i najstarszych kibiców.

Z kolei fani MMA nie śledzą gal z taką systematycznością, jaką odznaczają się kibice pozostałych wymienionych dyscyplin. Jednak różnice te nie są zbyt rażące, a najbliżej im do fanów ligi NHL.

Z powodu swego młodego wieku większość fanów nie ma zbyt dużo wolnego czasu, który mogliby poświęcić na oglądanie całej oferty programowej. Zazwyczaj pracują oni w pełnym wymiarze godzin, lub nawet większym, albo też starają się łączyć pracę zawodową z nauką. W tej grupie znajduje się mały odsetek nastolatków, czy też trochę starszych ludzi pracujących na ułamek etatu, lub emerytów, co wymusza na nich lepsze gospodarowanie czasem w celu zapewnienia sobie możliwości obejrzenia gali MMA. Tylko wspomniani kibice ligi NHL mają mniej wolnego czasu.

Z tego powodu fani MMA poświęcają znacznie mniej czasu na śledzenie gal i wynosi on średnio 6 godzin oraz 35 minut tygodniowo, tylko 9 minut dłużej od fanów piłki nożnej i pozostają w tyle za kibicami innych dyscyplin. Przyczyną może być długość samych gal, gdyż większość rozgrywek sportowych zamyka się w przedziale 2-3 godzin, gdy gale UFC potrafią osiągać długość aż 5, do czego opcjonalnie dochodzi jeszcze jedna, gdy chce się obejrzeć kartę wstępną. Gdy fani UFC zdecydują się obejrzeć całość gali, rezygnują zazwyczaj z oglądania jakichkolwiek rozgrywek sportowych w przeciągu całego tygodnia. Dla porównania, fani Baseball’u poświęcają średnio 9 godzin i 9 minut tygodniowo na śledzenie transmisji sportowych.

Fani MMA odznaczają się niskim poziomem bezrobocia, które wynosi w tej grupie zaledwie 15,7 procenta. Niepracujący to zazwyczaj nastolatkowie, osoby wchodzące w dorosłość i posiadające jeszcze status studenta, emeryci, osoby nie posiadające obecnie pracy oraz ci z rodziców, którzy zdecydowali się zrezygnować z pracy zawodowej na rzecz opieki nad dzieckiem. Wśród fanów piłki nożnej poziom bezrobocia wynosi 20,4 procenta, a wśród fanów wyścigów NASCAR ponad 41,5 procenta.

Najwięcej pracowników szczebla kierowniczego znajduje się wśród fanów lig NFL, NBA, oraz kibiców akademickich rozgrywek koszykówki oraz MMA właśnie. Pozostałe dyscypliny śledzone są głównie przez szeregowych pracowników.

UFC przedstawia olbrzymią wartość reklamową, gdyż pozwala dotrzeć do konsumentów w grupie wiekowej 18-49 lat, oraz podlegającej jej i niezwykle wymagającej grupie 18-34 lat. Stacje telewizyjne z całego świata zdają się o tym świetnie wiedzieć, a wiedza ta może przełożyć się na działania zmierzające do podniesienia atrakcyjności gal przez nich transmitowanych, zwłaszcza gdy sprzedaż gal nadawanych w systemie Pay Per View znacznie spadła, a obecna ilość wykupień może zmusić UFC do szukania innych, pewnych źródeł dochodów.


Jak to możliwe, że UFC się bogaci pomimo spadku ilości wykupień gal PPV?

defthomas on "Wynik finansowy sobotniej gali UFC Fight Night 53 w Szwecji"

$
0
0

Jan B Wynik finansowy sobotniej gali UFC Fight Night 53 w Szwecji

Ekscytująca gala UFC Fight Night 53 przyciągnęła na hale w Sztokholmie 10 tysięcy widzów. Tym samym fani MMA w Szwecji zostawili w kasach 1.1 miliona dolarów.

Walką wieczoru na gali UFC Fight Night 53 do której doszło w hali Ericsson Globe w Sztokholmie było starcie Gunnara Nelsona z Rickem Storym. Dla nas oczywiście najważniejsze były trzy walki Polaków ale to nie oni mieli udźwignąć promocję tej gali. Zawodnicy ze Skandynawii na których postawiło UFC niestety nie mają mocy marketingowej Alexandra Gustafssona. Sam fakt że trenują z nim w jednym zespole nie przełożył się na sukces gali. Sportowo również wypadli słabo, w czym świetna zasługa naszego Jana Błachowicza i Krzysztofa Jotko.

Organizacja nie podała ile biletów zostało rozdanych fanom za darmo ale podane liczby mówią nam że średnia cena za jeden bilet wyniosła 109 dolarów.

Te niezbyt dobre dla organizacji informacji przedstawił na konferencji prasowej po gali dyrektor UFC do spraw marki i komunikacji, David Allen. Niezbyt dobre ponieważ porównując je z poprzednimi dwoma galami w Szwecji, sobotnia wypada dość blado i być może Szwecja nie jest wymarzonym krajem dla UFC jak próbowano to wcześniej przedstawiać:

  • 15,428 widzów (pieniądze z bramki $2,230,000 – “UFC on FUEL TV 2: Gustafsson vs. Silva,” kwiecień 2012
  • 14,506 widzów (pieniądze z bramki  $2,710,530) – “UFC on FUEL TV 9: Mousasi vs. Latifi,” kwiecień 2013
  • 10,026 widzów (pieniądze z bramki $1,100,000) – “UFC Fight Night 53: Nelson vs. Story,” październik 2014


Wynik finansowy sobotniej gali UFC Fight Night 53 w Szwecji

defthomas on "MMA Fight Night II: Walki grapplingowe"

$
0
0

Kolejna walka z gali MMA Fight Night II w Kołobrzegu, tym razem w formule grapplingowej. Weronika Nitecka vs Kamila Tytoń.

A poniżej

Tomasz Kmita vs Piotr Dzida

Serdeczne podziękowania dla Łukasza „Bosego” Bosackiego za pomoc w realizacji materiału.


MMA Fight Night II: Walki grapplingowe

defthomas on "Tomasz Drwal w KSW! Walka z Mamedem Chalidowem na KSW 29 w Krakowie"

$
0
0

tomasz drwal Tomasz Drwal w KSW! Walka z Mamedem Chalidowem na KSW 29 w Krakowie

Jak poinformowano przed momentem na antenie telewizji Polsat, na gali KSW 29 w Krakowie dojdzie oczekiwanego od lata starcia na szczycie polskiego rynku MMA. Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć, krakowianin podpisał kontrakt na 3 walki.

Tomasz Drwal (MMA 21-4-1, 3. w rankingu PL) zmierzy się z Mamedem Chalidowem (MMA 28-4-2, 1. w rankingu PL) na grudniowej gali KSW 29. Wraz z podpisaniem kontraktu z „Gorillą” organizacja Martina Lewandowskiego i Macieja Kawulskiego zyskała trzeciego zawodnika notowanego w pierwszej trójce rodzimego rankingu.

Od marca 2011 Mamed Chalidow zanotował osiem kolejnych zwycięstw na KSW i chociaż za każdym razem miał całkiem mocnych rywali, ani przez moment nie był zagrożony. W walce na KSW 27 wydawało się nawet, że to Falcao nieznacznie przeważa, ale pod koniec rundy Brazylijczyk musiał klepać balachę Chalidowa podobnie jak jego poprzedni rywale.

Drwal swój ostatni pojedynek stoczył w marcu, podczas debiutującej gali PROMMAC 1 gdzie w pierwszej rundzie zastopował ciosami w parterze Brazylijczyka, Delsona Heleno (MMA 25-8). Wcześniej w świetnym stylu na MMA Attack 3 rozbił i poddał Wesa Swofforda w dokładnie trzy minuty. Kolejną walkę „Goryl” planował stoczyć na gali PROMMAC 2 w listopadzie jednak galę odwołano a zawodnik z Krakowa związał się tym samym z największa organizacją MMA w Polsce.


Tomasz Drwal w KSW! Walka z Mamedem Chalidowem na KSW 29 w Krakowie

Tomasz Marciniak on "MMARocks Radio: Szklana Szczęka Show ep. 258"

$
0
0

sss grafika MMARocks Radio: Szklana Szczęka Show ep. 258

Po dwóch tygodniach wracamy by podsumować lichy weekend w Polskim MMA ale przede wszystkim by zająć się sprawami bieżącymi jak dopiero co ogłoszona walka Chalidow vs. Drwal, czy odwołanie gali PROMMAC oznacza, że organizacji należy kuć nagrobek i o tym jak Piotr Hallmann walczy o performance bonus tocząc bój z Brazylijską komisją.

Link MP3


MMARocks Radio: Szklana Szczęka Show ep. 258


defthomas on "Fotorelacja z gali PLMMA 40 Extra: Łebkowski vs. Prada"

Jakub Bijan on "Mamed Chalidow przed KSW 29: „Drwal jest teraz w lepszej formie, niż był w UFC”"

defthomas on "KSW 29: Mamed Chalidow vs Tomasz Drwal twarzą w twarz"

Marcin Jablonski on "Cain Velasquez wypada z UFC 180, Mark Hunt powalczy o pas tymczasowy"

$
0
0

107562038RP012 UFC 127 Hunt e1382106460753 Cain Velasquez wypada z UFC 180, Mark Hunt powalczy o pas tymczasowy

Kontuzje nie przestają nękać mistrza wagi ciężkiej UFC Caina Velasqueza (MMA 13-1). Z powodu urazu  prawego kolana, zawodnik nie zdoła zaprezentować się meksykańskiej publiczności w walce z Fabrico Werdumem (MMA 18-5), do której miało dojść na gali UFC 180. Niestety w 2014 roku nie zobaczymy Velasqueza w klatce UFC, przypomnijmy, że ostatni raz mielismy przyjemność oglądać mistrza ro temu w zwycięskim pojedynku z Juniorem dos Santosem (MMA 16-3).
Oto jak sam zawodnik komentuje sprawę:

Jestem niesamowicie rozczarowany tym co się stało. Powiedzieć, że nie moglem doczekać się by walczyć w Meksyku po raz pierwszy to za mało. Tak bardzo chciałem walczyć na tej gali. Wygląda na to, że tak już miało być. Mam zamiar wyleczyć kolano i wrócić do treningów najszybciej jak to możliwe. Przepraszam fanów w Meksyku, którzy czekali na tę walkę, mam jednak nadzieję, że zjawią się na hali by być częścią tego historycznego wydarzenia.

Jednak pierwsza gala w Mexico City nie pozostanie bez wartościowego main eventu. Na ratunek przyszedł Mark Hunt (MMA 10-8), który podjął rękawicę i zamierzy się z Fabricio Werdumem. W związku z długą przerwą aktualnego mistrza, władze UFC postanowiły, że stawką pojedynku Werdum – Hunt będzie tymczasowy pas wagi ciężkiej.
Kilka słów Fabricio Werduma w sprawie:

Jestem gotowy na wszystko.Trenowałem w Meksyku przez prawie dwa miesiące i podejmuję wzywanie, które mi przedstawiono. Będę kontynuował przygotowania i przyjadę gotowy do walki w imieniu wszystkich moich fanów z Ameryki Łacińskiej.

Głos zabrał też Mark Hunt.

Czuję się błogosławiony otrzymując możliwość walki o kolejny tytuł mistrza świata. To jest coś, co nie zdarza się często. Najpierw K-1 teraz UFC, jak mógłbym powiedzieć „nie”, mimo tego, że walka tak blisko? Rzucam wszystko i lecę jutro do Meksyku by przygotować się najlepiej jak mogę. Muszę złapać formę i zaaklimatyzować się, to naprawdę ważne.

 
Cain Velasquez wypada z UFC 180, Mark Hunt powalczy o pas tymczasowy

defthomas on "„Z łokciami czy bez i tak sobie poradzę”– Tomasz Drwal przed walką z Mamedem na K"

defthomas on "Paweł Kiełek vs. Alex Black walką wieczoru Fighters Areny 10"

$
0
0

fa10 kielekvsblack Paweł Kiełek vs. Alex Black walką wieczoru Fighters Areny 10

Niepokonany Paweł Kiełek (MMA 5-0) wystąpi w walce wieczoru gali Fighters Arena 10. W Bełchatowie 22 listopada z zawodnikiem Arrachionu zmierzy się Amerykanin Alex Black (MMA 7-3)

Zaledwie 18-letni Kiełek swój nieprzeciętny talent potwierdzał w kolejnych walkach, kończąc wszystkich swoich rywali przed czasem. Młody olsztynianin we wrześniu przetrzymał grapplingowy napór Mateusza Rębeckiego i odprawił „Chińczyka” brutalnym ground and pound. Kolejną walkę stoczyć miał 15 listopada na gali PROMMAC, ale po jej odwołaniu wylądował na rozpisce Fighters Areny.

Rywalem Kiełka w walce wieczoru będzie Amerykanin Alex Black, dla którego będzie to już druga wizyta w Polsce. Na gali Fighters Arena 3 bardzo dobrze zaprezentował się w starciu z Pawłem Ostaszem, a od tamtej pory wydłużył swoją serię zwycięstw o kolejnych pięć walk. Black zapowiada, że w najbliższą sobotę jeszcze poprawi swój rekord, a do Bełchatowa przyjedzie potwierdzić swoją klasę.

Specjalnie dla MMARocks.pl o komentarz do zestawienia poprosiliśmy matchmakera Fighters Areny Pawła Kowalika:

Nie mam absolutnie żadnych wątpliwości, że Paweł Kiełek to zawodnik godny tego, by wystąpić w walce wieczoru. W Polsce trudno szukać równie utalentowanych zawodników, którzy w młodym wieku byliby gotowi na tak poważne wyzwania. Alex Black to mocny zawodnik, o czym przekonał już raz na naszej gali. Swoją klasę potwierdził później wielokrotnie i dlatego znów dajemy mu szansę. Myślę, że dla obu będzie to najważniejsza walka w dotychczasowej karierze. Dla Pawła to dobra pora, aby wypłynąć na jeszcze szersze wody i zacząć budowę międzynarodowej pozycji. Obaj nie przepadają za walkami na pełnym dystansie, więc zapowiada się pasjonująca walka. Mogę też zapewnić, że właśnie na młodych talentach opieramy naszą rozpiskę, a historia pokazała, że Fighters Arena ma oko do zawodników.


Paweł Kiełek vs. Alex Black walką wieczoru Fighters Areny 10

defthomas on "Relacja Pitbull’a z konferencji prasowej przed galą KSW 29"

$
0
0

Relacja Pitbull’a z konferencji prasowej przed galą KSW 29 na której oficjalnie został ogłoszony przeciwnik Mameda Chalidowa, Tomek Drwal. Przed i zaraz po jej zakończeniu porozmawialiśmy z Mamedem i Tomkiem, a także z osobami z Federacji KSW. Paweł Kowalik opowiedział o przygotowaniach Karoliny Kowalkiewicz, a Maciej Kawulski, gdzie być może odbędzie się kolejna bo 30 już gala KSW.


Relacja Pitbull’a z konferencji prasowej przed galą KSW 29


defthomas on "Nick Diaz"

Jakub Bijan on "KSW rozbija bank: Chalidow vs. Drwal największą walką krajowego MMA?"

$
0
0

Drwal Chalidow KSW rozbija bank: Chalidow vs. Drwal największą walką krajowego MMA?

“Niech spi******” – taką odpowiedź w kierunku Tomka Drwala rzucił trzy lata temu współwłaściciel Federacji KSW, Martin Lewandowski. Był to komentarz do niewybrednej krytyki, jaką krakowianin skierował w stronę Konfrontacji Sztuk Walki i jej zarządców, nazywając ich “pajacami” a organizację – “cyrkiem”. Trudno zaprzeczyć, że walka Chalidow – Drwal była i jest jednym z najbardziej oczekiwanych wydarzeń w tubylczym MMA; trudno zaprzeczyć, że na naszych oczach staje się ona największym pojedynkiem, jaki kiedykolwiek zorganizowano w KSW – i w nadwiślańskim MMA w ogóle; i równie trudno zaprzeczyć, że opowieść jaka za nią stoi jest równie nośna, co wizja starcia dwóch legend walczących o miejsce w historii. Jest też dowodem na to, że kiedy można ubić interes, prywatne animozje odchodzą w kąt.

Do organizacji pojedynku Mameda Chalidowa z Tomaszem Drwalem przymierzano się już w 2007 roku, walka przez krótką chwilę widniała nawet jako wydarzenie wieczoru poznańskiej organizacji Full Contact Prestige – uściślając, jej trzeciej odsłony – i miała być wówczas starciem dwóch najbardziej perspektywicznych zawodników walczących w Polsce. Ostatecznie na FCP 3 pojawił się sam Chalidow, gdzie w pierwszej rundzie duszeniem trójkątnym poddał ostatniego rywala Krzysztofa Jotki – Tora Troenga, i właśnie w tym miejscu drogi obu zawodników rozeszły się na długie lata. Walkę później Chalidow trafił do KSW, Drwal natomiast mniej więcej w podobnym czasie debiutował w UFC. Spór o to, który z nich jest lepszym zawodnikiem pozostał nierozstrzygnięty i przeniósł się na internetowe fora – gdzie w niewiele zmienionej formie trwa do dziś.

Tomasz Drwal był pierwszym Polakiem w największej organizacji świata, i nadal jest liderem jeśli chodzi o ilość stoczonych tam pojedynków wśród zawodników z naszego kraju – Goryl ma ich na kocie sześć: trzy wygrane, trzy porażki. Wspominając o tym etapie kariery Tomka nie wolno zapominać, że UFC z 2007 roku było zupełnie innym UFC, aniżeli dziś. Ciągle przyćmione blaskiem upadającego PRIDE FC, jednak prące mocno naprzód – rozwijające się i sportowo, i medialnie. Było też znacznie mniejsze niż UFC, jakie znamy obecnie: w roku, w którym debiutował Drwal zorganizowano tylko dziewiętnaście gal, co stanowi ledwie nieco ponad 40% planu, jaki organizacja braci Fertitta przewidziała na rok 2014. Zarządzający marką Dana White nie potrzebował wówczas pięciuset zawodników na kontrakcie, tak więc by dostać się do amerykańskiej organizacji trzeba było przejść mocną selekcję na mniejszych galach – w efekcie czego próg opatentowanego oktagonu przekraczali najlepsi, a miano “zawodnika UFC” było naprawdę trudno wywalczyć. Najdobitniej świadczy o tym fakt, iż na kolejnego rodaka walczącego dla tej organizacji, Macieja Jewtuszkę, musieliśmy czekać aż cztery lata.

W czasie w którym Drwal pojedynkował się na szczycie, Chalidow zaczynał budować swoją legendę walcząc w kraju. Był to niezwykle intensywny okres w karierze zawodnika z Olsztyna. Gdy Polak pracował na rekord 3-3 dla amerykańskiej organizacji, Czeczen dla samej Konfrontacji Sztuk Walki wywalczył bilans 7-0-2; oprócz tego raz bił się w kraju poza warszawską organizacją; zaliczył także epizod w USA, gdzie w fenomenalnym stylu znokautował Jasona Guidę podczas gali ShoXC. Największy rozkwit kariery Chalidow odnotował po związaniu się z japońską organizacją Sengoku Raiden Championship – wywalczył tam bilans 2-1, najpierw nokautując, a później – w rewanżu – ulegając przez decyzję mistrzowi SRC, Jorge’owi Santiago. Kontrakt w Kraju Kwitnącej Wiśni wypełnił zwycięstwem nad Yukim Sasakim. Po tych sukcesach Mamed zaczął regularnie pojawiać się w pierwszej dziesiątce rankingów wagi średniej światowego MMA – w wielu z nich gości do dzisiaj. Niestety zapaść japońskiego rynku wszechstylowej walki wręcz i bankructwo Sengoku uniemożliwiło reprezentantowi olsztyńskiego Arrachionu kontynuowanie kariery w Japonii, podobnie jak problemy EliteXC odcięły go kilka miesięcy wcześniej od pojedynków w Stanach Zjednoczonych. Rozczarowania związane z zagranicznymi występami zbiegły się w czasie w marketingową eksplozją Konfrontacji Sztuk Walki, która dzięki zatrudnieniu Mariusza Pudzianowskiego rosła z gali na galę – ukierunkowując karierę Mameda na kolejne lata.

Od zwolnienia z UFC w sierpniu 2010 roku – w co aż trudno uwierzyć! – Tomek Drwal walczył zaledwie cztery (sic!) razy. I mimo iż były to występy zwycięskie, chyba nie można ich nazwać szczęśliwymi. W żadnej organizacji z którą się związał, i w których promocję był mocno zaangażowany, Małopolanin nie zagrzał miejsca na dłużej. Na Fighters Arenie pojedynkował się tylko raz; z MMA Attack podpisał dłuższy kontrakt, jednak organizacja znanego z rozrzutności Dariusza Cholewy szybko zbankrutowała, a nowo powstała Professional MMA Challenge dostała zadyszki jeszcze szybciej. W efekcie Drwal na przestrzeni czterech lat stoczył zaledwie cztery pojedynki. Częstotliwość walk Chalidowa także zaczęła maleć – obecnie to standardowe dwie walki w roku – jednak w analogicznym okresie Czeczen bił się dwukrotnie częściej niż Polak.

Trudno nie odnieść wrażenia, iż Tomek przespał sporą część swojej kariery. Podczas gdy Chalidow wspinał się w rankingu i budował swoją markę, Drwal okazjonalnie rozprawiał się z rywalami i raczej odcinał kupony od tytułu pierwszego Polaka w UFC, niż swój zawodniczy wizerunek rozwijał. Wiązało się to z prywatnymi przedsięwzięciami Tomasza i tym, że oprócz walk odnalazł inny sposób zarabiania na MMA. Sam zresztą tłumaczy swoje rzadkie występy znajomością własnej wartości i tym, że aby pojawił się na jakiejś gali musi otrzymać odpowiednią ofertę. A o taką trudno. We wczorajszym magazynie “Puncher” – w którym Tomek oraz Mamed, wraz z Maciejem Kawulskim, promowali zbliżające się starcie – zdradził, że wśród ofert jakie rozważał była propozycja powrotu do UFC oraz występ dla azjatyckiej organizacji, One FC. Obie zostały odrzucone na rzecz walki z Mamedem Chalidowem– i już samo to mówi nam, jak wysoko ceni się zawodnik z Krakowa.

A pogłoski o pojedynku z Czeczenem odżyły, kiedy Goryl opuścił największą organizację świata. Zresztą nie były to tylko plotki, bowiem były momenty, w których o walce strony rzeczywiście rozmawiały. Nadzieje kibiców na to mega starcie zostały niemal całkowicie rozwiane w dwa tysiące jedenastym roku, kiedy doszło do otwartego konfliktu na linii Drwal – KSW. W jednym z wywiadów Tomasz ostro zaatakował warszawsko-wrocławski duet, mówiąc – tu cytat – że “pajace z KSW usiłują wszystkim wmówić, że walczenie na gali KSW to jakiś zaszczyt, nobilitacja w Europie – że nawet za darmo warto tam być”; oraz dodając: “róbcie co chcecie, organizujcie walki Ibisz kontra Lis czy jakąś inna paranoję, ale nie nazywajcie tego MMA.” Te słowa zadziałały jak płachta na byka, a na ripostę drugiej strony nie trzeba było długo czekać. Martin Lewandowski odniósł się do wypowiedzi Małopolanina, mówiąc, że to sprawa osobista: “nie mam ochoty patrzeć na jego brzydki ryj, niech spi******. Nie zawalczysz u nas stary, i choćbyś mi dawał bankę, to nie zawalczysz.”

Skoro zatem nawet bańka nie była swego czasu w stanie skłonić Lewandowskiego do zatrudnienia Drwala, można chyba uznać, że dziś – biorąc pod uwagę marketingowy sus jaki od owego czasu wykonał Czeczen – potencjalne starcie Chalidow kontra Drwal może Konfrontacji Sztuk Walki przynieść zysk znacznie większy. A jak ma się kwestia osobistych animozji? Czy Tomek nie widzi już w KSW “cyrku”, w osobach Kawulskiego i Lewandowskiego “pajaców”? I czy “brzydki ryj” Drwala nie jest już dla Lewandowskiego aż taki brzydki? Gdyby nie interesowność obu stron, można by było pomyśleć, że zarówno Drwal, jak i duet Kawulski-Lewandowski, opanowali do perfekcji orwellowskie dwójmyślenie– inaczej przecież nazwać tego nie sposób.

Mówiąc już jednak całkiem poważnie, może się okazać, że ta walka będzie największym osiągnięciem PROMMAC-u – i to nie tylko niedoszłej gali, ale w ogóle… choć oczywiście życzę organizacji jak najlepiej. Nie da się bowiem ukryć, że to właśnie odwołanie częstochowskiego wydarzenia, na którym główną atrakcją miał być pojedynek Tomasza Drwala, było zaczynem rozmów pomiędzy nim a KSW. Pozbawiony krajowych alternatyw Goryl - najwyraźniej zniechęcony występami poza granicami kraju – przełknął dumę i postanowił zarobić nieco grosza. Z takiego samego założenia wyszli najwyraźniej włodarze KSW, którzy mając coraz większe trudności ze znalezieniem odpowiedniego przeciwnika dla Chalidowa, także postanowili zarobić nieco grosza – tym bardziej, że gala w Krakowie będzie dla debiutu Drwala najlepszą okazją.

Osobiście bardzo cieszy mnie taki obrót sprawy. Zatrudnienie Tomka doda Konfrontacji kolorytu – kto oglądał wczorajszy odcinek “Punchera” w Polsacie Sport wie, że Drwal nie będzie pluszakiem organizacji, jakim jest Chalidow. Charakterny, nieco zadziorny – mający własne zdanie Tomek mocno kontrastuje z wygładzonym wizerunkiem organizacji. I bardzo dobrze! Przyda się jej taki powiew świeżości, aby zblazowani w pewnym stopniu fani poczuli na nowo dreszcz emocji podczas transmisji. A to, że kontrakt z KSW blokuje Drwalowi możliwość powrotu do UFC…? A czy ktokolwiek liczył na takowy powrót?


KSW rozbija bank: Chalidow vs. Drwal największą walką krajowego MMA?

Jacek Okninski on "Japonia zamknięta w klatce"

$
0
0

 

dream klatka Japonia zamknięta w klatce

(Fot. Daniel Herbertson/Sherdog.com)

Jak zaznaczałem wielokrotnie w swoich tekstach poświęconych genezie japońskiego MMA, tamtejsi promotorzy, oraz fani, przywiązywali olbrzymią wagę do wizerunku wszechstylowej walki wręcz jako dyscypliny sportowej. Korzystanie z systemu punktowego, zrezygnowanie z uderzeń zamkniętą pięścią i miejsce odbywania się walk, jakim jest tradycyjny ring, były elementami budowy wizerunku poszczególnych organizacji jako miejsca, gdzie dochodzi do sportowej rywalizacji. Część z wymienionych rzeczy była cechami wspólnymi Zarówno nawiązujące do shoot wrestlingu UWFi, jak i przybliżające japońskim kibicom „walkę bez zasad” znaną dotychczas z Brazylii, Vale Tudo Japan pragnęły uchodzić za federacje propagujące sportowego ducha walki i robiły wszystko, by uniknąć skojarzeń z pozbawioną jakichkolwiek zasad uliczną bijatyką. Jednak rozgłos towarzyszący pierwszym turniejom organizowanym pod banderą Ultimate Fighting Championship nie ominął Japonii i tylko kwestią czasu było zorganizowanie w kraju kwitnącej wiśni gal nawiązujących swym stylem do tych organizowanych w USA.

Przyjrzyjmy się zatem genezie pierwszej „walki w klatce” stoczonej na wyspach japońskich.

Dziewiątego września 1994 roku ma miejsce trzecia gala UFC, na którą składa się ośmioosobowy turniej. Jego zwycięzca będzie musiał walczyć, a co najważniejsze – zwyciężyć, trzykrotnie w ciągu jednego wieczora. Faworytem do podołania temu wyzwaniu jest Royce Gracie, będący tryumfatorem dwóch poprzednich turniejów. Jego przeciwnikiem w pierwszej walce był debiutujący Kimo Leopoldo, pochodzący z Hawajów adept Taekwondo. Walka trwała niecałe 5 minut i pomimo przeważających warunków hawajczyka Royce zdołał go obalić, kontrolować jego ułożenie m. in. poprzez ciągnięcie za spięte w kucyk włosy, by ostatecznie zakończyć starcie dźwignią na łokieć. W tym momencie kariera Leopolda mogła potoczyć się zupełnie inaczej, lecz w wyniku zmęczenia fizycznego Royce kazał swemu narożnikowi rzucić ręcznikiem tuż przed rozpoczęciem drugiej walki. Kimo szybko stał znany jako ten, który doprowadził członka rodziny Gracie do granic jego fizycznych możliwości, a wycofanie się Royce’a z turnieju przypisywano właśnie jemu. Należy pamiętać, że cała rodzina już wtedy miała wyrobioną markę najlepszych zawodników sportów walki na świecie. Gdy Royce dominował w oktagonie, to Rickson Gracie miał już na swoim koncie zwycięstwo w premierowym turnieju Vale Tudo Japan. By znaleźć się na ustach wszystkich, Kimo potrzebował zaledwie jednej walki, po której rozpoczęło się jego „5 minut sławy.”

Pierwszą organizacją zdecydowaną na zorganizowanie „walki w klatce” przed japońską publicznością było K-1. Federacja ta organizowała dotychczas walki w propagowanej przez siebie formule stójkowej, zezwalającej na konfrontacje przedstawicieli różnych dyscyplin uderzanych. Chcąc zakończyć drugi rok swej działalności mocnym akcentem K-1 postanowiło zorganizować właśnie walkę nawiązującą do terminu „no holds barred” której jednym z uczestników miał być hawajski pogromca Royce’a. Poszukiwania przeciwnika dla niego były dość intensywne, ale brani pod uwagę byli głównie zawodnicy występujący w UFC. Wybór padł na Patrcika Smitha, który brał udział w dwóch pierwszych turniejach UFC, w drugim dochodząc aż do finału, by ostatecznie przegrać z kilkukrotnie już wspomnianym Royce’m. Dodatkowo, zdążył również stoczyć trzy walki w formule K-1, z czego wygrał tylko jedną. Walka została zakontraktowana na grudniową galę Legend i nosiła miano „Special Dream Match.” Odbyła się ona pod koniec gali, już po zakończeniu regularnych starć w formule K-1.

Co ciekawe, sama organizacja wydała godzinny film dokumentalny noszący tytuł „K-1 Legend: Kimo vs Smith Japan’s 1st Golden Fence Ultimate Fight” a na jego treść składały się urywki z konferencji prasowej, wypowiedzi uczestników walki, komentarze pozostałych zawodników na temat walk w formule „no holds barred” oraz samo starcie. Ósmego grudnia miała miejsce wspomniana konferencja prasowa, w trakcie której obaj zawodnicy udzielili wstępnych, utrzymanych w przyjacielskim tonie wypowiedzi. Mniej przychylnie wypowiadali się zawodnicy walczący w starciach na zasadach K-1. Niemal wszyscy potępili pomysł zorganizowania „walki bez zasad/w klatce” i dopatrywali się w nim działania na szkodę sportów walki. Wspólny był również pogląd, że w takich walkach biorą udział zawodnicy z poważnymi brakami w umiejętnościach, których jedyną metodą na zwycięstwo jest stosowanie metod znanych z ulicy. Dziewiątego grudnia odbyło się spotkanie na którym przedyskutowano kwestie szczątkowych zasad, dzień później 9 550 fanów zgromadzonych w hali Rainbow Hall w Nagoi obserwowało tworzenie się historii MMA.

Sama walka odbyła się w czworokątnej klatce, której ściany ustawiono po wewnętrznej stronie lin ringowych. Konstrukcja była tak prowizorycznie zmontowana, że ściany wyginały się pod naporem napierających na nich zawodników. Po trzech minutach wypełnionych wymianą ciosów w klinczu, kilkoma powaleniami, ciągnięciem za włosy i obijaniem się pięściami w parterze Patrick odklepał w matę. W bilansie Kima pojawiło się pierwsze zwycięstwo. Warto dodać, że na trybunach w towarzystwie przedstawicieli New Japan Pro Wrestling zasiadał sam Antonio Inoki, którego ambicją było zmierzenie się z zwycięzcą opisywanego starcia na mającej się odbyć 4 stycznia przyszłego roku gali Battle 7. Taka walka była szczególnie na rękę K-1, gdyż styczniowa gala była najważniejszym wydarzeniem w kalendarzu NJPW, a walka z Inokim gwarantowała rozgłos jego przeciwnikowi, jak i organizacji, którą reprezentował. Po zakończeniu walki Inoki oraz towarzyszący mu oficjele NJPW udali się do szatni Leopolda by przeprowadzić wstępne negocjacje kontraktowe. Kimo jednak odrzucił ofertę, co pokrzyżowało plany największej japońskiej federacji Puroresu. Dodam tylko, że gala zgromadziła w hali Tokyo Dome 52 500  fanów i przyniosła ponad 4 miliony dolarów zysku. Kimo zamiast tego postanowił spróbować swoich sił w formule K-1 i wziął udział w eliminacjach do turnieju K-1 Grand Prix’ 95 ale  przegrał z Masaakim Satakim.

Kimo powrócił do Japonii dopiero w 1996 roku, by 14 lipca na gali Shoot Boxing: S-Cup 1996 w ramach Super Fightu zmierzyć się z debiutującą w MMA gwiazdą shoot wrestlingu, Kazushim Sakurabą. Hawajczyk wygrał w piątej minucie pierwszej rundy poprzez duszenie trójkątne rękoma. Dzięki temu zwycięstwu Leopoldo wciąż pozostawał w centrum uwagi japońskich fanów i wiadomym było, że jeszcze zawalczy przed tamtejszą publicznością.

Kolejną ofertą od japońskich promotorów była walka na premierowej gali organizacji U-Japan, noszącej nazwę Super Fighting’96 Vol 1. Zamysłem organizatorów było przeniesienie amerykańskiego modelu organizacji gal, znanego głównie z UFC, na tamtejszy rynek. Wszystkie walki miały toczyć się w ośmiokątnej klatce, a zasady być odzwierciedleniem tego, co było znane pod kilkukrotnie wspomnianym zwrotem „no holds barred.” Wykorzystując spór na linii Nobuhiko Takada, reprezentującego puroresu – Rickson Gracie, organizatorzy promowali swoją galę jako realny sprawdzian umiejętności zapaśników. Większość walk została zestawiona jako starcia „pro wrestlerów” z przedstawicielami prawdziwych sportów walki. Pierwotnie przeciwnikiem Kima miał być Leon White, znany fanom wrestlingu pod pseudonimem Vader. Amerykanin stoczył trzy walki z Takadą, która to trylogia była jednym z najważniejszych wydarzeń w historii UWFi. Sama walka na U-Japan miała być atrakcją wieczoru gali i odzwierciedlała znany trend potyczki Dawida z Goliatem. Niestety, rozpoczęte na początku roku negocjacje zostały zerwane gdy Vader został zawodnikiem World Wrestling Federation, co wykluczało jego udział w galach innych organizacji. Ostatecznie przeciwnikiem Leopolda został Scott „Bam Bam” Bigelow, który był znany japońskim fanom z występów w NJPW oraz All Japan Pro Wrestling, a wówczas reprezentował lokalną federację o nazwie Wrestling Association R. Z innych znanych nazwisk w karcie walk znaleźli się: Dan Severn, Don Frye, David Benetau, Wallid Ismael, Yoji Anjo oraz Paul Varleans. Odbyła się również bodajże pierwsza w historii walka pań, w której trenująca pod okien Frye’a Becky Levi pokonała gwiazdę Joshi (japońskie określenie zawodniczki pro wrestlingu) Yoko Takahashi.

Gala odbyła się 17 listopada w tokijskim Ariake Coliseum, a siedem z ośmiu walk zakończyło się po kilku minutach, z czego aż 4 z powodu odklepywania pod naporem uderzeń pięściami w parterze. Nie zabrakło również takich elementów walki jak uderzenia w tył głowy, pomaganie sobie trzymaniem za siatkę czy też wymierzanie uderzeń głową. Sama walka wieczoru trwała niecałe 3 minuty, gdy to Leopoldo poddał znacznie cięższego i wyższego Bam Bama duszeniem zza pleców.

W wywiadzie udzielonym wiele lat po gali Scot Bigelow utrzymywał, że jego honorarium za walkę wynosiło 100 tysięcy dolarów, a samo starcie było ustawione bez wiedzy Leopolda. Z kolei Wrestling Observer Newsletter informował swoich czytelników, że gaza zapaśnika wynosiła około 70 tysięcy dolarów, a sama gala zarobiła 227 tysięcy dolarów na sprzedaży biletów. Mogąca pomieścić 12 tysięcy widzów hala miała gościć zaledwie 5 tysięcy fanów, którzy jednak ciepło przyjęli tego typu gale. Mniej przychylni byli uczestnicy talk show nadawanego na antenie stacji TV-Asahi, który został wyemitowany dzień po gali. Zgromadzonej w studiu publiczności pokazano 20 minutowy skrót wszystkich walk, zaś gospodarz programu określił galę mianem pokazu brutalności, nie mającego nic wspólnego z sportową rywalizacją. Jego zdaniem kwestią czasu miało być pojawienie się zakazu organizacji tego typu gal.

Wreszcie nadszedł czas, by japońscy fani mogli ujrzeć różnicę pomiędzy naśladowcami, a oryginałem – 21 grudnia 1997 oktagon zawitał do kraju kwitnącej wiśni. To właśnie na tej gali po raz pierwszy za stolikiem komentatorskim zasiądzie Mike Goldberg, a wszyscy zawodnicy doczekają się indywidualnych utworów muzycznych towarzyszących im w drodze do klatki. Znany z występów w Pancrase oraz Vale Tudo Japan Frank Shamrock został pierwszym w historii organizacji mistrzem wagi półciężkiej. Randy Couture dzięki decyzji sędziowskiej zdetronizuje Maurice’a Smitha i zostanie nowym mistrzem wagi ciężkiej, by następnie tytuł został zwakowany z powodu braku porozumienia co do warunków kontraktu zawodnika.

Nie mogło zabraknąć jednonocnego turnieju, stanowiącego ówcześnie wizytówkę UFC. Do czteroosobowego turnieju przystąpił Tank Abbott, Anjo, Marcus Silveira, oraz Kazushi Sakuraba. Ten ostatni skłamał na temat swej wagi, gdyż turniej był przeznaczony dla zawodników wagi ciężkiej. Abbott dzięki decyzji sędziowskiej pokonał Yojiego, lecz w trakcie walki złamał sobie rękę i obaj odpadli z turnieju. W drugim półfinale John McCarthy popełnił błąd zbyt wcześnie kończąc walkę, co przyczyniło się do zapisania jej w bilansie zawodników jako No Contest. Sakuraba i Silveira walczyli raz jeszcze, tym razem o wygranie całego turnieju.

Ultimate Japan odbyło się w miesiąc po premierowej gali Pride FC. Z początku inicjatywa konsorcjum KRS zakładała organizację tylko jednej gali, ale po przejęciu praw przez Dream Stage Entertaiment organizacja ta nabrała rozpędu i stała się wiodącą siłą MMA w Japonii, a później na całym świecie. UFC jeszcze dwukrotnie gościło w Nipponie, ale nigdy nie zbliżyło się do poziomu popularności, jakim cieszyło się Pride. Oktagon musiał tam ustąpić miejsca tradycyjnemu ringowi. Dopiero na 12 gali organizacji Dream klatka, ale sześciokątna, powróciła do Japonii na dobre. Wspomniana organizacja zaczęła korzystać z niej na zmianę z ringiem. 30 marca bieżącego roku miała miejsce gala Pancrase 257, kończąca erę ringu w tej zasłużonej organizacji. 11 maja na gali z numerem 258 zadebiutowała dziesięciokątna klatka. Metalowa konstrukcja będzie miała również swój debiut na sylwestrowej gali Deep Dream Impact. Wspomniane zmiany są oznakami zakończenia pewnej ery, a mianowicie okresu świetności japońskiego MMA, które posiadało własny, unikatowy charakter z ringiem jako symbolem. Od paru lat znajdując się w zapaści jego pozostałości podążają za trendami narzucanymi przez UFC, które tryumfuje po dekadach wyczekiwania. Tylko czas pokaże, czy dopasowując się do globalnych standardów będzie ono w stanie powrócić do dawnego blasku. Czego sobie i pozostałym fanom życzę.

 

 

 

 
Japonia zamknięta w klatce

defthomas on "Konferencja prasowa przed walką Mamed Chalidow vs Tomasz Drwal na KSW 29"

VaeVictis on "Fabiński wygrywa, Romanowski pokonany w Estonii"

Viewing all 4630 articles
Browse latest View live